ME koszykarek: Białorusinki w strefie medalowej

Podobnie jak dwa lata temu Białorusinki awansowały do strefy medalowej. Podopieczne Anatolija Bujalskiego po dogrywce pokonały Słowaczki 70:68 i w walce o złoty medal zmierzą się ze zwycięzcą pojedynku pomiędzy Francją a Grecją.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed rozpoczęciem pierwszej środowej batalii trudno było wskazać faworyta. Reprezentacja Słowacji prowadzona przez amerykańską trenerkę Danę "Pokey" Chatman jest jedną z rewelacji łotewskiego turnieju. W zeszłą sobotę nasze sąsiadki z południa ograły niepokonane do tej pory gospodynie, co było wielką niespodzianką. Z kolei Białorusinki z meczu na mecz spisują się coraz lepiej. Po słabym początku podopieczne Anatolija Bujalskiego w końcu złapały rytm i imponują w każdym kolejnym spotkaniu.

Białorusinki rozpoczęły z dużym impetem, podobnie jak w dwóch poprzednich meczach. Po raz kolejny najgroźniejszą bronią brązowych medalistek mistrzostw Europy była skuteczna gra w ofensywie. Już w końcowych minutach inauguracyjnej odsłony koszykarki trenera Bujalskiego pokazały swoją siłę, notując serię 10 punktów bez odpowiedzi rywala.

Rozwój wydarzeń na parkiecie w Rydze przebiegał po myśli koszykarek ze wschodu Europy. Początek drugiej kwarty to fatalna skuteczność Słowaczek, które na potęgę pudłowały i nie potrafiły znaleźć odpowiedniej koncepcji gry. Niewidoczna w tym okresie była Zuzana Zirkova, największa gwiazda zespołu, która schodząc do szatni miała na swoim koncie tylko 5 punktów.

Co gorsza, Słowaczki notowały do przerwy skuteczność poniżej progu przyzwoitości, jakim niewątpliwie jest 30 proc. W pierwszych dwudziestu minutach podopieczne Chatman nie zanotowały ani jednej asysty i ich szanse na grę w półfinale były w tym momencie znikome.

Mecz trwa jednak 40 minut, o czym zapomniały chyba Białorusinki. Od początku drugiej połowy oddały inicjatywę rywalkom, które w mgnieniu oka odrobiły 13-punktowy deficyt. Sygnał do ataku dała Zirkova, autorka 8 punktów w tej części gry. Słowaczki zwietrzyły szanse na zwycięstwo i jeszcze przed zakończeniem trzeciej odsłony wyszły na prowadzenie - 42:41.

Radość koszykarek w białych strojach nie trwała jednak długo, bowiem przeciwniczki szybko ocknęły się z letargu i ponownie powróciły na czoło. W połowie czwartej kwarty wydawało się, że Białoruś pewnie zwycięży, ponieważ po skutecznej akcji Jeleny Leuczanki było 58:49. Słowacja nie zamierzała wywieszać białej flagi i po chwili przystąpiła do kontrofensywy. Niesamowita Zirkova nie myliła się w decydujących momentach, a reszta koleżanek doskonale ją wspierała. Niebagatelna okazała się przewaga w walce na deskach, gdzie Słowaczki zebrały aż 50 piłek, z czego 21 na atakowanej tablicy!

Białorusinki dwukrotnie w tym meczu traciły znaczną przewagę, lecz w dodatkowych pięciu minutach to one okazały się lepsze. Zespół trenera Bujalskiego wyszedł na prowadzenie po akcji 2+1 w wykonaniu Natalii Marczanki, która zdobyła 12 punktów, mimo że musiała rywalizować ze specjalną maską na twarzy. Wszystko za sprawą złamanego nosa w meczu przeciwko Litwie. Bohaterka Słowaczek, Zirkova, zdobyła 23 punkty, ale nie potrafiła przedziurawić kosza rywalek w ostatnich sekundach dogrywki.

Wygrana Białorusinek jest tym cenniejsza, że dzięki niej zapewniły sobie awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata oraz mistrzostwa Europy w 2011 roku, rozgrywane w Polsce. - Nie mam słów, moje dziewczyny są gwiazdami! Myślę, że wygraliśmy głównie dzięki bardzo dużej chęci i samozaparcia z naszej strony. W ostatnich minutach gry taktyka naprawdę nie jest już ważna - powiedział szczęśliwy Bujalski.

Białoruś - Słowacja 70:68 (24:15, 12:8, 12:19, 12:18, 10:8)

Białoruś: Weramejenka 13 (10 zb), Marczanka 12, Leuczanka 8 (12 zb), Troina 8, Durejka 8, Snytsina 6, Padabed 4, Anufrienka 4, Kress 4, Trafimawa 3.

Słowacja: Zirkova 23, Jurcenkova 12, Vynuchalova 10, Gyurcsi 9, Laskova 5, Hrickova 3, Kupcikova 2, Carnoka 2, Palusna 2.

Źródło artykułu: