EBL. Arka Gdynia daleko od brązu. Przemysław Frasunkiewicz o porażce ze Stelmetem: Po przerwie umarliśmy

Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz
Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: trener Frasunkiewicz

- Zagraliśmy na tyle, na ile starczyło nam sił i energii. Wystarczyło na 20 minut. Później umarliśmy, co Stelmet wykorzystał - mówi Przemysław Frasunkiewicz. Jego Arka przegrała w pierwszym meczu w Zielonej Górze aż 77:95.

Po pierwszych 20 minutach nic nie wskazywało na to, że końcowy rezultat będzie tak fatalny dla gdyńskiego zespołu. Arka do przerwy prowadziła 47:43, głównie dzięki niezłej skuteczności w rzutach z dystansu (10/26).

Czytaj relację z meczu --> TUTAJ

W drugiej połowie rządził już tylko Stelmet Enea BC. Zielonogórzanie zaczęli grać mądrzej w ataku, dzielili się piłką i szukali wolnych pozycji do rzutu. Gościom z Gdyni przestały wpadać rzuty i pojawił się duży problem. Na dodatek z minuty na minutę było coraz mniej energii w zespole Przemysława Frasunkiewicza.

- Zagraliśmy na tyle, na ile starczyło nam sił i energii. Wystarczyło na 20 minut. Później umarliśmy, co Stelmet wykorzystał - przyznał na konferencji prasowej szkoleniowiec gdyńskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Liverpool - Tottenham. Kto wygra Ligę Mistrzów? Głosy ekspertek podzielone

- Mentalnie byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Każdy chciał grać na 100 procent swoich możliwości. W pewnym momencie jednak zasób energii się kończy. I wtedy mentalnie ciężko się podnieść, bo widzisz, że dałeś z siebie wszystko, a wynik ucieka, a na dodatek nie ma nikogo, kto mógłby ciebie zastąpić na 6-7 minut - dodał po chwili.

Gdynianie zmagają się ze sporą liczbą kontuzji. Brakuje podkoszowych: Filipa Dylewicza i Roberta Upshawa. Na dodatek w trakcie spotkania urazu nabawił się Adam Łapeta, który narzekał na problemy z biodrem. Gdynianie nie mieli przez to gry wewnętrznej i dlatego nastawili się na rzucanie z dystansu. Oddali łącznie aż 49 rzutów za trzy!

- Nie było gry wewnętrznej, bo nie mieliśmy do tego ludzi. Dariusz Wyka lepiej czuje się na obwodzie, z kolei Mikołaj Witliński dopiero wraca po kontuzji. Nie da rady wygrać w Zielonej Górze, jeśli gra się pięcioma czy sześcioma zawodnikami. Mamy niestety ogromne problemy z kontuzjami - przyznał Frasunkiewicz.

Zastanawiający był także występ Josha Bostica, jednego z liderów gdyńskiego zespołu. Amerykanin na parkiecie spędził tylko osiem minut, oddając w tym czasie trzy niecelne rzuty z gry. Frasunkiewicz zdradził, że Bostic zmaga się z problemem zdrowotnym.

- Gdyby to był mecz ligowy, to w ogóle nie pojawiłby się na parkiecie. Josh od jakiegoś czasu zmaga się z urazem. Ledwo biega. Wszystko wskazuje na to, że w poniedziałek nie pojawi się na boisku - zaznaczył.

Rewanżowy pojedynek w walce o brązowy medal mistrzostw Polski rozegrany zostanie w poniedziałek w Gdyni. Początek meczu o godzinie 20:30.

Zobacz także: Kuriozalna sytuacja. Nabawił się kontuzji przez... trenera

Komentarze (9)
avatar
Asphodell
1.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
No to już teraz można pogratulować klubowi wesołego seniora brązu. Wielkie brawa Stelmet. 
avatar
coreZG
1.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Wyka lepiej czuje się na obwodzie, hahaha. Widziałem dzisiaj, normalnie siatkę palił swoimi rzutami. Cały sezon tak gracie i Anwil was przez to skarcił. Głupie tłumaczenie, w pierwszej połowie Czytaj całość
avatar
wiechoo
31.05.2019
Zgłoś do moderacji
3
1
Odpowiedz
Quzwa a co ma powiedzieć Stelmet który rozegrał 2x wiecej meczy od kazdej innej drużyny