GTK Gliwice przespało pierwszą połowę. King Szczecin zmarnował potencjał, ale wygrał mecz

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Łukasz Biela
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Łukasz Biela

Końcówka meczu w Netto Arenie była znakomitym, trzymającym w napięciu thrillerem. King Szczecin wygrał z GTK Gliwice 92:91. Trenerzy Łukasz Biela i Paweł Turkiewicz żałowali jednak zmarnowanych szans w pierwszej części tych zawodów.

Końcówka meczu 23. kolejki Energa Basket Ligi była wymianą ciosów i huśtawką nastrojów dla obu drużyn. Goście byli bardzo blisko zwycięstwa po trafieniu Desmonda Washingtona. Chwilę później jednak szalę na korzyść swojej drużyny przechylił Tauras Jogela. Washington mógł jeszcze odpowiedzieć, ale nie trafił i GTK Gliwice kolejny raz w tym sezonie minimalnie przegrało. - obydwie drużyny zasłużyły na zwycięstwo. W pierwszej połowie i wydawało się też, że w trzeciej kwarcie mieliśmy mecz pod całkowitą kontrolą. Gratulacje dla nich, że potrafili jeszcze stworzyć sytuację, gdzie byli o krok od zwycięstwa - podkreślił trener Kinga Szczecin, Łukasz Biela.

- Początek meczu należał do nas. Oni trzymali się w grze dzięki trójkom, które zakładaliśmy, że mogą oddawać. Graliśmy bardzo agresywnie w obronie. Mnóstwo punktów zdobywaliśmy po szybkim ataku. Wszystko było zgodnie z planem. W drugiej kwarcie straciliśmy całkowicie energię. Popełniliśmy masę prostych błędów. Mecz się wyrównał. W pierwszej połowie był potencjał żeby prowadzić 20 punktami i na to jestem najbardziej zły. Nie okazaliśmy należytego szacunku drużynie, która pokazała, że może w tym sezonie wygrać z każdym - analizował szczeciński szkoleniowiec.

Czytaj też: James Florence bohaterem Arki

Paweł Turkiewicz żałował porażki w takich okolicznościach, bo prowadzone przez niego GTK nadal nie zapewniło sobie utrzymania. - Zawsze szkoda takich meczów. My potrzebujemy zwycięstw. Ewidentnie już w tabeli na dole się wszystko kotłuje. Piąta porażka z rzędu. Byliśmy bardzo blisko. Brakuje jednego rzutu, trochę determinacji w końcówce i zwycięstwo byłoby po naszej stronie. Trochę przespaliśmy pierwszą połowę, bo daliśmy drużynie gospodarzy zdobywać za dużo łatwych punktów. Szacunek dla moich zawodników, bo wróciliśmy do gry, wyszliśmy na prowadzenie. Mogliśmy to wygrać, ale się nie udało - komentował szkoleniowiec śląskiej ekipy.

ZOBACZ WIDEO Znakomite nastroje przed spotkaniem z Austrią. "Jerzy Brzęczek nie może tego zepsuć"

Na bardzo słaby początek uwagę zwrócił też jeden z najlepszych koszykarzy GTK, Dawid Słupiński. W środę zdobył 14 punktów trzykrotnie trafiając z dystansu. Problemem w pierwszej kwarcie nie była skuteczność (7/11 z gry), ale zaledwie jedna zbiórka przy dziewięciu rywali.

Zobacz także: Wzmocniony Trefl postraszył Stelmet

- King Szczecin bardzo dobrze się czuje w swojej hali. Gra ofensywnie, pewnie. W pierwszej kwarcie nas zdominowali. Zdobyli za dużo punktów z ponowień. Potem musieliśmy gonić przez cały mecz. W czwartej kwarcie mieliśmy energię. Wyszliśmy na prowadzenie i w ostatniej akcji Jogela nas zabił. To jest bardzo ciężka porażka i czeka nas długa podróż do domu. Trzeba analizować ten mecz i następny mam nadzieję wygrać - powiedział podkoszowy GTK. Jego zespół w niedzielę podejmie Trefl Sopot, nad którym ma w tabeli dwa punkty przewagi.

Bohaterem Kinga Szczecin był wspomniany Jogela. Rzucił najwięcej punktów w zespole (20), ale przede wszystkim to jego trafienie dało zwycięstwo. - Jestem bardzo szczęśliwy. W pierwszej połowie myślę, że graliśmy bardzo dobrą koszykówkę. W drugiej części oni zaczęli biegać szybciej do kontrataku. Trafiali łatwe rzuty trzypunktowe. To był jeden z naszych problemów. Kolejnym były ich ofensywne zbiórki. Potrafili kilka razy z rzędu powtarzać akcję. Mieliśmy jednak szczęście - podsumował Litwin.

Komentarze (0)