NBA: Paul z blokiem dnia, Rockets wygrali ósmy raz z rzędu. Suns pokonali Warriors

Houston Rockets na fali, w niedzielę zanotowali ósme zwycięstwo z rzędu, a kluczowym blokiem popisał się rozgrywający, Chris Paul. W innym z meczów doszło do wielkiej sensacji, bowiem Phoenix Suns pokonali Golden State Warriors (115:111).

Patryk Pankowiak
Patryk Pankowiak
Na zdjęciu od lewej: Chris Paul i James Harden Getty Images / Harry How / Na zdjęciu od lewej: Chris Paul i James Harden
James Harden szybko wpadł w kłopoty z faulami, miał ich pięć na początku trzeciej kwarty, co ograniczyło jego występ. Aktualny MVP miał też problem z trafianiem, o czym świadczy bardzo słaba skuteczność. Wykorzystał tylko 7 na 25 oddanych rzutów, w tym 3 na 15 za trzy. Ostatecznie zdobył 20 punktów i spudłował rzut w końcówce spotkania, po którym Dallas Mavericks mieli niespełna 10 sekund, aby odmienić losy spotkania. Ale Houston Rockets to nie tylko James Harden.

Gospodarze nie wzięli time-outu i zdali się na żywioł, Luka Doncić przeprowadził piłkę przez połowę i kiedy skupił na sobie uwagę obrońców, oddał piłkę do Jalena Brunsona. Ten próbował zniwelować dystans i oddać rzut z półdystansu, ale niesamowicie w defensywie spisał się wówczas Chris Paul. 33-latek zablokował jego próbę, dzięki czemu Houston Rockets triumfowali 94:93. To ich ósme zwycięstwo z rzędu, a 41. w sezonie.

Eric Gordon miał 26 punktów, a Clint Capela 16 "oczek" oraz 12 zbiórek. Chris Paul wyprzedził na liście wszech czasów w ilości asyst Isiaha Thomasa i awansował na 7. miejsce. Rockets trafili tylko 32 na 88 oddane rzuty z pola, co dało im skuteczność na poziomie 36-procent. Mimo wszystko udało im się pokonać Dallas Mavericks, u których o triple-double otarł się Luka Doncić (19 punktów, 15 zbiórek, dziewięć asyst). - Mieliśmy wiele meczów w tym sezonie, które były brzydkie, a my je przegrywaliśmy. Ale teraz weźmiemy nawet te brzydkie wygrane - mówił James Harden.

ZOBACZ WIDEO Odwiedziliśmy Healthy Center by Ann. To tu zajęcia prowadzi Anna Lewandowska i jej zespół

Phladelphia 76ers zatrzymali Indianę Pacers na zaledwie 89 zdobytych punktach. A 59 z nich rzucili w pierwsze dwie kwarty. Podopieczni Bretta Browna po zmianie stron absolutnie zdominowali rywali, odrobili osiem "oczek" straty, a ponadto wyszli na okazałe prowadzenie. Drużyna Filadelfii pokonała sąsiadów z tabeli 106:89 i przełamała pasmo dwóch niepowodzeń. Aktualnie obydwa te zespoły zwyciężyły 42 spotkania przy 25 porażkach.

Joel Embiid wrócił do składu "Szóstek" po ośmiu meczach przerwy i nawet w zaledwie 28 minuty, spędzone na parkiecie był fantastyczny. Spragniony koszykówki środkowy szybko popełnił trzy faule, przez co trener Brown zmuszony był dać mu odpocząć. Kameruńczyk przypomniał, co potrafi, a po urazie kolana nie widać było śladu. 24-latek zdobył 33 punkty i zebrał 12 piłek. - On robi różnicę we wszystkich płaszczyznach - charakteryzował go opiekun 76ers.

Czytaj także: Vince Carter stary, ale jary! Takiego weterana jeszcze w NBA nie było

- Czułem po prostu, że muszę zagrać w tym meczu, żeby się upewnić, że wszystko będzie dobrze i wesprzeć drużynę - mówił Joel Embiid. I faktycznie, kiedy leczył uraz Philadelphia zwyciężyła przeciętne cztery z ośmiu spotkań. A teraz każdy triumf będzie niezwykle cenny, bowiem przybliży ich do utrzymania trzeciej pozycji na Wschodzie. Trudno będzie doścignąć im Milwaukee Bucks (50-16) czy Toronto Raptors (48-19), aczkolwiek sukcesem byłoby też zakończenie sezonu zasadniczego przed Indiana Pacers (42-25) oraz Boston Celtics (41-26).

