Błyszczał w EuroCupie
Udział Arki Gdynia w EuroCupie dobiegł końca. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza wygrali 1 z 10 meczów, zajmując ostatnie miejsce w grupie B. Gra gdyńskiego zespołu w głównej mierze opierała się na Joshu Bosticu, który ze średnią 16,4 punktu na mecz był czwartym najlepszym strzelcem rozgrywek.
Amerykanin w 8 z 10 spotkań miał podwójną zdobycz punktową. Najlepiej wypadł w starciu z Cedevitą Zagrzeb, w którym uzyskał aż 28 "oczek", trafiając 9 z 15 rzutów z gry. Do swojego dorobku dorzucił także osiem asyst i sześć zbiórek.
Pojawiły się takie komentarze, że Bostic po zakończeniu gry w EuroCupie odejdzie z Asseco Arki i przeniesie się do mocniejszej ligi. Amerykanin zdementował jednak takie doniesienia. - Nie jest tajemnicą, że celem numerem jeden była gra w EuroCupie, ale to nie jest tak, że jak skończą się te rozgrywki, to nagle przestanie mi zależeć i będę chciał wyjechać. Dementuję takie informacje. Nie przyszedłem do Asseco Arki tylko dla EuroCupu. To byłoby nieuczciwe zachowanie. Chcę wygrać mistrzostwo Polski - zapewniał w rozmowie z WP SportoweFakty.
- To świetny człowiek i bardzo dobry gracz. Josh jest naszym najlepszym zawodnikiem w ofensywnie, ale to też koszykarz, który bardzo dobrze gra w obronie. Ma 31 lat, jest teraz w optymalnym wieku dla koszykarza - przekonuje szkoleniowiec Arki.
Dąży do doskonałości
Frasunkiewicz potwierdza, że Bostic dąży do doskonałości każdego dnia. Przychodzi na treningi wcześniej, a po zajęciach zostaje dłużej i pracuje nad swoimi mankamentami. Nie opuści hali do momentu, aż nie trafi odpowiedniej liczby rzutów. - Trzeba zrozumieć, że sukcesy zaczynają się od podstaw - powtarza jak mantrę amerykański koszykarz.
— Josh Bostic (@MrBoomBostic22) 7 grudnia 2018
W jego grze może podobać się duży spokój i pewność siebie. Bostic jest świetnie wyszkolony pod względem technicznym, ma duży repertuar zagrań w ofensywie. Ma smykałkę do zdobywania punktów, ale potrafi także podać piłkę do lepiej ustawionych kolegów.
Już w tym momencie wielu upatruje go jako głównego kandydata do zdobycia tytułu MVP sezonu zasadniczego. Liczby za nim przemawiają. Amerykanin notuje średnio 17,4 punktu na mecz - w tym momencie to szósty najlepszy wynik w rozgrywkach. Wyprzedzają go m.in. Hickey, Bibbins czy T. Davis. Warto odnotować, że koszykarz ma 59-procentową skuteczność z gry, a wszystkie 11 spotkań kończył z podwójną zdobyczą punktową.
- Z Joshem bardzo dobrze się współpracuje. Jest to osoba, która wie, co trzeba robić, by być w wysokiej formie. Przychodzi przed treningiem, zostaje po zajęciach. Ma oczy szeroko otwarte, cały czas chłonie wiedzę i chce polepszać grę. Tacy ludzie zasługują na najwyższe pochwały - podkreśla Frasunkiewicz.
Trener Arki mówi jednak, że nie byłoby tych liczb, gdyby nie świetna pomoc kolegów z zespołu, którzy ułatwiają mu zdobywanie punktów. - Bardzo dobre występy to nie jest tylko jego zasługa. Reszta drużyny cały czas mu pomaga. Adam Łapeta potrafi tak postawić zasłonę, że Josh ma wiele wyborów - może podać do niego, może rzucić. Josh jest naszym liderem, ale nie byłoby tych meczów bez reszty zawodników - tłumaczy.
Nadal ma nad czym pracować
Mimo 31 lat i optymalnego wieku do gry w koszykówkę - Bostic nadal popełnia błędy. Można zauważyć, że Amerykanin często zbyt gwałtownie podchodzi do niektórych sytuacji boiskowych. Daje się niepotrzebnie ponieść emocjom i przesadza ze swoimi reakcjami. Średnio na mecz w polskiej lidze "łapie" ponad dwa faule. Spotkania z Cedevitą i Stelmetem musiał przedwcześnie zakończyć z powodu nadmiaru przewinień.
- Jedynym minusem jest to, że czasami traci koncentrację. Spowodowane jest to jednak tym, że po prostu ma obsesję na punkcie wygrywania, więc porażki nieco go frustrują. Mimo że wciąż robi błędy, to cały czas chce się ich pozbyć - zauważa Frasunkiewicz.
31-letni Bostic to uznana postać na europejskim rynku. Amerykanin grał w wielu dobrych zespołach. W swoim CV ma takie ekipy, jak: Spartak Sankt Petersburg, Spirou Charleroi, VEF Ryga, KK Zadar i Banco di Sardegna Sassari. W połowie lipca jeden z niemieckich portali zakomunikował nawet, że Amerykanin na pewno trafi do Ulm. Ostatecznie koszykarz wybrał ofertę z Asseco Arki.
ZOBACZ WIDEO: Bez Lewandowskiego nie ma polskiej piłki. "Winna krótkowzroczność działaczy"