Maratonu dzień drugi: Resovia Millenium Rzeszów - Wiecko Zastal Zielona Góra (zapowiedź)

Pierwszy dzień maratonu na Podkarpaciu nie był udany dla koszykarzy Wiecko Zastalu Zielona Góra, którzy przegrali w zaległym meczu w Łańcucie z tamtejszym Sokołem 63:69. Jednak zielonogórzanie na to, aby zrehabilitować się za tę porażkę nie będą musieli czekać zbyt długo. Okazję ku temu "Zastalowcy" będą mieli już jutro w Rzeszowie, gdzie zmierzą się z miejscową Resovią.

Zielonogórzanie niezbyt udanie rozpoczęli "mały maraton" na południowym wschodzie Polski. "Zastalowcy" ulegli Sokołowi 63:69. Na domiar złego duże nieszczęście spotkało skrzydłowego Wiecko Zastalu, Tomasza Briegmanna, któremu w nocy z czwartku na piątek skradziono samochód. Nic dziwnego, że ten mierzący 204 cm zawodnik był bardzo przejęty i nie mógł zagrać na swoim najwyższym poziomie. - W naszej drużynie było uspokojenie spowodowane tym, że zbliża się koniec rundy, że powoli przygotowujemy się już do play-offów. Ale generalnie zagraliśmy słabo, szczególnie na deskach, przegrywając tę walkę 30:36. Właśnie trochę zabrakło nam tego zaangażowania, jeśli chodzi o walkę na tablicach. Mogliśmy do tego meczu podejść bardziej ambicjonalnie. Wyszliśmy nawet na 5-punktowe prowadzenie, trzeba było je dowieźć do końca. Niestety się nie udało - powiedział Krzysztof Machalica, asystent trenera Wiecko Zastalu.

Po ciężkiej przeprawie z ekipą Sokoła, "Zastalowców" czeka zaledwie kilka godzin odpoczynku i kolejny ligowy mecz. Podopieczni Tadeusza Aleksandrowicza już w sobotę podejmą w Rzeszowie miejscową Resovię. - Resovia to nie jest jakiś słaby przeciwnik. Rzeszowianie plasują się na siódmym miejscu. Na pewno będą walczyli, aby tę pozycję utrzymać do rundy play-off - mówi Machalica.

Team "Bieszczadzkich Wilków" na pewno można uznać za jeden z najbardziej nieobliczalnych w tegorocznych rozgrywkach. Zwycięstwo w Poznaniu z silną Politechniką, czy triumf różnicą aż 20 punktów nad solidnym BIG STAR-em Tychy na pewno sprawiły, iż żadna drużyna w obecnym sezonie nie zlekceważy Resovii.

Rzeszowscy koszykarze w ostatniej kolejce pokonali w wyjazdowej potyczce ekipę rezerw Prokomu Trefla Sopot 81:75. W konfrontacji tej rzeszowianie musieli sobie radzić bez swojego czołowego rozgrywającego, Michała Barana, który narzeka na kontuzję i nie wystąpi w spotkaniu przeciwko liderowi z Winnego Grodu. Jednak na szczęście dla sympatyków basketu z Rzeszowa, ciężar gry na meczu w Sopocie potrafił na siebie wziąć drugi playmaker zespołu, Karol Szpyrka, który na parkiecie spędził całe 40 minut. W tym czasie ten 21-letni zawodnik zanotował na swoim koncie 12 punktów, 8 asyst i 3 zbiórki.

Ekipa z Podkarpacia liczy na zwycięstwo w sobotnim meczu. Jednak, zarówno trener, jak i koszykarze wiedzą, że, aby odnieść triumf nad Zastalem, trzeba będzie wylać sporo potu. - Zastal jest najmocniejszy w lidze i żeby z nim wygrać trzeba pokazać sto procent możliwości. Musimy wierzyć w siebie. Skoro Start mógł nas pokonać, to my możemy dać radę liderowi - mówi na łamach Nowin Grzegorz Wiśniowski, szkoleniowiec Resovii.

W pierwszej rundzie zielonogórska drużyna pokonała rzeszowian 71:60. Czy w sobotę, "Zastalowcy" po raz drugi odprawią z kwitkiem Resovię? Czy dwa mecze w ciągu dwóch dni okażą się sytuacją ponad siły zielonogórzan? Odpowiedzi na te pytania poznamy już w sobotni wieczór.

Konfrontacja początkowo została zaplanowana na sobotę na godzinę 18.00. Jednak włodarze rzeszowskiego klubu, zważając na mecz siatkarzy Resovii z AZS-em Olsztyn (godz. 17.00), przesunęli godzinę rozpoczęcia spotkania na 19.05. Dzięki temu sympatycy siatkówki zdążą na mecz koszykówki. Początek potyczki w hali ROSiR.

Źródło artykułu: