Na tego zawodnika Paweł Turkiewicz "polował" już od dłuższego czasu i w końcu udało mu się go przekonać do gry w GTK Gliwice. Łukasz Diduszko zdecydował się na powrót w rodzinne strony pomimo, że miał możliwość pozostania w Kingu Szczecin.
- Z trenerem rozumiemy się doskonale. I tak też stawiałem sprawę od samego początku: albo zostaję w Szczecinie, albo wracam w rodzinne strony - komentuje. Miniony sezon zakończył ze średnimi na poziomie 7 punktów, 4,2 zbiórki i 1,2 asysty. Miał 53 procent skuteczności rzutów z gry - w tym 49 zza łuku.
Zobacz także. EBL. Mathieu Wojciechowski: Chcę grać o medale. Spoglądam na zespoły z TOP4
- Ostatecznie zdecydowałem, że czas na nowe wyzwania, a zmiana przepisów dotyczących gry Polaków też dała inne możliwości w Szczecinie i trener Budzinauskas mógł zmienić koncepcję budowy zespołu. Rozstaliśmy się w pełnej zgodzie i nadal w każdej chwili możemy do siebie zadzwonić - dodaje.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Prezes ZPRP? Sławomir Szmal
[/color]
- W Gliwicach trener i działacze sondowali możliwość sprowadzenia mnie do siebie już rok wcześniej, ale wówczas nie byłem na to zdecydowany. Teraz jednak ponownie wykazali się sporą determinacją, a i ja chciałem już też wrócić w rodzinne strony - kontynuuje.
Tym samym drogi Diduszki i Turkiewicza ponownie się zeszły - wcześniej obaj panowie mieli możliwość wspólnej pracy w ekipach z Wrocławia i Lublina. W GTK zawodnik podpisał dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny.
Zobacz także. EBL. Polski Cukier kolekcjonuje medale. Sukces poparty pracą i stabilnością
Diduszko to trzeci zawodnik w kadrze gliwickiego zespołu na nowe rozgrywki. Wcześniej kontrakt przedłużył Kacper Radwański, a ważną umowę miał Mateusz Szlachetka. Ze "starego" składu być może pozostanie jeszcze Dawid Słupiński, a ofertę nowej umowy dostał m.in. Damonte Dodd.