W poprzednich rozgrywkach doświadczonej koszykarki nie oglądaliśmy na parkiecie. Związane to było z ciążą zawodniczki. - Wracam do gry po rocznej przerwie. Cieszę się bardzo, bo myślę, że nadal są chęci, żeby grać, spróbować swoich sił w ekstraklasie i przyszło mi jeszcze występować w europejskich pucharach. Parę lat minęło od kiedy graliśmy w Europie, więc to kolejne fajne wyzwanie. Po urlopie macierzyńskim przygotowywałam się z trenerem Chmielnickim, któremu bardzo dziękuję za współpracę i pomoc - przyznała Katarzyna Dźwigalska.
Drużyna InvestInTheWest Enea Gorzów Wielkopolski rozpoczęła już treningi, ale wiele dziewczyn dojedzie dopiero w późniejszym czasie. To jednak nie jest przeszkodą. Akademiczki celują w wyjście z grupy w Eurocup oraz w strefę medalową w Energa Basket Lidze Kobiet.
- Zaczęłyśmy przygotowania z zespołem, jeszcze w niekompletnym składzie, ale na tę chwilę to nie jest istotne. Najważniejsze jest to, żeby teraz pracować nad własnymi możliwościami. Sezon na pewno nie będzie łatwy. Pamiętam, że łączenie ligi i pucharów jest naprawdę trudne i trzeba ten okres przygotowawczy przejść bardzo dobrze. Nie obiecuję, że będę w wyśmienitej formie i będę grała jak przed urlopem. Na tyle, co siebie znam, to wierzę, że dam z siebie wszystko. Przede wszystkim chodzi o to, żebym była zadowolona z tego, co robię. Moi najbliżsi też. Jeżeli to wszystko pójdzie, jak trzeba, to kibice także będą zadowoleni - mówiła koszykarka od zawsze związana z Gorzowem.
W mieście nad Wartą zebrano ciekawy skład z Marią Papovą, Kyarą Linskens czy Laurą Juskaite na czele. Do zespołu AZS-u po kilku latach powróciła także Sharnee Zoll-Norman, która ma być podstawową rozgrywającą, choć w pierwszych sparingach ta rola należeć będzie do Dźwigalskiej.
- Dużo nowych zawodniczek, fajnych nazwisk, ale z doświadczenia wiem, że różnie to bywa. Na papierze wszystko ładnie wygląda. Wierzę w to, że jeżeli uda nam się zbudować zespół, który będzie się fajnie rozumiał na treningach i w szatni, to wszystko przyjdzie na meczach, będą zwycięstwa i będziemy mogły powalczyć o czwórkę. Znam Sharnee i Julię (Rytsikavę - dop. red.) i wiem, że są to osoby chętne do pracy, chcące walczyć. Polki nie będą odstawać od zagranicznych zawodniczek i też będziemy pełnić ważne role. Trzeba czekać, aż wszystkie dziewczyny przyjadą i zaczniemy się razem zgrywać - zakończyła kapitan gorzowskiej ekipy.
ZOBACZ WIDEO: Wstrząsające statystyki na K2. Janusz Gołąb: Boję się, że ta góra podzieli los Everestu