Słaby mecz Anwilu Włocławek w finale EBL. Igor Milicić: Niepotrzebnie walimy głową w mur

Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Igor Milicić
Newspix / Paweł Pietranik / Na zdjęciu: Igor Milicić

- Nie zagraliśmy na miarę naszych oczekiwań. Niektórzy zawodnicy niepotrzebnie walą w mur, zamiast robić to, co robiliśmy jako zespół przez całe play-off - tak porażkę w piątym meczu finału EBL ocenia Igor Milicić, trener Anwilu Włocławek.

Z Torunia Karol Wasiek

Zespół Polskiego Cukru wygrał 74:70 i prowadzi w serii finałowej 3:2. Do mistrzostwa torunianom brakuje już tylko jednego zwycięstwa.

Czytaj relację z meczu --> TUTAJ

Trzeba odnotować, że Anwil, który broni tytułu sprzed roku, rozegrał kiepskie zawody w Toruniu. Podopieczni Milicicia grali bez odpowiedniej energii i koncentracji.

- Nie zagraliśmy na miarę naszych oczekiwań - szczerze przyznał na konferencji prasowej trener Anwilu.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Piątek sugeruje Brzęczkowi zmianę ustawienia. "Mam nadzieję, że w końcu zagramy na dwóch napastników"

Włocławianie popełnili dużo strat (17), wyraźnie przegrali walkę na deskach (26-43), na dodatek przestrzelili dziesięć rzutów wolnych. - Wiedzieliśmy, że te elementy będą kluczowe, a mimo wszystko dopuściliśmy do tak dużej liczby zbiórek i strat. Dlatego przegraliśmy - skomentował Jarosław Zyskowski.

Anwil bardzo słabo rozegrał końcówkę. Włocławianie prowadzili 67:64, ale od tego momentu zdobyli zaledwie trzy punkty, samemu tracąc aż dziesięć. Mistrzów Polski zgubiły indywidualne popisy w ataku. Za dużo było rzutów z nieprzygotowanych pozycji, które nie były poprzedzone odpowiednią liczbą podań. A właśnie do takiej gry przyzwyczaił Anwil w tegorocznych play-off.

- Wiemy, w których miejscach chcemy mieć przewagę i wiemy, jak ją wykorzystać. Często dochodziło jednak do sytuacji, które nie powinny mieć miejsca. Kiepskie dzielenie się piłką spowodowało dużą liczbę strat - ocenił.

Poniżej oczekiwań zagrali Lichodiej (1 pkt), Broussard (2) i Almeida (10 pkt, 4/11 z gry, 5 strat). Na konferencji prasowej Milicić o nazwiskach mówić nie chciał. - Niektórzy zawodnicy niepotrzebnie walą w mur, zamiast robić to, co robiliśmy jako zespół przez całe play-off - podkreślił.

Szkoleniowiec Anwilu nie ukrywał, że zmęczenie zaczyna dawać o sobie znać. Włocławianie grają dość wąską rotacją przez całe play-off. A było to dla nich już trzynaste spotkanie w tej fazie sezonu. - Gracze dają z siebie wszystko. Wszyscy muszą zdać sobie sprawę, że oni nie są robotami. Mają sporo meczów w nogach w krótkim odstępie czasu - zaznaczył.

- Przed kolejnym meczem musimy znaleźć zawodników, którzy są w stanie znaleźć ostatnie pokłady siły i energii - dodał Milicić.

Szóste spotkanie finałów zaplanowano na środę 12 czerwca. Rywalizacja przenosi się do Włocławka, a początek meczu w Hali Mistrzów zaplanowano na godzinę 17:30.

Zobacz także: EBL. Szykują się duże zmiany w Treflu Sopot

Komentarze (4)
emn
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostrów trzyma kciuki za Pierniki :) 
avatar
super saper
10.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gdyby Toruń nie zagrał drugiego meczu poniżej oczekiwań to od wczoraj byłby już Mistrzem Polski ! 
avatar
pawka
9.06.2019
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Wszyscy (a przede wszystkim Pierniki) muszą zdać sobie sprawę, że oni (Anwil) nie są robotami, więc nie powinni tak naciskać i popychać. Widać było jak ten olbrzym Śnieg potrafił muśnięciem pow Czytaj całość
avatar
Dany_mma
9.06.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
A mi sie wydaje że Anwil nie ma już siły w nogach na nas. Jednak kadra wąska, trochę się namęczyli już