EBL. Zeljko Sakić: Graliśmy prywatną koszykówkę. Tak się nie zrobi sukcesu

- Jeśli ktoś gra prywatną koszykówkę, to można zapomnieć o sukcesach. Uważam, że od turnieju o Puchar Polski powinniśmy zacząć grać w szachy. Byłoby nam łatwiej coś osiągnąć - mówi Zeljko Sakić, skrzydłowy Stelmetu Enei BC Zielona Góra.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Zeljko Sakić (z piłką) PAP / Tytus Żmijewski / Na zdjęciu: Zeljko Sakić (z piłką)
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Stelmet Enea BC kończy sezon bez medalu, choć do Gdyni przyjechał z 18 punktami przewagi. Jak skomentować to, co stało się w poniedziałkowym meczu? (Arka wygrała 105:80) Zeljko Sakić, zawodnik Stelmetu Enei BC: Trudno znaleźć odpowiednie słowa, by skomentować to, co się stało w poniedziałek w Gdyni. Nie umiem tego zrozumieć, bo trzy dni wcześniej zagraliśmy z tą samą drużyną bardzo dobry mecz i wygraliśmy różnicą aż 18 punktów. Byliśmy o klasę lepsi w każdym elemencie gry.

W poniedziałek zagraliśmy około 20 minut na solidnym poziomie. Później nie wiadomo z jakich względów przestaliśmy grać zespołową koszykówkę. Wiedzieliśmy, co i jak mamy grać, a zaczęliśmy oddawać szybkie rzuty bez żadnego przygotowania. Takich prób było 10-12. To nie mogło się udać.

Zobacz także: EBL. "Wsad sezonu". Ivan Almeida poleciał nad Damianem Kuligiem! (wideo)

To było to samo co w półfinale przeciwko Polskiemu Cukrowi? Wtedy mówił pan tak: "Próbowaliśmy coś wykreować indywidualnie. Koszykówka to nie tenis lub golf. Tu się gra pięciu na pięciu, a nie jeden na pięciu."

Dokładnie tak. Koszykówka to sport zespołowy. Po to mamy 12 ludzi w drużynie, żeby każdy coś wnosił do gry. Nie chcę nikomu nic zarzucać, bo to nie moja rola, ale jeśli ktoś gra prywatną koszykówkę, to można zapomnieć o sukcesach.

Mam takie wrażenie, że ten rewanżowy mecz o brązowy medal był takim obrazem Stelmetu w obecnym sezonie.
Coś w tym jest. Większość sezonu taka niestety była. Uważam, że od turnieju o Puchar Polski powinniśmy zacząć grać w szachy. Byłoby nam łatwiej coś osiągnąć. W play-off to bardzo pomocne. Tutaj liczą się dopasowania do rywala, pomysły i realizacja. Tak jak mówiłem wcześniej: indywidualnie niczego się nie wygra.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Drugi ślub Macieja Rybusa, a potem kadrowe obowiązki. "Stres był trochę większy"
Może brązowy medal nie był wystarczającą motywacją dla zespołu, którego celem było mistrzostwo?

To nie tak. Walczyliśmy, chcieliśmy tego medalu, ale niestety fatalny mecz w Gdyni nas pogrążył. Można by wiele opowiadać, ale stało się tak, jak wszyscy widzieli. Ja nie będę ukrywał, że jestem takim człowiekiem, dla którego liczy się tylko pierwsze miejsce. Nikt za kilka miesięcy nie będzie pamiętał o tym, kto był drugi, trzeci i tak dalej. Liczy się tylko zwycięzca ligi. Od początku sezonu powtarzaliśmy, że walczymy o mistrzostwo Polski.

Dlaczego się nie udało?

A masz tyle czasu, żeby o wszystkim opowiedzieć? W życiu, jak i w sporcie liczą się detale. One robią różnicę. Detal do detalu aż powstanie coś dużego. U nas tak się to właśnie gromadziło i spowodowało, że nie pokonaliśmy Polskiego Cukru w półfinale i Arki w "małym finale".

Największy detal?

Tego to już nie mogę powiedzieć. Myślę, że inne osoby powinny w tej kwestii się wypowiedzieć. Ja mogę jedynie mówię o kwestiach boiskowych, o tym, za co byłem w pełni odpowiedzialny. Wszyscy próbowaliśmy, ale to było za mało, żeby cokolwiek osiągnąć.

Wiem, że to trudno o tym mówić, ale czasami jeden detal pozaboiskowy ma ogromny wpływ na to, co dzieje się na parkiecie.

Tak. Domyślam się, jaki detal masz na myśli. Nie będę ukrywał, że pod tym względem było ciężko od pierwszego dnia. To zawsze wpływa na to, jak trenujesz i grasz. Koszykówka to część życia każdego z nas. Niestety było jak było, tego już teraz nie zmienimy.


Zobacz także: EBL. Stelmet Enea BC znów kończy sezon bez niczego. Mocne słowa Łukasza Koszarka po klęsce z Arką

Czy Stelmet Enea BC jest największym przegranym tego sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×