W tym sezonie nic w Los Angeles Lakers nie gra tak, jak powinno. Klub z Miasta Aniołów niemal na pewno nie zagra w fazie play-off, kontuzje wykluczyły do końca sezonu Brandona Ingrama i Lonzo Balla, a LeBron James ma mieć ograniczone minuty w spotkaniach, które nie będą się toczyły na styku. W dodatku po rozgrywkach z pracą ma się pożegnać trener Luke Walton. A oczekiwania były spore.
Już samo sprowadzenie LBJ'a miało z miejsca dać awans do czołowej ósemki Zachodu, ale jak widać to, co najlepszemu koszykarzowi ostatnich lat udawało się w konferencji wschodniej, po drugiej stronie USA już nie przejdzie.
Czytaj także: Ósma z rzędu wygrana Rockets, spora wpadka GSW
Wszystko wskazuje więc na to, że szefów klubu czeka bardzo gorące lato i mnóstwo decyzji do podjęcia. Jak sugeruje nawet jeden z byłych trenerów NBA, a obecnie analityk serwisu ESPN, Jeff Van Gundy, LAL powinni poważnie zastanowić się nad oddaniem samego LeBrona.
Były opiekun Houston Rockets dość poważnie spiął się w tej kwestii z innym specem, którym jest Mark Jackson, będący zresztą jednym z możliwych kandydatów do zastąpienia Waltona na stołku trenerskim Lakersów. Miało to miejsce podczas meczu Jeziorowców z Boston Celtics.
Van Gundy zasugerował oddanie Jamesa i skupienie się na pozyskaniu innej wielkiej gwiazdy, np. Kawhi Leonarda, Kevina Duranta lub Anthony'ego Davisa, z czym kompletnie nie zgodził się Jackson, zaznaczając, że LAL w żadnym wypadku nie powinni nawet myśleć o wymianie z udziałem 3-krotnego mistrza ligi.
Trudno jednak stwierdzić, czy młodszy brat Stana Van Gundy'ego chciał tego typu słowami po prostu zwrócić na siebie uwagę, czy rzeczywiście widzi w takim posunięciu rozwiązanie problemów ekipy z Los Angeles.
Czytaj także: Vince Carter, czyli weteran, jakiego w NBA jeszcze nie było
ZOBACZ WIDEO HME Glasgow 2019. Wymarzony konkurs Pawła Wojciechowskiego. "Chciałem być jak Dawid Kubacki"