Finał EBL. Szymon Szewczyk. On już jest bohaterem

WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk
WP SportoweFakty / Rafał Sobierański / Na zdjęciu: Szymon Szewczyk

36-letni Szymon Szewczyk jest dowodem na to, że wiek to tylko liczba. Podkoszowy Anwilu w tegorocznych play-off jest bardzo ważną częścią w układance Igora Milicicia. Niektórzy nawet zaczęli przebąkiwać o jego powrocie do reprezentacji Polski.

[b]

Moce Supermana?[/b]

W ostatnim meczu finału Energa Basket Ligi Szymon Szewczyk spędził na parkiecie... aż 37 minut! Nikt tak długo nie przebywał na boisku. Jedynym graczem, który przekroczył granicę 30 minut, był Ivan Almeida.

Wyczyn Szewczyka jest godny odnotowania, bo koszykarz w grudniu skończy 37 lat. Jest najstarszym zawodnikiem w tegorocznych finałach.

Szewczyk bardzo nie lubi, jak wypomina mu się wiek. Ma na to gotową odpowiedź: "wielka to tylko liczba. Nic więcej".

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Kamil Glik krytycznie o grze reprezentacji. "Kolejne spotkanie zaczynamy bardzo słabo"

Zobacz także: Finał EBL. Francuskie media pod wrażeniem rzutu Aarona Cela. "To było coś fantastycznego"

Łukasz Cegliński, pracujący na dzień w Polsacie, poinformował za pomocą Twittera, że po raz ostatni Szewczyk tak duże minuty rozegrał... sześć lat temu. Wtedy jeszcze występował we włoskiej Umanie Reyer Wenecja.

Pod ogromnym wrażeniem jego gry, walki i determinacji są nie tylko koledzy z drużyny, trener Igor Milicić, ale i rywale z Torunia, choć oni są zdania, że w jego baku w końcu zabraknie paliwa. W serii finałowej Szewczyk spędza na parkiecie ponad 27 minut na mecz.

- Wielki szacunek dla środkowego Anwilu Szymona Szewczyka za to, co robi w tej serii. Walczy niesamowicie, ale myślę, że musiałby być Supermanem, żeby pociągnąć tak jeszcze kolejne dwa, trzy mecze - powiedział Karol Gruszecki w rozmowie z Jakubem Wojczyńskim dla "Przeglądu Sportowego".

Osamotniony pod koszem

Tak duża liczba minut wynika z tego, że w tym momencie Szewczyk jest jedynym nominalnym środkowym w zespole. Poważne kontuzje wyeliminowały z gry Josipa Sobina i Michała Ignerskiego (urazu nabawił się w 2. meczu finałowym). Szewczyk został pod koszem niemal sam, ale dla niego to nie problem. Nie narzeka w mediach, próbuje nawet tę sytuację przekuć w atut włocławian.

- Po kontuzji Michała zdałem sobie sprawę, że muszę w sobie znaleźć dodatkowe pokłady energii, ale i koncentracji. Mam jednak w sobie na tyle dużo sił, które wynoszą mnie na ten odpowiedni poziom. On jak na razie utrzymuje się na dobrym pułapie - mówi koszykarz.

Doświadczony podkoszowy jest bardzo ważną częścią w układance Milicicia. Swoją grą zadziwia. Wygląda, jakby ktoś zabrał mu z co najmniej dziesięć lat. Szewczyk fruwa nad koszami, blokuje rzuty rywali, rzuca się na każdą piłkę, a na dodatek świetnie trafia z dystansu. Już teraz śmiało można go nazwać bohaterem Anwilu, bez względu na to, jak zakończy się seria finałowa.

- Wiem, jaka spoczywa odpowiedzialność na moich barkach. W finale nie ma wymówek i tłumaczeń. Jeśli chcemy zdobyć złoto, to musimy grać na 120 procent swoich możliwości fizycznych i umiejętności. Zawsze powtarzam kolegom, że wynik jest sumą zaangażowania. Staram się dbać o siebie. Zakupiłem specjalną maszynę, która sprawia, że po meczach szybciej dochodzę do siebie - podkreśla Szymon Szewczyk.

Ostatnio osoby z obozu Anwilu zaczęły przebąkiwać o jego powrocie do reprezentacji Polski. Przed Biało-Czerwonymi wielkie wyzwanie: gra na mistrzostwach świata. - Może trzeba jakąś akcje na Twitterze rozpocząć: #SzewczykdoKadry - mówił m.in. Kamil Łączyński, kapitan włocławskiego zespołu.

Dla Szewczyka z kolei to drugi rok gry na Kujawach. Co prawda jako ostatni podpisał umowę na ten sezon, ale udowadnia, że był to strzał w dziesiątkę. Świetnie wywiązuje się ze swoich zadań na boisku, na dodatek sprawił, że brak Josipa Sobina nie jest wyraźny w grze włocławskiego zespołu. Polak złapał wspólny język z kibicami, którzy doceniają jego determinację i zaangażowanie na boisku.

Zobacz także: Finał EBL. Almeida z innej ligi, przebudzenie Lowery'ego - obrazki z meczu Anwil - Polski Cukier

Źródło artykułu: