Wielu chciałoby mieć go u siebie. Trefl zapłacił za Phila Greene'a olbrzymią sumę

Newspix / Grzegorz Jedrzejewski / 058sport.pl  / Na zdjęciu: Greene IV i Starks
Newspix / Grzegorz Jedrzejewski / 058sport.pl / Na zdjęciu: Greene IV i Starks

- Już wcześniej mogłem trafić do Polski. Miałem konkretną propozycję z Arki Gdynia. Wybrałem inną opcję. Teraz gram w Treflu, który zaoferował mi świetne warunki - mówi Phil Greene IV, który ma pomóc sopockiemu zespołowi w utrzymaniu w EBL.

- Jestem przekonany, że większość drużyn w lidze chciałoby mieć takiego zawodnika u siebie. To bardzo fajny człowiek, który przyjechał nam pomóc. Ma ogromne możliwości - przyznaje Marcin Stefański, trener Trefla Sopot.

To on stał za transferem 27-letniego Phila Greene'a IV. Przekonywał władze klubu, że Amerykanin jest w stanie zrobić różnicę w grze i pomóc Treflowi w utrzymaniu w Energa Basket Lidze.

- Trener tak powiedział? To miło z jego strony. Nie ukrywam, że dużą rolę w kontekście mojego przyjazdu do Polski odegrała rozmowa z trenerem. Dokładnie mi wszystko wyjaśnił, jak wygląda sytuacja klubu - mówi 27-letni koszykarz.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Anegdoty z szatni Legii. "Hasi skrytykował mnie za sposób chodzenia w szpilkach"

Nie jest tajemnicą, że Greene'a do przyjazdu skusiły ogromne pieniądze. Mówi się o kwocie 20 tysięcy dolarów. Tak duża suma nie byłaby możliwa, gdyby nie pomoc finansowa właściciela klubu: Kazimierza Wierzbickiego. Sopocianie okazali się najlepsi w wyścigu o amerykańskiego combo-guarda. Zawodnik miał także propozycje z Izraela i Włoch.

- Pieniądze? Pewnie, że były ważne. Skłamałbym, gdyby było inaczej. Miałem kilka innych opcji, ale wybrałem Trefla. Uznałem, że to będzie wyzwanie, z którym chcę się zmierzyć. To mogą być niezwykle cenne doświadczenia - przekonuje.

Zobacz także: Energa Basket Liga pod lupą Charlesa (21): 10 tysięcy Woodsa, wielki sponsor blisko Spójni

Ciekawostką jest fakt, że Greene'em przed sezonem bardzo poważnie interesowali się przedstawiciele Arki Gdynia. Trener Frasunkiewicz rozmawiał z nim w Stanach Zjednoczonych podczas Ligi Letniej. Amerykanin był mocno brany pod uwagę przy budowie zespołu, ale ostatecznie wybrał grę w Turcji.

- Miałem konkretną propozycję z Arki Gdynia. To była ciekawa propozycja, ale po rozważeniu wszystkich możliwości uznałem, że najlepszą opcją będzie gra w Gaziantepie - przyznaje.

Greene nie pokazał tam wszystkich swoich atutów. Na przeszkodzie stanęła kontuzja. Amerykanin rozegrał dziewięć spotkań, w których przeciętnie notował 5,7 punktu i prawie dwie asysty. Był kolegą... Sarunasa Vasiliauskasa, litewskiego rozgrywającego, który w przeszłości przez dwa sezony reprezentował barwy Trefla Sopot.

- Sarunas opowiedział mi same dobre rzeczy na temat Trefla. Zachwalał to miejsce. Turcja? Nie poszło mi. Niestety kontuzja pokrzyżowała moje plany. Byłem poza grą prawie dwa miesiące. Zespół zaczął funkcjonować beze mnie i trudno było mi z powrotem wrócić do rotacji. Teraz jestem zdrowy i gotowy do wyzwań - komentuje.

Trefl z bilansem 6:19 zajmuje 14. miejsce w Energa Basket Lidze. Ma tyle samo zwycięstw, co Spójnia Stargard. - Na pewno utrzymamy się w rozgrywkach - zapewnia Greene, który w trzech meczach zdobył łącznie 41 punktów i 13 asyst.

Zobacz także: Lider Energa Basket Ligi nie zwalnia tempa. Licznik Arki Gdynia nadal bije

Źródło artykułu: