Przed sezonem Janusz Jasiński deklarował walkę o mistrzostwo Polski i powrót na szczyt w Energa Basket Lidze. - Celujemy w piąty tytuł - mówił właściciel klubu z Zielonej Góry.
W sezonie zasadniczym Stelmet Enea BC niczego wielkiego nie pokazał. "Wielkich fajerwerków nie było, ale za to bardzo równo i stabilnie" - tak eksperci opisywali występy czterokrotnych mistrzów Polski.
Weryfikacja miała przyjść w play-off. W ćwierćfinale zielonogórzanie w czterech spotkaniach odprawili z kwitkiem MKS Dąbrowa Górnicza. W półfinale nie mieli już nic do powiedzenia w starciu z Polskim Cukrem. Stelmet przegrał 0:3. Podopieczni Igora Jovovicia nie umieli znaleźć sposobu na pokonanie świetnie dysponowanych rywali i tym samym została im walka o brąz.
ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"
Zobacz także: EBL. Tomasz Śnieg zdradza sposób na ogranie Anwilu Włocławek
- Nie ma co ukrywać, że pierwsze dwa-trzy dni po meczu były dla nas trudne pod względem fizycznym i mentalnym. Musieliśmy dojść do siebie. Przerwa między półfinałem a meczami o brązowy medal była jednak na tyle długa, że spokojnie wróciliśmy do formy. Chcieliśmy się podnieść mentalnie po tej porażce z Polskim Cukrem. Gładko z nimi przegraliśmy, w żadnym z meczów nie nawiązaliśmy równorzędnej walki z rywalem - przyznaje środkowy Adam Hrycaniuk.
Złota nie będzie, ale to nie koniec sezonu. Zawodnicy bardzo poważnie podeszli do walki o brązowy medal. W pierwszym spotkaniu zielonogórzanie wygrali z Arką Gdynia aż 95:77. - Dla nas takie mecze mają sens. To dalej gra o medal i szansa, żeby z tego wszystkiego wyjść z twarzą. Byliśmy dobrze zmobilizowani - przekonuje reprezentant Polski.
- Zależało nam na tym, by dobrze zaprezentować się przed naszymi kibicami. Oni nas wspierali przez cały sezon i zasługują na szacunek. Nie mogliśmy wyjść na boisku i niczego nie pokazać. To byłoby nie w porządku wobec nich. Brąz jest odpowiednią motywacją - twierdzi trener Igor Jovović.
W piątkowym spotkaniu zielonogórzanie wykorzystali swoje przewagi. Pod koszem rządził Darko Planinić, który skompletował solidne double-double. Duży wkład w sukces mieli też rozgrywający Markel Starks (22 punkty i 7 asyst) i Łukasz Koszarek (15 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst).
- W drugiej połowie znalazłem odpowiednią piątkę i wtedy znacząco przyspieszyliśmy. Nasza gra mogła się się podobać - dodaje Czarnogórzec.
18 punktów to ogromna przewaga, ale nikt w Zielonej Górze nie popada z tego powodu w samozachwyt. - Nie wieszajmy jeszcze medali. Dobrze wiemy, jaką koszykówkę gra Arka. Tutaj wszystko jest jeszcze możliwe - tłumaczy Hrycaniuk.
Rewanż w walce o brązowy medal mistrzostw Polski zostanie rozegrany w poniedziałek w Gdyni. Początek meczu o godzinie 20:30.
Zobacz także: EBL. Arka Gdynia daleko od brązu. Przemysław Frasunkiewicz o porażce ze Stelmetem: Po przerwie umarliśmy