Ma 188 centymetrów wzrostu i jest absolwentką Uniwersytetu Tennessee, czyli absolutnego topu. Zwiedziła trzy kluby w lidze WNBA. Ma też za sobą występy we Włoszech czy Izraelu, a ostatnie rozgrywki spędziła w Rosji. To właśnie bogate europejskie doświadczenie miało duże znaczenie przy podpisaniu umowy.
- Szukaliśmy wysokiej zawodniczki, typowej "piątki". Rynek troszeczkę zweryfikował nasze poszukiwania i oczekiwania. Byłem zainteresowany jeszcze kilkoma podobnymi zawodniczkami, ale to były debiutantki w rozgrywkach europejskich. Wolałem bardziej doświadczoną koszykarkę - komentuje transfer Arkadiusz Rusin, szkoleniowiec Ślęzy Wrocław.
Cierra Burdick ostatni sezon zakończyła ze średnimi na poziomie 12,6 punktu oraz 9,8 zbiórki na mecz. W tym drugim elemencie nie miała sobie równych w całej lidze rosyjskiej. Jak na środkową doskonale radzi sobie na linii rzutów wolnych, gdzie zaliczyła 89-procentową skuteczność.
- Trudno porównywać Cierrę do zawodniczek, które grały we Wrocławiu, ale myślę, że najbliżej jej do Kourtney Treffers. Nie jest może tak silna, ale jest bardziej mobilna w grze z piłką. Ma lepsze predyspozycje rzutowe, jest bardzo aktywna w walce o zbiórki defensywne i ofensywne - charakteryzuje swoją nową podopieczną Rusin.
Burdick to już siódma nowa zawodniczka w kadrze Ślęzy na nowe rozgrywki i piąta koszykarka "zagraniczna". Ze starego składu w drużynie pozostały tak naprawdę tylko Karina Szybała oraz Marissa Kastanek.
ZOBACZ WIDEO LGP 2018 w Wiśle. Tomasz Pilch: Wszystkie skoki były na dobrym poziomie