To była kwestia czasu. JR Smith wkrótce przestanie być zawodnikiem Cleveland Cavaliers. Obecnie szefostwo klubu z Ohio pracuje nad wymianą swojego rzucającego. Nie jest to zaskoczenie, gdyż doświadczony koszykarz sam stwierdził na początku listopada, że ma nadzieję, iż zostanie w najbliższym czasie wymieniony, bo nie jest zadowolony ze swojej roli. Co prawda od tamtego momentu sporo się zmieniło, gdyż Smith znów zaczął grać więcej, ale rozstanie obu strony było nieuniknione.
W międzyczasie 33-latek pokusił się bowiem o stwierdzenie, że nie wyobraża sobie być dłużej częścią drużyny, której nadrzędnym celem jest "tankowanie", aby zdobyć jak najwyższy pick w następnym drafcie. A to już przelało czarę goryczy i to dużo bardziej niż publiczna wypowiedź o chęci wymiany. Można zatem powiedzieć, że Smith - w niekoniecznie najsubtelniejszy sposób - dopiął swego.
Teraz pozostaje już zatem jedynie kwestia znalezienia przez Cavaliers nowego miejsca pracy dla JR'a. W Cleveland zostanie on zapamiętany miedzy innymi ze swoich wpadek. Można do nich zaliczyć np. odpuszczenie w obronie Tony'ego Snella i przywitanie się z Jasonem Terrym, co umożliwiło graczowi Bucks zdobycie jednych z łatwiejszych punktów w karierze, a także sytuację z pierwszego starcia ostatnich finałów.
Wtedy Smith nie zorientował się, ile czasu pozostało do końca meczu, Cavs nie zdążyli oddać rzutu, a zwycięzcę (Golden State Warriors) wyłoniła dogrywka. Trudno stwierdzić, aby to zdecydowało o dalszych losach tej serii, ale być może gdyby to Kawalerzyści udanie rozpoczęli finały, w kolejnych meczach grałoby się im inaczej, a tak przegrali gładko 0-4.
Mimo wszystko swoje dla klubu z Ohio też zdążył zrobić. Był bardzo ważną postacią mistrzowskiej drużyny z 2016 roku, wszystkie mecze w fazie play-off rozpoczynając w wyjściowym składzie. Zdobywał wtedy po 11,5 punktu, przy czym świetnie "strzelał" zza łuku. Notował w tym względzie skuteczność wynoszącą 43 procent.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Męczarnie Orlenu Wisły w Kwidzynie. Bramkarze w rolach głównych