Sezon regularny 2018/2019 w lidze NBA jest już na ostatniej prostej. Jedną z najciekawszych rywalizacji na finiszu rozgrywek jest walka o play-offy w Konferencji Wschodniej. Jeszcze w czwartek na ostatnim miejscu premiowanym awansem plasowali się koszykarze Orlando Magic, ale w piątek na to miejsce wskoczyli ich rywale zza miedzy, Miami Heat.
Heat pokonał bowiem przed własną publicznością Dallas Mavericks (105:99), choć losy pojedynku ważyły się do ostatnich chwil. Jeszcze przed rozpoczęciem czwartej kwarty Mavericks mieli siedem punktów przewagi, ale w decydującej odsłonie Heat pozwolili im na zdobycie zaledwie 17 "oczek" i odbili wygraną z rąk przeciwników.
Czytaj także: Luke Walton nie spodziewa się zwolnienia z Lakers
Potyczka między tymi zespołami miała dwa dodatkowe podteksty. To był ostatni w lidze NBA mecz pomiędzy dwiema legendami - Dirkiem Nowitzkim i Dwyanem Wadem. Pierwszy z nich wybiegł do gry w pierwszej piątce i zapisał 13 punktów i 3 zbiórki. Wade z kolei z ławki rezerwowej wniósł 11 "oczek", 4 przechwyty, 2 zbiórki oraz 2 asysty.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Piątek przedstawicielem nowego pokolenia? "Nie ma kompleksów ale zna swoje miejsce w szeregu"
- Wade wyglądał tak, jakby przed nim było jeszcze co najmniej kilka lat gry. Wciąż potrafi przejąć mecz, podejmuje świetne decyzje i doskonale radzi sobie na parkiecie - komplementował Dirk Nowitzki.
Ponadto po raz pierwszy w NBA przeciwko sobie zagrali Goran Dragić oraz Luka Doncić, czyli dwaj reprezentanci Słowenii. Na trybunach hali w Miami zgromadziło się około 2000 kibiców ze Słowenii, by móc na własne oczy zobaczyć ten pojedynek. Zwycięsko wyszedł z niego bardziej doświadczony Dragić, który zanotował na swoim koncie triple-double: 23 punkty, 12 zbiórek oraz 11 asyst. Doncić zapisał z kolei 19 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst, ale w sumie spudłował aż 12 z 18 rzutów z gry.
Heat w kolejnym spotkaniu mają - wydaje się - łatwiejsze zadanie. Przed własną publicznością zagrają z New York Knicks. Wygrana z pewnością przybliży ich do play-offów. Warto dodać, że z czwartku na piątek Orlando Magic ulegli Detroit Pistons (98:115) i to również sprawiło, że Heat awansowali na ósmą lokatę w tabeli.
Czytaj także: NBA zamienia Londyn na Paryż. Bucks zagrają z Hornets w AccorHotels Arena
Koszykarze San Antonio Spurs we własnej hali pokonali Cleveland Cavaliers (116:110). Do triumfu poprowadził ich DeMar DeRozan - autor 25 punktów (10/12 z gry) i 8 asyst. O zwycięstwie gospodarzy przesądziła w dużej mierze trzecia kwarta, w której zdobyli oni w sumie 40 "oczek", trafiając aż 73 proc. rzutów z gry.
Rywalizacja na parkiecie została jednak przyćmiona przez ceremonię zastrzeżenia numeru (20) Manu Ginobiliego. Argentyńczyk w ten szczególny sposób został uhonorowany przez Spurs, zostając dziewiątym graczem w historii klubu, który dostąpił tego zaszczytu. Przypomnijmy, że Ginobili spędził całą karierę (16 sezonów) w San Antonio, czterokrotnie sięgając z zespołem po mistrzostwo NBA.
Wracając do meczu, dla Cavs była to już 57. porażka w sezonie zasadniczym. Wśród przegranych najlepiej spisali się Collin Sexton - 24 punkty oraz Kevin Love - 18 punktów i 8 zbiórek. Ekipa z Ohio tym samym plasuje się na przedostatnim miejscu w tabeli Konferencji Wschodniej. Do końca pozostało im sześć spotkań.
Wyniki NBA:
Detroit Pistons - Orlando Magic 115:98 (30:27, 30:19, 34:25, 21:27)
Philadelphia 76ers - Brooklyn Nets 123:110 (38:23, 30:35, 30:24, 25:28)
Miami Heat - Dallas Mavericks 105:99 (26:29, 23:30, 26:23, 30:17)
New York Knicks - Toronto Raptors 92:117 (18:30, 18:25, 28:32, 28:30)
Houston Rockets - Denver Nuggets 112:85 (22:25, 40:19, 25:21, 25:20)
Milwaukee Bucks - Los Angeles Clippers 128:118 (28:25, 39:21, 33:31, 28:41)
New Orleans Pelicans - Sacramento Kings 121:118 (30:26, 34:36, 29:26, 28:30)
San Antonio Spurs - Cleveland Cavaliers 116:110 (27:28, 17:25, 40:28, 32:29)