Trener Igor Milicić zdecydował się na przetasowania w składzie. Po transferach Ivana Almeidy i Aleksandra Czyża w zespole Anwilu Włocławek zabrakło miejsca dla Mateusza Kostrzewskiego (poszedł do Stali) i Vladimira Mihailovicia.
Czarnogórzec łącznie wystąpił w 17 spotkaniach mistrzów Polski, dziewięć z nich rozegrał w Energa Basket Lidze, gdzie notował średnio 8,1 punktu i 2,3 zbiórki. Słabiej było w Lidze Mistrzów, tam średnie kształtowały się na poziomie 4,6 punktu i 1,9 zbiórki.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Dwa lata w niebycie. Heroiczna walka Olka Czyża o powrót na boisko
Kontrakt z zawodnikiem rozwiązano w czwartek rano. Mihailovć nie ukrywa, że inaczej wyobrażał sobie przygodę z Anwilem. - Nie byłem zadowolony ze swojej roli i z sytuacji, w której się znalazłem, ale taka jest koszykówka, dlatego zawarliśmy porozumienie i rozstaliśmy się w zgodzie. Życzę klubowi powodzenia w Pucharze Polski i w fazie play-off - mówi nam Czarnogórzec.
Koszykarz z dużym sentymentem wypowiada się na temat włocławskich kibiców. - Ludzie we Włocławku kochają koszykówkę, co sprawia, że to miejsce jest wyjątkowe. Dziękuję wszystkim kibicom Anwilu za wsparcie. Będę o nich pamiętał - przyznaje.
Czarnogórzec ma już za sobą debiut w nowym zespole. Jego BC Tsmoki Mińsk przegrały na własnym parkiecie z Zenitem Sankt Petersburg 68:79 w ramach ligi VTB. Były koszykarz Anwilu pokazał swoją wszechstronność. W ciągu 21 minut spędzonych na parkiecie zanotował cztery punkty, pięć asyst i siedem zbiórek.
Zobacz także: Energa Basket Liga. Było zainteresowanie, ale na tym się skończyło. Logan i Lawal nie dla polskich klubów
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Wybuch pożaru zszokował Małysza i Martona. "Krzyczałem do Adama, żeby uciekał"