Los Angeles Lakers mistrzami NBA!

15. tytuł dla Los Angeles Lakers, 10 pierścień dla Phila Jacksona i 4 triumf Kobe’ego Bryanta. Koszykarze z Kalifornii zakończyli wspaniały sezon, w którym byli zdecydowanie najlepszą drużyną w całej lidze. W finałowej potyczce Jeziorowcy nie dali szans drużynie Marcina Gortata, Orlando Magic. W niedzielnym meczu Magic polegli 86:99 i przegrali całą rywalizację w stosunku 1:4.

Do historii koszykówki przeszedł Phil Jackson. 63-letni szkoleniowiec zdobył 10. mistrzowski tytuł, dzięki czemu usadowił się na samym szczycie klasyfikacji najlepszych trenerów. Po 6 triumfach z Chicago Bulls, Jax triumfował po raz czwarty z Lakers. Jeden mistrzowski pierścień mniej miał na swoim koncie nieżyjący już Red Auerbach, legendarny szkoleniowiec Boston Celtics. - Zapalę wieczorem cygaro, aby uczcić pamięć Reda. Był niesamowitym człowiekiem - powiedział Jackson.

- Nie wygrasz mistrzostwa bez Shaquille’a O’Neala - to stwierdzenie Kobe Bryant słyszał już setki tysięcy razy. Początkowo nie reagował na nie, z czasem jednak presja była coraz większa. Jeden z najlepszych koszykarzy ostatniej dekady w NBA udowodnił w końcu, że jest graczem wybitnym i czwarty mistrzowski tytuł w jego karierze należał się bez dwóch zdań. I to bez O’Neala. Bryant zdobywał średnio 32,4 punktu w każdym meczu finałowym. - Gratuluję Kobe, zasłużyłeś na to. Grałeś świetnie. Ciesz się tym człowieku, ciesz się - napisał na Twitterze "Wielki Kaktus".

- Nauczył się jak być liderem żeby ludzie chcieli za nim podążać. To bardzo ważne, że nauczył się tego. Wiedział dobrze, że musi dać coś od siebie, aby powrócić na sam szczyt. Stał się raczej graczem, który daje coś dla drużyny, niż wymagającym liderem. Wyszło na dobre zarówno jemu jak i tym, którzy to wszystko śledzą - tłumaczył Jackson, którego relacje z Bryantem nie zawsze były tak dobre jak teraz.

Niedzielne spotkanie było już tylko formalnością. Orlando co prawda świetnie zagrało w pierwszej kwarcie, kiedy prowadziło nawet 15:6, ale z biegiem czasu na parkiecie dominowali już tylko przyjezdni. Seria 16 punktów z rzędu w wykonaniu Jeziorowców w drugiej kwarcie była początkiem końca Magików. Świetnie spisywał się Bryant, znakomite zmiany z ławki dawał Lamar Odom, a na swoim poziomie grał Trevor Ariza.

Po przerwie koszykarze z Florydy za wszelką cenę chcieli jeszcze wrócić do gry, lecz nie mieli atutów. Dwight Howard zdobył "tylko" 11 punktów i 10 zbiórek. Tylko, bo od zawodnika takiej klasy wymaga się dużo więcej, zwłaszcza w najważniejszym meczu sezonu. Mizernie spisali się pozostali liderzy - Lewis i Turkoglu. Ten pierwszy okazał się najlepszym strzelcem wśród pokonanych z 18 punktami, jednak wykorzystał ledwo 3 z 12 rzutów z obwodu. Całe Orlando trafiło tylko 8 "trójek" na 27 prób, co nie wystawia najlepszej laurki czołowej drużynie w rzutach trzypunktowych.

- Myślę, że moi gracze walczyli twardo i nieustępliwie. Oni jednak mieli odpowiedź na wszystko - przyznał Stan Van Gundy, szkoleniowiec Orlando. - To boli. Bardzo boli. Z porażek można się jednak dużo nauczyć. Czasami musisz przegrać, żeby wygrać - dodał Howard.

Niecałe 9 minut zaliczył Marcin Gortat, który wszystko wskazuje na to rozegrał ostatni mecz w barwach Orlando Magic. Polak miał 4 punkty (2/4 z gry) i został zablokowany przez Gasola. 25-letni łodzianin zakończył tym samym swój najlepszy sezon w karierze, w którym jako pierwszy Polak awansował do wielkiego finału najlepszej koszykarskiej ligi na świecie. Już wkrótce powinniśmy poznać odpowiedź na pytanie, gdzie w następnych rozgrywkach zagra "Polish Hammer". Na rynku transferowym coraz więcej chętnych, więc nasz najlepszy koszykarz może spokojnie wybrać najbardziej korzystną ofertę.

Orlando Magic - Los Angeles Lakers 86:99

Orlando: Rashard Lewis 18 (10 zb), Rafer Alston 12, Courtney Lee 12, Hedo Turkoglu 12, Dwight Howard 11 (10 zb), J.J. Redick 8, Jameer Nelson 5, Mickael Pietrus 4, Marcin Gortat 4, Tony Battie 0.

Lakers: Kobe Bryant 30, Lamar Odom 17 (10 zb), Trevor Ariza 15, Pau Gasol 14 (15 zb), Derek Fisher 13, Andrew Bynum 6, Luke Walton 2, Jordan Farmar 2, Sasha Vujacic 0.

Stan rywalizacji: 4:1 dla Los Angeles Lakers

Komentarze (0)