Choć obie drużyny zdobyły łącznie 207 punktów i nie brakowało efektownych akcji, to było też sporo przewinień, nieczystych zagrań i prowokacji. Faule niesportowe popełnili w tym spotkaniu Chase Simon i Szymon Szewczyk (Anwil) oraz Tauras Jogela i Paweł Kikowski (King). Do tego przewinieniami technicznymi zostali ukarani Ivan Almeida z Anwilu i Jakub Schenk z Kinga.
- Wynik pokazuje, że to był mecz ataku, ale było w nim dużo niepotrzebnych, niesportowych fauli. To jest koszykówka i to się zdarza. Na pewno było widać walkę po obu stronach. Cieszę się, że pokazaliśmy charakter w drugiej połowie. Nie ugięliśmy się presji, która tutaj narosła. Najważniejsze, że wyjeżdżamy z dwoma punktami - przyznał Jarosław Zyskowski.
Czytaj też: Znakomita skuteczność Anwilu
Skrzydłowy Anwilu zdobył 18 "oczek" potwierdzając równą i wysoką formę. Jego zespół w drugiej połowie uzyskał kilkanaście punktów przewagi, ale miał momenty w których pozwalał rywalom nawiązać walkę. King jednak do końca tego nie wykorzystał. - Była to trochę szalona koszykówka. Zdecydowanie mieliśmy za dużo strat i powinniśmy mieć chłodniejszą głowę w końcówce i w trzeciej kwarcie. Mieliśmy prowadzenie 12-punktowe a po trzeciej kwarcie zostały trzy punkty właśnie przez nasze głupie straty - ocenił nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."
Najlepiej Rottweilery zaprezentowały się na początku trzeciej kwarty, gdy serią 12:0 zatrzymały gospodarzy. Czy trener Igor Milicić wymyślił coś specjalnego w przerwie? - Mieliśmy takie same założenia. Wyszliśmy agresywniej i obroną stworzyliśmy przewagę, ale później ją roztrwoniliśmy głupimi stratami. Najważniejsze, że w czwartej kwarcie nie ulegliśmy presji, którą trochę sami stworzyliśmy. Z tego się cieszymy - analizował Jarosław Zyskowski.
Zobacz także: Bartłomiej Wołoszyn: transfer do Arki to duży awans
Anwil nie stracił punktów na Pomorzu Zachodnim. W ogóle na wyjazdach w Energa Basket Lidze legitymuje się serią 11 zwycięstw z rzędu. W najbliższym czasie zespół z Włocławka będzie miał jednak więcej czasu na treningi, bo przed nim seria domowych spotkań.
- Mamy pięć meczów z rzędu u siebie, ale na spokojnie do każdego się przygotowujemy tak samo. Fajnie, że udało się wygrać te dwa mecze wyjazdowe, bo spotkania ze Spójnią i z Kingiem były trudne. Życzę jak najlepiej zespołowi ze Szczecina żeby się zakwalifikował do play-offów - podsumował koszykarz Anwilu. Jeżeli tak się stanie to niewykluczone, że te drużyny spotkają się w ćwierćfinale. Wtedy na pewno emocji by nie zabrakło.