Jeśli mowa o drużynie z Indianapolis ta trafiła w niedzielę zaledwie pięć rzutów za trzy. Jeden z lich liderów, Bojan Bogdanović umieścił w koszu tylko 6 na 16 oddanych prób, a Wesley Matthews i Myles Turner mieli odpowiednio zaledwie pięć oraz sześć punktów. Dla 76ers Ben Simmons dodał 15 "oczek" i sześć asyst.

San Antonio Spurs z bardzo cennym zwycięstwem. Pokonali Milwaukee Bucks 121:114 i znacząco przybliżyli się do play offów. Dominował duet DeMar DeRozan - LaMarcus Aldridge. Ten pierwszy zanotował przy swoim nazwisku 28 punktów, a L-Train miał ich 29. Podkoszowy zaliczył też 15 zbiórek, wsparcie z ławki dali ponadto Marco Belinelli i Patrick Mills. Obu zdobyło po 16 "oczek" i trafiło po cztery rzuty za trzy. Liderom Wschodu na nic zdał się wysiłek Giannisa Antetokounmpo, kandydat do trofeum MVP miał 27 punktów, 13 zbiórek i sześć asyst.

Wielki występ Devina Bookera zapewnił Phoenix Suns triumf nad aktualnymi mistrzami NBA, Golden State Warriors. Drużyna z Arizony pokonała klub z Oakland pierwszy raz od 9 listopada 2014 roku! W tym czasie GSW pokonywali Suns... 18 razy z rzędu. Podopieczni Steve'a Kerra w niedzielę trafili tylko 10 na 43 oddane rzuty zza łuku, Stephen Curry i Klay Thompson mieli w tym elemencie po 4 na 15. Popełnili też 16 strat.

Devin Booker rzucił 37 punktów i miał 11 asyst, Kelly Oubre dodał 22 "oczka". Dla Suns to dopiero szóste zwycięstwo na obcym terenie w 35. występie. Kibice opuszczali halę ORACLE Arena w nietypowych humorach, ponieważ takiego scenariuszu nie spodziewał się chyba absolutnie nikt. Dla Warriors to mimo wszystko nie tragedia, bo cały czas mają o dwa sukcesy więcej, niż drudzy na Zachodzie Denver Nuggets.

Czytaj także: Stelmet - CSKA. Dawno w Polsce nie było takich gwiazd. Klub z Zielonej Góry liczy na dużą frekwencję

Wyniki:

Detroit Pistons - Chicago Bulls 131:108 (31:32, 30:23, 42:25, 28:28)
(Griffin 28, Jackson 21, Galloway 21, Drummond 16 - Selden 18, Porter Jr. 17, Markkanen 17, Harrison 11)

Miami Heat - Toronto Raptors 104:125 (27:32, 27:36, 25:23, 25:34)
(Adebayo 19, Wade 15, Waiters 15, McGruder 13 - Lowry 24, Siakam 20, Green 15, Powell 15)

Philadelphia 76ers - Indiana Pacers 106:89 (26:25, 25:34, 21:11, 34:19)
(Embiid 33, Harris 16, Simmons 15 - Bogdanovic 18, Collison 14, McDermott 10)

Memphis Grizzlies - Orlando Magic 105:97 (26:17, 23:31, 26:24, 30:25)
(Conley 26, Bradley 21, Miles 13 - Vucevic 26, Ross 15, Gordon 13)

Atlanta Hawks - New Orleans Pelicans 128:116 (26:33, 39:33, 29:20, 34:30)
(Huerter 27, Collins 23, Len 19 - Randle 23, Jackson 23, Davis 15, Payton 15, Miller 10, Clark 10)

Dallas Mavericks - Houston Rockets 93:94 (26:25, 28:33, 18:23, 21:13)
(Doncic 19, Brunson 18, Kleber 10 - Gordon 26, Harden 20, Capela 17)

Minnesota Timberwolves - New York Knicks 103:92 (23:22, 32:23, 25:20, 23:27)
(Gibson 25, Teague 20, Bates-Diop 18 - Dotson 26, Trier 15, Smith Jr. 13, Knox 13)

San Antonio Spurs - Milwaukee Bucks 121:114 (25:32, 29:28, 33:23, 34:31)
(Aldridge 29, DeRozan 28, Miles 16, Belinelli 16 - Antetokounmpo 27, Bledsoe 21, Middleton 15)

Golden State Warriors - Phoenix Suns 111:115 (29:16, 28:40, 23:23, 31:36)
(Thompson 28, Durant 25, Curry 18 - Booker 37, Oubre Jr. 22, Ayton 18)

Kto zostanie MVP sezonu zasadniczego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×