Już kilka dni temu Adrian Wojnarowski z ESPN informował, że Manu Ginobili poważnie zastanawia się nad tym, czy rozegra jeszcze jeden rok na parkietach NBA. Ostatecznie argentyński rzucający, żywa legenda tamtejszej koszykówki, zdecydował, że odwiesza buty na kołku. Tym samym w najlepszej lidze świata występował przez 16 sezonów. Siedemnastego już nie będzie.
O swojej decyzji 41-latek poinformował za pomocą Twittera, gdzie pożegnał się z fanami, przy okazji dziękując im, rodzinie, przyjaciołom i kolegom z parkietu.
Con una gran mezcla de emociones les cuento que decidí retirarme del básquet. ENORME GRATITUD para mi familia, amigos, compañeros, DTs, staff, aficionados y todos los que fueron parte de mi vida en estos 23 años. Fue un viaje fabuloso que superó cualquier tipo de sueño. GRACIAS! pic.twitter.com/FtFqpTwFRq
— Manu Ginobili (@manuginobili) 27 sierpnia 2018
Ginobili zapisał się złotymi zgłoskami w historii ligi, ale przede wszystkim San Antonio Spurs i Reprezentacji Argentyny. Wszystkich jego sukcesów nie sposób wymienić jednym tchem. Jest 4-krotnym mistrzem NBA (2003, 2005, 2007 i 2014), dwa razy otrzymał powołanie do meczu gwiazd, a raz - w 2008 roku - został wybrany najlepszym rezerwowym rozgrywek. Z kolei na Starym Kontynencie, jako zawodnik Virtusa Bolonia, w 2001 zgarnął dublet, triumfując zarówno we Włoszech, jak i w Eurolidze.
Jeśli natomiast chodzi o jego sukcesy z kadrą, także ma ich sporo. W 2004 roku w Atenach poprowadził Argentynę do Mistrzostwa Olimpijskiego, przy okazji zdobywając statuetkę dla MVP całej imprezy. Cztery lata później Manu i spółka złota nie obronili, ale stanęli na najniższym stopniu podium. Ponadto w barwach narodowych został także wicemistrzem świata (2002).
Odchodzi zatem wielki koszykarz, wspaniały sportowiec, będący wzorem dla innych. W jego przypadku nigdy nie pojawiły się jakiekolwiek informacje o skandalu, złym prowadzeniu się itp. Pomimo upływu lat, dawał z siebie wszystko, wspierał młodszych kolegów doświadczeniem, niejednokrotnie potrafił zaprzeczyć liczbie przeżytych już wiosen efektownym wsadem do kosza rywali. A poniższe zdjęcie jest bardzo wymowne. Ze Spurs odszedł bowiem ostatni z wielkiej trójki...
The end of an era. pic.twitter.com/tavJI1hb0O
— NBA on ESPN (@ESPNNBA) 27 sierpnia 2018
ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Griezmann. Atletico do końca drżało o wynik [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]