Miała to być formalność i dokończenie dzieła z pierwszego meczu. Stelmet Enea BC miał przed rewanżem z Arką aż 18 punktów przewagi, ale... z Gdyni wyjechał bez niczego.
Zielonogórzanie zagrali katastrofalnie. Podeszli do meczu kompletnie zdekoncentrowani i bez pomysłu na agresywnie grającą Arkę. Gdynianie rzucili się do gardeł czterokrotnych mistrzów Polski, którzy byli całkowicie zaskoczeni takim obrotem spraw.
- Byliśmy nieprzygotowani. I mentalnie, i taktycznie. Nie wiedzieliśmy, co mamy robić, gdy zaczną trafiać - mówi w rozmowie z Jackiem Białogłowym z "Radia Zielona Góra" Łukasz Koszarek, kapitan Stelmetu Enei BC Zielona Góra, który nie ukrywał swojego rozczarowania i wściekłości po tak koszmarnym występie.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Wojtaszek docenił kibiców w katowickim Spodku. "Potrafili ryknąć. Dziękujemy im za to"
[/color]
Zobacz także: EBL. Anwil - Polski Cukier. Michał Michalak: Nasza obrona wybija rywali z rytmu
Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty James Florence zdobył 14 punktów z rzędu dla Arki, która osiem minut przed końcem meczu prowadziła 80:61, po raz pierwszy odrabiając straty z Zielonej Góry. Goście podejmowali fatalne decyzje w ataku, na dodatek nic kompletnie nie bronili.
- Mieliśmy swoje założenia, bo przecież coś robimy na treningach. Ale te założenia nie sprawdziły się. Nie atakowaliśmy tam, gdzie powinniśmy. W obronie otworzyliśmy strzelców - wylicza Koszarek.
- Daliśmy rywalom grać w ten sposób, w jaki lubi najbardziej. To jest taki zespół, który jak zacznie trafiać, to trudno go powstrzymać. To jest trochę tak jak zabawa z ogniem na stacji benzynowej. Możesz po chwili spłonąć w całości. Tak to właśnie było w tym meczu - przyznaje Koszarek.
Drugi rok z rzędu Stelmet Enea BC kończy sezon na czwartym miejscu. Zielonogórzanie znów są największymi przegranymi. W obozie czterokrotnych mistrzów Polski mają nad czym myśleć. - To był bardzo nieudany sezon. Czas się zastanowić, co dalej. Wypada mi jedynie przeprosić kibiców - komentuje kapitan zielonogórskiej drużyny.
Zobacz także: EBL. Tomasz Śnieg: Do Włocławka po co najmniej jedno zwycięstwo