Małe derby Szymona Szewczyka. "Dla mnie było to szczególne spotkanie"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk

Anwil Włocławek przyjechał do Stargardu żeby zrewanżować się za porażkę z pierwszej rundy (80:81). Pojedynek ze Spójnią był szczególny dla pochodzącego ze Szczecina Szymona Szewczyka.

- Porażka, która nam się przydarzyła w pierwszej rundzie trochę nas zabolała i wybiła z rytmu. Motywacja całego zespołu była ogromna. Kiedy w końcu w miarę uporządkowaliśmy naszą obronę mecz się wyrównał - przyznał podkoszowy Anwilu Włocławek. Jego zespół zaczął fatalnie, bo przegrywał 3:15. Później starał się opanować sytuację. Przez trzy kwarty faworyt miał spore problemy, ale ostatecznie zwyciężył dość wyraźnie, bo 91:75.

- To, że wygraliśmy 16 punktami to tak naprawdę tylko nasza zasługa. Twarda walka w obronie. Do tego w miarę mądrze zagraliśmy w ataku. Nie można zapomnieć, że zaczęliśmy bardzo źle. Znowu trzeba było gonić wynik. Musimy od początku narzucać swoje tempo. Oczywiście szanujemy przeciwnika, ale zdajemy sobie sprawę, że takie mecze musimy wygrywać - podkreślił Szymon Szewczyk.

Zobacz też: Kamil Piechucki nadal szuka nowego koszykarza

Najbardziej doświadczony gracz Anwilu dołożył dużą cegiełkę do tego sukcesu. Miał osiem zbiórek i zdobył 13 punktów. Już od samej rozgrzewki pokazywał, że rzutowo to będzie jego dzień. - Dla mnie było to szczególne spotkanie. Pochodzę ze Szczecina. Ze Stargardem bardzo często rywalizowałem. Znam halę doskonale. Z resztą to chyba w miarę widać w statystykach. Cieszę się, że wygraliśmy. Przed nami kolejne trudne spotkanie w Szczecinie. Musimy już teraz myśleć o następnym meczu, bo każdy punkt jest dla nas bardzo ważny - mówił na gorąco po sobotnim spotkaniu.

Anwil zagra zaległy mecz 17. kolejki Energa Basket Ligi we wtorek. Zespół z Włocławka nie może po raz kolejny przespać początku meczu, bo z mocniejszym rywalem trudniej będzie odrobić straty. Co wpłynęło na słaby start w Stargardzie? - To nie jest brak koncentracji. Spójnia się bardzo mocno przygotowała na nas. Wiem, że taktycznie również byli przygotowani. Znali nasze atuty. Musimy wymyślić coś, co zaskoczy rywala i od początku narzucić swoje tempo. Nie możemy dawać się rozrzucać. Za dużo było penetracji, odrzucenia i rzucali nam z czystych pozycji i oczywiście trafiali - tłumaczył Szymon Szewczyk.

ZOBACZ WIDEO Bundesliga: Niesamowita końcówka meczu we Frankfurcie! Eintracht z piekła do nieba [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: