Gospodarze wygrali z beniaminkiem Energa Basket Ligi 94:69. - Gratuluję mojej drużynie. Wykonała to, czego potrzebowaliśmy w tym spotkaniu. Graliśmy dobrze w obronie. Zatrzymaliśmy ich głównych graczy, o których mówiliśmy przed meczem. W ataku bardzo dobrze dzieliliśmy się piłką. Cały mecz mieliśmy pod kontrolą - ocenia trener Polskiego Cukru Toruń.
Jego drużyna miała 27 asyst przy 13 rywali. Na parkiecie pojawiło się 10 graczy. Po kilka minut dostali również młodzi Ignacy Grochowski i Mikołaj Ratajczak. Brakowało natomiast kontuzjowanych Bartosza Diduszki i Aleksandra Perki. Koszykarze z Torunia podzielili się zdobyczami punktowymi. Najwięcej, bo po 15 "oczek" rzucili Łukasz Wiśniewski i Przemysław Karnowski. Podkoszowy górował warunkami fizycznymi nad zawodnikami Spójni Stargard. Efekt był taki, że w 15 minut trafił 7/8 rzutów z gry.
- Po domowych meczach zawsze dostaję dużo pytań o niego. To po prostu jeden z wielu naszych graczy. Cieszymy się, że on gra z zespołem, a zespół z nim. Nigdy nie patrzę, kto zdobywa punkty. Dla mnie ważniejsze jest, że wszyscy to robią. Mieliśmy sześciu zawodników z co najmniej 10 punktami i dwóch blisko tej granicy. Tego potrzeba żeby wygrywać. Najlepszy strzelec tego meczu grał u przeciwnika, ale oni przegrali - analizuje Dejan Mihevc pytany o to, jak ocenia występ Przemysława Karnowskiego.
Polski Cukier Toruń po intensywnym początku sezonu teraz ma czas na spokojną pracę na treningach. Z jej efektów zadowolony jest Łukasz Wiśniewski. Kapitan Twardych Pierników nie popada jednak w hurraoptymizm. Wie, że takie mecze wyżej notowana ekipa musi wygrywać. - gdy gra się co dwa dni nie ma czasu na treningi. Teraz mieliśmy tydzień żeby trochę popracować. Myślę, że dość efektywnie to wykorzystaliśmy. Skupialiśmy się na naszych podstawowych rzeczach, jakie chcemy realizować w tym roku. Powiem szczerze, że specjalnie pod rywala się nie przygotowywaliśmy - przyznaje jeden z punktowych liderów Polskiego Cukru.
ZOBACZ WIDEO Nieudana wyprawa Unicaji do Madrytu
Teraz poprzeczka pójdzie dużo wyżej, bo w sobotę brązowy medalista z poprzedniego sezonu zmierzy się we Włocławku z mistrzem Polski. - Anwil na pewno będzie chciał bardzo dobrze zaprezentować się przed własną publicznością. To będzie nasze drugie spotkanie w tym sezonie po Superpucharze. Na pewno tanio skóry nie sprzedadzą - ostrzega Łukasz Wiśniewski.
Trener Mihevc również zdaje sobie sprawę, że jego zespół czeka trudne zadanie. - To są derby. Dla nas ważne żeby wrócili kontuzjowani gracze także ze względu na proces treningowy. Oczywiście zagramy przeciwko bardzo dobrej drużynie. Myślę, że są nawet lepsi niż w ostatnim sezonie. Zmienili wielu koszykarzy i potrzebują czasu, ale są w dobrej formie. To będzie trudniejszy mecz niż w superpucharze - przekonuje słoweński szkoleniowiec.