"Robin Hood z Podkarpacia". Dariusz Wyka nową postacią w reprezentacji. "Stres był ogromny"

Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: Dariusz Wyka
Newspix / Mateusz Słodkowski / Na zdjęciu: Dariusz Wyka

Jego pozytywne podejście do życia i cieszynka po zdobytych punktach szybko zyskały sympatię u reszty kolegów w reprezentacji Polski. Dariusz Wyka w meczu z Holandią zdobył pierwsze punkty w kadrze. I nie ostatnie jak sam zapowiada.

Barwna postać, fan pierogów i wędkarz, który właśnie spełnił marzenia z dzieciństwa (więcej TUTAJ). Przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski i zadebiutował w seniorskim zespole. W meczu z Holandią zdobył swoje pierwsze punkty.

- Co prawda wyszedłem na parkiet już w meczu z Chorwacją, ale taki prawdziwy debiut zaliczyłem w spotkaniu z Holandią przed własną publicznością - mówi nam Dariusz Wyka.

Po udanym rzucie z dystansu Wyka wykonał zademonstrował swoją cieszynkę: strzelanie z łuku. Dostał nawet przydomek, który głośno wykrzyczał spiker podczas ceremonii nagradzania zawodników za awans do MŚ: "Robin Hood z Podkarpacia".

ZOBACZ WIDEO Mecz Lech - Legia. "Tego spotkania nie dało się oglądać"

Zobacz także: Był zwalniany, teraz świętuje. Rollercoaster Wojciecha Kamińskiego

- Podoba mi się ta ksywka. Jest fajna. Mam nadzieję, że dużo osób na trybunach strzelało z łuku - śmieje się Wyka.

Jego kariera w ostatnich latach znacząco przyspieszyła. Jeszcze w 2016 roku grał w I-ligowym Mosirze Krosno, a teraz ma już za sobą występy w renomowanym EuroCupie i reprezentacji Polski. Dużo mu dał transfer do Arki Gdynia. Pod okiem trenera Frasunkiewicza zrobił spore postępy w grze.

- Jeszcze cztery lata temu "bujałem się" po I lidze. Myślę, że jakbym wtedy powiedział w szatni, że zagram w EuroCupie i w kadrze, to od razu zostałbym wyśmiany. Praca idzie w dobrą stronę - opowiada.

- Nie ukrywam, że stres przed debiutem był ogromny. Cieszę się, że koledzy mnie super przyjęli. Zagrywek do zapamiętania było mnóstwo. Każdy mi podpowiadał, dawał wskazówki. Cieszę się, że jestem częścią tego wielkiego sukcesu. Może niewielką częścią, ale starałem się dołożyć swoją cegiełkę - podkreśla.

Jego pozytywne podejście do życia i cieszynka po zdobytych punktach szybko zyskały sympatię u reszty kolegów w reprezentacji Polski. - Myślę, że zyskuje tym, że nikogo nie udaję. Uśmiecham się, jak jest dobrze, ale także wtedy, jak komuś ma to pomóc. Nie ukrywam, że lubię żartować - tłumaczy.

- Teraz podbudowany wracam na najważniejszą część sezonu do Arki. Chcę z tym zespołem osiągnąć jak najlepszy rezultat w Energa Basket Lidze - zapowiada.

Zobacz także: Ponitka nagrodzony, legendy uhonorowane i sporo kibiców na trybunach. Wielkie święto koszykówki w Ergo Arenie

Komentarze (0)