Kamil Łączyński: Po porażkach wszyscy doszukują się problemów. To mocno wkurzające

WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Kamil Łączyński
WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Kamil Łączyński

- Nie wiem, dlaczego ludzie mówią, że w tym zespole jest zła atmosfera. Nie ma żadnych kwasów. Jak wygrywamy, to nikt nie widzi problemów. Z kolei jak przegrywamy, to wszyscy doszukują się kłopotów. To wkurzające - mówi Kamil Łączyński.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Jak mocno Anwil Włocławek był podrażniony po tych trzech porażkach z rzędu?[/b]

Kamil Łączyński, kapitan Anwilu Włocławek: Te trzy porażki z rzędu mocno nas podirytowały. Chcieliśmy w meczu z Polskim Cukrem pokazać, że nadal umiemy grać w koszykówkę na wysokim poziomie, choć wiedzieliśmy, iż torunianie byli niepokonani na własnym boisku.

A ostatnio doszedł do nich Damian Kulig. Są piekielnie mocną drużyną, ale wyszliśmy z tego meczu obronną ręką. Zagraliśmy bardzo dobre zawody. Cieszy to, że wygraliśmy więcej niż trzema punktami odrabiając straty ze spotkania we Włocławku, co później może się okazać ważne.

Ale... w końcówce było trochę nerwów. Dość łatwo roztrwoniliście ponad 20-punktową zaliczkę.

To prawda. W samej końcówce meczu uratowały nas zbiórki w obronie i spokój na linii rzutów osobistych Chase'a Simona i Michała Michalaka. Pomimo 18 strat wygraliśmy mecz.

Jak ostatnie spekulacje dotyczące ewentualnych zmian w składzie wpływają na zespół?

Jedna rzecz mnie strasznie wkurza. Nie wiem, dlaczego ludzie mówią, że w tym zespole jest zła atmosfera. Proszę mi wierzyć, że w tym sezonie spotykamy się we własnym gronie poza treningami. Jest naprawdę dobra atmosfera. Nie ma żadnych kwasów, dziwnych akcji. Oczywiście, że są spekulacje transferowe, rozmawiamy na ten temat w szatni. Wiemy, że niektórzy gracze są mniej czy bardziej niezadowoleni z liczby minut. To normalne, bo każdy chce grać. Jesteśmy ambitnymi ludźmi.

Czyta pan "Brzytwę?" (forum internetowe kibiców Anwilu Włocławek)

Nie, i jestem z tego powodu super dumny. Przez cztery lata pobytu w Anwilu... ani razu nie byłem na tej stronie.

Bo właśnie tam kibice przeprowadzili szeroką analizę pana problemów zdrowotnych.

Coś tam widziałem na Twitterze. Ich jest tak dużo, że nie da się wszystkiego zdiagnozować (śmiech). Mówiąc jednak całkowicie poważnie: nie chcę już dłużej mówić o moich problemach. Skoro gram, to oznacza, że jestem gotowy do rywalizacji. Skończmy z pytaniami o moje zdrowie.

Zobacz także: Igor Milicić: Zmiany? Analizujemy sytuację

Ostatnio Jakub Wojczyński z "Przeglądu Sportowego" pisał o "Kambacku Łączyńskiego". Można już tak mówić?

Poczekajmy z takimi określeniami, bo moja forma nadal jest dość chwiejna. Jeden mecz zagram lepiej, drugi gorzej. To wynika z tego, że miałem ponad miesięczną przerwę. Nie zwieszam głowy po słabszych meczach, nie popadam w hurraoptymizm po świetnych występach. Codziennie ciężko trenuję, żeby dojść do optymalnej dyspozycji.

Czy problemem jest fakt, że w Anwilu jest trzech rozgrywających?

Wiem, że kibice i dziennikarze spekulują na ten temat, ale nie ma żadnego problemu. Jak wygrywamy, to nikt nie widzi problemów. Z kolei jak przegrywamy, to nagle wszyscy doszukują się kłopotów. Nie działajmy w ten sposób. To jest niesprawiedliwe.

Anwil był ostatnio w dołku?

Nazwałbym to "dołkiem strzeleckim". Nie chcę się usprawiedliwiać ani szukać wymówek, ale np z Murcii... wracaliśmy do Włocławka ponad 14 godzin. Te podróże są meczące, mają wpływ na dyspozycję. Ale oczywiście cieszę się, że gramy w Lidze Mistrzów. To są wyzwania, z którymi trzeba się mierzyć.

Zobacz inne teksty autora

ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: Marsz Man Utd trwa! Arsenal wyeliminowany [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: