Zdobyli wicemistrzostwo w Polsce, teraz zagrają w Rumunii. Marković i Carter znów w jednym zespole

Newspix / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Carter, Almeida i Marković
Newspix / Wojciech Tarchalski / Na zdjęciu: Carter, Almeida i Marković

Nikola Marković i Marc Carter, wicemistrzowie Polski z BM Slam Stalą, znowu zagrają w jednej drużynie. Tym razem w rumuńskiej Oradei. Działacze tego klubu snują bardzo poważne plany na przyszłość.

CSM Oradea jest obecnym mistrzem Rumunii. W tym sezonie zespół nie spisuje się jednak najlepiej. Podopieczni Cristiana Achima wygrali zaledwie 10 z 18 spotkań.

Władze klubu zdecydowały się wzmocnić drużynę. Snują także duże plany na przyszłość. Chcą regularnie występować w europejskich pucharach.

Najpierw kontrakt (do końca przyszłego sezonu) podpisał Nikola Marković, który do Rumunii trafił z Anwilu. Serb w barwach włocławskiego zespołu rozegrał 27 spotkań. W Energa Basket Lidze notował przeciętnie 6,6 punktu i 3,7 zbiórki. Koszykarz przeplatał lepsze momenty z gorszymi. Nie mógł ustabilizować formy na równym poziomie.

Zobacz także: Klub NBA ceni Polaka. Rafał Juć dalej będzie wyszukiwał talenty

ZOBACZ WIDEO W reprezentacji nie będzie na stałe numeru 1. "Przed każdą serią spotkań wybierzemy bramkarza"

W ślady Serba poszedł także Marc Carter, który dwa ostatnie sezony spędził w Arged BM Slam Stali, z którą zdobył brązowy i srebrny medal. Na początku stycznia przedstawiciele Rosy Radom prowadzili zaawansowane rozmowy z Amerykaninem. Niemal wszystkie szczegóły kontraktu były ustalone i wydawało się, że koszykarz po raz trzeci zagra w Energa Basket Lidze. Ostatecznie jednak do zespołu Roberta Witki trafił Gruzin Duda Sanadze.

Marković i Carter w minionym sezonie stanowili o sile wicemistrzowskiej "Stalówki". Serb notował ponad 10 punktów i 5 zbiórek, z kolei Amerykanin miał osiem oczek i dwie asysty. Teraz obaj będą grać dla rumuńskiej Oradei. W tym klubie grał ostatnio także Marcus Ginyard. Amerykanin rozwiązał swoją umowę i przeniósł się do Arki Gdynia.

Zobacz także: Wychowany we Francji, ale w polskim domu. Mathieu Wojciechowski zapowiada: To początek dłuższej historii

Źródło artykułu: