Polski Cukier prowadzi w finale EBL. "Chcemy zamknąć serię we Włocławku"

WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg (z piłką)
WP SportoweFakty / Jacek Wojciechowski / Na zdjęciu: Tomasz Śnieg (z piłką)

Już tylko jedno zwycięstwo brakuje Polskiemu Cukrowi do zdobycia pierwszego w historii klubu mistrzostwa Polski. - Chcemy zamknąć serię we Włocławku - mówi Tomasz Śnieg, rozgrywający toruńskiego zespołu.

30-letni Tomasz Śnieg bardzo pozytywnie zaskakuje swoją grą w tegorocznym finale. Do tej pory był znany jako solidny zmiennik, teraz wskoczył na znacznie wyższy poziom.

To on był jednym z architektów zwycięstwa Polskiego Cukru w niedzielnym starciu z Anwilem Włocławek. Torunianie wygrali 74:70 i prowadzą w serii do czterech zwycięstw 3:2.

Zobacz także: EBL. Szykują się duże zmiany w Treflu Sopot

- Spodziewaliśmy się takiego meczu. Byliśmy gotowi na twardą i fizyczną walkę. Zawodnicy przez 40 minut ciężko pracowali na taki rezultat. Należą im się ogromne gratulacje. To bardzo ważne zwycięstwo - mówi trener Dejan Mihevc.
Słoweniec w końcówce postawił wszystko na jedną kartę. Zdecydował się na piątkę złożoną z polskich zawodników. I to był w strzał w dziesiątkę. Świetnie grą dyrygował Śnieg, swoje robili Diduszko i Cel. Toruński zespół w tym czasie zanotował dziesięć punktów z rzędu i tym samym odniósł bardzo cenne zwycięstwo.

ZOBACZ WIDEO El. Euro 2020. Kamil Glik krytycznie o grze reprezentacji. "Kolejne spotkanie zaczynamy bardzo słabo"

- Cieszy fakt, że Polacy robią różnicę w kluczowych momentach w wielkim finale. Nasz dużym atutem jest zgranie i zrozumienie. Nie jesteśmy tutaj od wczoraj. Każdy ma już rozegranych kilka sezonów w barwach tego klubu. To procentuje - uważa Tomasz Śnieg, autor siedmiu punktów i trzech asyst.

Śnieg i Mihevc są zdania, że o zwycięstwie zadecydowały dwa elementy: mniejsza liczba popełnionych strat (12-17) i zdecydowana kontrola na tablicach (43-26). Torunianie zaczynają coraz mocniej wykorzystywać swoją przewagę pod koszem. Najlepsze zawody w finale rozegrał Cheikh Mbodj, który zdobył 16 punktów.

- To był mecz, w którym najważniejsze były zbiórki i straty. My kontrolowaliśmy zbiórkę, a na dodatek popełniliśmy nieco mniej strat od rywali. Kluczowe było też to, że nie robiliśmy błędów seriami - komentuje Mihevc.

- Zmęczenie jest coraz większe, więc ta liczba strat będzie niestety rosła. Kluczowe będzie ich ograniczenie. Kto popełni mniej błędów, będzie mistrzem Polski - przyznaje Śnieg.

Torunianie, w porównaniu do włocławian, dysponują szerszą ławką. Trener Mihevc w każdym meczu rotuje dziesiątką zawodników, jego vis-a-vis Igor Milicić po kontuzjach Sobina i Ignerskiego takiego komfortu nie ma.

- Jeszcze przed początkiem play-off mówiłem, że jesteśmy dobrze przygotowani pod względem fizycznym. Przez cały sezon wykonaliśmy dużo pracy, by właśnie teraz czerpać z tego korzyści. Nie wiem, jak pod tym względem wygląda Anwil, bo nie jestem trenerem. Patrzę na swój zespół - tłumaczy Słoweniec.

Torunianom do pierwszego mistrzostwa w historii klubu brakuje już tylko jednego zwycięstwa. Śnieg odważnie deklaruje chęć zakończenia serii już w środę. - Musimy wykrzesać dodatkowe pokłady energii. To jest już ostatnia prosta. Jedziemy do Włocławka zamknąć serię. Wiemy już, jak tam wygrywać - podkreśla rozgrywający Polskiego Cukru.

Szóste spotkanie finałów zaplanowano na środę 12 czerwca. Początek meczu w Hali Mistrzów zaplanowano na godzinę 17:30.

Zobacz także: EBL. Quinton Hosley: Nie żałuję powrotu. Wynik? Na nic więcej nie zasłużyliśmy

Źródło artykułu: