ME koszykarek: Pierwszy triumf reprezentantek Turcji

Turczynki, które w pierwszym spotkaniu na tegorocznym Eurobaskecie musiały uznać wyższość obrończyń tytułu - Rosjanek, w drugim meczu pokonały reprezentację Litwy 69:66. Do tego sukcesu walnie przyczyniła się Nevin Nevlin, której w statystykach odnotowano 18 punktów, 10 zbiórek i 3 bloki.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentantki Turcji niezbyt udanie rozpoczęły tegoroczny Eurobasket. Podopieczne Ceyhyna Yildizoglu mają jednak usprawiedliwienie - ich rywalkami były obrończynie tytułu, Rosjanki. Kolejna przegrana przekreśliłaby szansę na awans do kolejnej fazy rozgrywek. Litwinki z kolei swój pierwszy mecz na Mistrzostwach Europy w Łotwie będą mile wspominać - odprawiły one z kwitkiem Serbki. To stawiało zawodniczki Rutenisa Paulauskasa w lepszej sytuacji przed tym starciem.

Od samego początku bardziej zmotywowane do walki były Turczynki. Nie minęły trzy minuty gry, a dzięki dobrej, efektywnej grze Saziye Ivegin oraz wtórującym jej koleżankom team Yildizoglu prowadził 14:2. Nadbałtycka drużyna nie zdołała się już w tej odsłonie podnieść po tak wielkim ciosie.

Zmianę przyniosła druga kwarta. Z letargu przebudziły się Litwinki, które w końcu znalazły sposób na obronę przeciwniczek, a dodatkowo poprawiły swoją skuteczność rzutową. Rozpędzona lokomotywa bardzo szybko zmniejszała stratę. Topniała ona w mgnieniu oka. Już po 5 minutach gry był rezultat patowy 28:28. Ogromna w tym zasługa Agne Ciudariene, która pod koszem była wręcz nie do zatrzymania. Koszykarki Paulauskasa zdołały wyjść na prowadzenie, które utrzymały do końca pierwszej połowy, pomimo silnego nacisku ze strony zawodniczek z Turcji.

Ostra, słowna reprymenda podziałała skutecznie na Turczynki. Natchnione przez trenera koszykarki zacieśniły obronę, wyeliminowały z gry większość zawodniczek rywalek, i same przystąpiły do ataku. Początkowo efekt był mizerny, ale z czasem przyniosło to zamierzony efekt. Egle Stakneviciene nie była bowiem w stanie sama dotrzymać kroku reprezentantkom Turcji. Brakowało wsparcia od koleżanek z drużyny, ale pomimo tego wciąż na przodownictwie były Litwinki.

Czwarta odsłona zapowiadała się więc bardzo frapująco. Deficyt ekipy, która przystąpiła do tego spotkania z jedną porażką na koncie, wynosił zaledwie jedno "oczko". Emocji nie brakowało. Oba zespoły grały w tej kwarcie ze zmiennym szczęściem. Niespełna dwie minuty przed końcową syreną, po akcji 2+1 w wykonaniu Mildy Sauliute, przewaga nadbałtyckich zawodniczek wynosiła 2 "oczka". Nic jednak nie zwiastowało tak fatalnego finiszu w wykonaniu reprezentantek Litwy. Od tamtego momentu na parkiecie istniały praktycznie tylko Turczynki, które dwoiły się i troiły, aby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nevin Nevlin oraz Saziye Iveginzagrały jednak w najważniejszym momencie spotkania na tyle dobrze, by dać swojej drużynie pierwszą na tym Eurobaskecie wygraną.

W pierwszym meczu Turczynki nie ustępowały praktycznie w żadnym elemencie koszykarskiego rzemiosła swoim rywalkom, Rosjankom. Tym razem podopieczne Yildizoglu przegrały walkę na desce. Można wręcz użyć stwierdzenia, że to właśnie reprezentacja Litwy przegrała spotkanie na własne życzenie - mnóstwo niecelnych prób rzutów z dystansu, aniżeli rywali odniosły zwycięstwo. Poza tym jedynie trzy koszykarki Paulauskasa zasłużyły na pochwałę, gdyż walczyły do samego końca. Mowa tutaj o Stakneviciene (autorce 30 "oczek"), Ciudariene oraz Sandrze Valuzyte. Pozostałe spisały się bowiem zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Natomiast w ekipie tureckiej pierwsze skrzypce należały do Nevin Nevlin. Dziełem tej środkowej było 18 punktów i aż 10 zbiórek. Dobrze spisała się również wspomniana S. Ivegin, a dzielnie walczyły także Tugba Palazoglu i Birsel Vardarli.

- Jestem zadowolony z tego, że walczyliśmy do samego końca. Bardzo ważnym momentem, były problemy z faulami Sandry Valuzyte. Nie mieliśmy wystarczająco dobrego obwodu - komentował Paulaskas, pierwszy trener Litwinek.

- To była twarda gra. Pokazaliśmy nasz narodowy charakter na parkiecie, kiedy walczyliśmy i ciążyła na nas wielka presja. W krytycznym momencie byliśmy troche sprytniejsi i dzięki temu wygraliśmy - powiedział Omer Petorak, asystent pierwszego trenera reprezentacji Turcji.

Turcja - Litwa 69:66 (25:13, 11:27, 14:11, 19:15)

Turcja: Nevlin 18, S. Ivegin 12, Vardarli 11, Palazoglu 10, Horasan 8, Caglar 8, Gumusay 2, N. Ivegin 0, Bilge 0, Gokce 0, Yigit 0.

Litwa: Stakneviciene 30, Ciudariene 16, Valuzyte 12, Sauliute 5, Staugaitiene 2, Petronyte 1, Bimbaite 0, Pacauskiene 0.

Komentarze (0)