Mariusz Niedbalski: Dość nauki, trzeba wyciągnąć wnioski i wygrywać

WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Mariusz Niedbalski
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: Mariusz Niedbalski

- Myślę, że w końcu wygramy zaciętą końcówkę w najbliższych meczach - prognozuje Mariusz Niedbalski, trener Miasta Szkła Krosno. Ekipa z Podkarpacia zajmuje ostatnie miejsce w Energa Basket Lidze.

Drużyna z Krosna przeżywa trudne chwile. Zawodnicy Miasta Szkła doznali czwartej porażki z rzędu, w tym trzeciej po zaciętej końcówce. W ostatecznym rozrachunku ekipie z Podkarpacia może brakować punktów, aby wydostać się z ostatniego miejsca w rozgrywkach.

Czytaj także: Skaut NBA na meczu Energa Basket Ligi

- Czas nam ucieka, ale jestem dobrej myśli. Myślę, że w końcu wygramy zaciętą końcówkę w najbliższych meczach. Dość nauki, trzeba wyciągnąć wnioski i zagrać dojrzałej w ostatnich minutach spotkania - podkreśla trener Mariusz Niedbalski.

W ostatniej kolejce "Szklany Team" mierzył się z Kingiem Szczecin, który walczy o pierwszą ósemkę (92:86). Przy stanie 86:89 i dziesięciu sekundach do końca Jabarie Hinds oddał rzut za trzy punkty, który mógł dać remis w tym spotkaniu. Amerykanin, pomimo tego, że rozgrywał świetne zawody, nie trafił, przez co Miasto Szkła poniosło kolejną porażkę w tym sezonie.

ZOBACZ WIDEO: Witold Bańka: Powinniśmy wyrzucać oszustów ze sportu

- Mecz był podobny do ostatnich tutaj, które graliśmy. Wyłączając pojedynek z Asseco (96:72), przegraliśmy jakością wykonywanych akcji w końcówce spotkania. Dużym zaskoczeniem była gra zawodników, których desygnowałem do pilnowania Martynasa Paliukenasa. Zdobył 30 punktów i nie wiem czy nie był to rekord tego gracza. Pozwoliliśmy mu na zdecydowanie za dużo - dodaje.

Zobacz także: Łukasz Koszarek: Nikt nie da nam punktów za to, że byliśmy na kadrze

Już w sobotę Miasto Szkła Krosno zagra na wyjeździe z Treflem Sopot, który ma identyczny bilans (4 zwycięstwa i 16 porażek) jak ekipa z Podkarpacia. - To będzie mecz za przysłowiowe 4 punkty. Musimy tam wygrać, zostawić całe serce na parkiecie i zagrać na 120 procent - tłumaczy Grzegorz Grochowski.

Źródło artykułu: