Anwil zagra o złoto, Stelmet Enea BC szuka motywacji. "Naszym celem było mistrzostwo"

- Brąz? Trudno będzie znaleźć motywację. Naszym celem było mistrzostwo Polski - mówi rozczarowany James Florence. Kompletnie odmienne nastroje w Anwilu, który zawalczy o drugie mistrzostwo Polski w historii klubu.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
James Florence Newspix / Piotr Kieplin / PressFocus / Na zdjęciu: James Florence
- Ostatnie minuty? Nie wiem, co powiedzieć, widziałeś to samo, sam oceń - mówi nam James Florence, amerykański rozgrywający Stelmetu Enei BC Zielona Góra. Nie jesteśmy zaskoczeni faktem, że Amerykanin nie znalazł słów na to, co stało się z jego drużyną w ostatnich pięciu minutach. Zielonogórzanie po prostu podarowali zwycięstwo gospodarzom.

Od stanu 72:55 (na pięć i pół minuty przed końcem) mistrzowie Polski zdobyli "tylko" 11 punktów, tracąc aż 30.

Stelmet miał ogromne problemy z defensywą Anwilu, który postawił wszystko na jedną kartę. Włocławianie wyszli obroną na całym parkiecie. Celem były przechwyty. Tego chciał trener Igor Milicić. Wyszło znakomicie: Anwil w samej czwartej kwarcie przechwycił pięć piłek.

- Nie mogliśmy przejść ich obrony. Ich defensywa była niezwykła, dawno czegoś takiego nie widziałem - wspomina Florence, który przedwcześnie opuścił boisko z powodu pięciu przewinień.

ZOBACZ WIDEO Iberostar lepszy od Barcelony! Kolejny świetny mecz Ponitki

- Trener wpuścił na parkiet piątkę "małych zawodników". Na czasie powiedział jasno: "chcę przechwytów, dacie radę". To nas uskrzydliło. Z minuty na minutę ta przewaga topniała, a później? Kibice nas ponieśli, doping był fantastyczny. Myślę, że to jeden z najlepszych powrotów w historii PLK - komentuje Jarosław Zyskowski, skrzydłowy Anwilu.

Stelmetowi zabrakło odpowiedzi na Quintona Hosleya (16 punktów w czwartej kwarcie), który nie tylko trafiał z bardzo trudnych pozycji, ale zabierał piłkę rywalom i napędzał kontrataki. Otworzył także Ivana Almeidę, który wcześniej spacerował po boisku, fatalnie pudłując. - Hosley był niesamowity, później odpalił Almeida, który wcześniej nie trafiał - dodaje Zyskowski.
- Hosley zagrał świetne zawody, trzeba mu to oddać - komplementuje swojego rodaka Florence.


Amerykanin nie ukrywa swojego rozczarowania takim wynikiem. Mówi, że trudno będzie znaleźć motywacją na walkę o brąz. - Naszym celem było mistrzostwo Polski - opowiada. W "małym finale" zielonogórzanie zagrają z Polskim Cukrem Toruń.

Kompletnie odmienne nastroje w Anwilu, który zawalczy o drugie mistrzostwo Polski w historii klubu. Po raz ostatni włocławianie w wielkim finale byli osiem lat temu (w sezonie 2009/2010 - porażka z Asseco Prokomem Gdynia).

- Wierzymy, że ogranie Stelmetu poniesie nas do złota. Na pewno nie będzie jednak łatwo, bo Stal to bardzo mocna drużyna. Tam jest 12 zawodników w rotacji. Zapowiada się znakomita seria - komentuje Zyskowski.


Jak zakończy się sezon dla Anwilu i Stelmetu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×