Lider torunian Robert Lowery miał ogromne problemy ze skutecznością (3/10 z gry), na dodatek średnio radził sobie z organizacją gry (cztery asysty i cztery straty).
Znacznie lepiej gra Polskiego Cukru Toruń wyglądała pod wodzą Tomasza Śniega, który zdobył 10 punktów i rozdał cztery asysty. Po raz kolejny w tym sezonie udowodnił, że jest wartościowym zmiennikiem dla Lowery'ego.
- Cieszę się, że dostałem sporo minut. Nie ukrywam, że cały czas jestem gotowy do gry. Czekam tylko na sygnał trenera. To był mój dzień, dobrze się czułem - mówi nam Śnieg.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Tomasz Frankowski europarlamentarzystą. "Ma cechy, których politykom brakuje"
Zobacz także: EBL. Kuriozalna sytuacja w finale. Nabawił się urazu przez... trenera!
Torunianie początkowo mieli pewne problemy z dopasowaniem się do gry Anwilu, ale z każdą kolejną minutą zaczęli prezentować się coraz lepiej, mimo że słabiej zagrali gracze zagraniczni: Lowery i Umeh. Swoje zrobili Polacy. Aż czterech z nich zanotowało podwójną zdobycz punktową.
- To jest inna seria od tych, które rozgrywaliśmy w ćwierćfinale i w półfinale. Tutaj jest ciężka, fizyczna walka. Anwil cały czas kombinuje po obu stronach parkietu. Trzeba być czujnym, bo chwila nieuwagi może sporo kosztować. Ważna jest komunikacja na boisku - podkreśla Śnieg.
Polski rozgrywający zdradza jednocześnie sposób na ogranie Anwilu w serii finałowej. Wymienia cztery elementy: "czujność, koncentrację, czytanie obrony i odważna gra". - Kluczem do sukcesu z Anwilem jest minięcie pierwszej linii obrony. Później masz już otwartą drogę do kosza. Trzeba grać odważnie i do przodu. Nie możemy podawać piłki wszerz boiska. Wtedy tracimy tylko czas. Musimy atakować. Trener nam powtarzał na scoutingu: "grajcie odważnie, atakujcie. Nie bójcie się" - przyznaje.
Polski Cukier zrobił pierwszy krok w kierunku złota. Podopieczni Mihevca pokonali na otwarcie finałów Energa Basket Ligi Anwil 96:89. Mecz numer dwa finałowej serii zaplanowany jest na sobotę, 1 czerwca. Gospodarzem ponownie będą torunianie, a spotkanie rozpocznie się o godzinie 18:00.
- Nie ma co popadać w hurraoptymizm. Jak tylko się rozluźnimy, to Anwil to błyskawicznie wykorzysta - przestrzega Śnieg.
Zobacz także: EBL. Bartosz Diduszko: Lubię grać z Anwilem