EBL. Żan Tabak: Nie przyszedłem do Stelmetu dla pieniędzy. Moja praca będzie tutaj widoczna

Newspix / TOMASZ BROWARCZYK / 400mm.pl  / Na zdjęciu: Żan Tabak
Newspix / TOMASZ BROWARCZYK / 400mm.pl / Na zdjęciu: Żan Tabak

- Kwestie finansowe w ogóle nie miały znaczenia. Uważam, że będę mógł zbudować ciekawy zespół i moja praca będzie przez to widoczna. Chcę być twarzą nowego Stelmetu - mówi Żan Tabak, nowy szkoleniowiec zielonogórskiego zespołu.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Po siedmiu latach wraca pan do Energa Basket Ligi i poprowadzi Stelmet Enea BC. Dlaczego zdecydował się pan na taki krok?[/b]

Żan Tabak, nowy trener Stelmetu Enea BC Zielona Góra: To bardzo proste. Uznałem, że oferta z Zielonej Góry była najlepsza ze wszystkich, które w ostatnim czasie otrzymałem i analizowałem. I wcale nie mam na myśli kwestii finansowych.

Co w takim razie ma pan na myśli?

Jestem zdania, że w Stelmecie będę mógł zbudować ciekawy zespół i moja praca będzie dzięki temu widoczna. W takich właśnie warunkach chciałem pracować. Powtórzę: nie przyszedłem do Zielonej Góry dla pieniędzy. Inne wartości miały znaczenie.

ZOBACZ WIDEO: Sevilla pokonała Liverpool. Mecz w cieniu bandyckiego faulu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Wiemy, że zaawansowane rozmowy ze Stelmetem prowadził pan już pod koniec czerwca, ale wtedy ostatecznie do podpisania kontraktu nie doszło. Czemu nie udało się za pierwszym razem?

To są negocjacje. One nigdy nie są łatwe. Rozmawialiśmy ponad miesiąc. Nie ma jednak sensu szukać tematu do sensacji. Liczy się tu i teraz. Podpisałem umowę ze Stelmetem i to jest najważniejsze.

Zobacz także: EBL. Stelmet Enea BC Zielona Góra. Igor Jovović w separacji, Markel Starks odchodzi

To prawda, że inne kluby z Polski były panem zainteresowane?

Tak. Nie jest tajemnicą, że prowadziłem rozmowy z kilkoma klubami z Polski. To jednak normalne w tym biznesie, zwłaszcza w okresie letnim, pomiędzy sezonami. Stelmet rozmawiał z pięcioma, sześcioma trenerami, podobnie ja z pięcioma, sześcioma klubami, w tym także polskimi.
 
Po opuszczeniu Polski śledził pan to, co działo się w Energa Basket Lidze?

Starałem się być na bieżąco. Śledziłem media, rozmawiałem z przyjaciółmi, których poznałem w Polsce. Wiem, że w ostatnich latach nastąpiły pewne zmiany. Anwil zdobył dwa mistrzostwa, a w nowym sezonie nie będzie już obowiązywała zasada o dwóch Polakach na parkiecie. To pewnego rodzaju rewolucja. Musimy dostosować budowę zespołu do zmian, które zaszły w lidze.

Rewolucja ma także nastąpić w Stelmecie, który chce w najbliższych 2-3 latach zacisnąć pasa i poprawić kondycję finansową. To panu nie przeszkadza?

Gdyby tak było, to nie decydowałbym się na podpisanie kontraktu w Zielonej Górze. Jestem świadomym człowiekiem. Wiem, gdzie i po co przyszedłem. Czuję dużą ekscytację nową przygodą i tym, że będę twarzą tego nowego Stelmetu, który przejdzie transformację. Jestem pozytywnie nastawiony. Myślę, że wspólnie możemy sporo wygrać.

Gra w lidze VTB była ważnym czynnikiem przy wyborze klubu?

Była bardzo ważnym czynnikiem. Może nawet decydującym? Liga VTB jest bardzo mocna, grają w niej świetne drużyny. To będzie wielkie wyzwanie. Już nie mogę go doczekać.

Ale do rywalizacji z tymi drużynami potrzebny jest mocny i wyrównany zespół. A jak na razie skład Stelmetu Enea BC wygląda dość blado.

Spokojnie. Transfery lubią ciszą. Pracujemy nad zbudowaniem szerokiego składu, w którym będą gracze, którzy wytrzymają intensywność grania w obu ligach.

Ilu i jakich graczy szukacie?

Szukamy siedmiu zawodników. Jakich? Dobrych! (śmiech) Mówiąc poważnie: w swojej drużynie chcę mieć głodnych i ambitnych koszykarzy, którzy są spragnieni zwycięstw. Myślę, że przede wszystkim będziemy patrzeć na graczy w wieku 27-29 lat. Nie ukrywam, że zależy mi na atletycznych koszykarzach, którzy potrafią grać w obronie.

Narodowość ma znaczenie?

Nie. U mnie będą grali najlepsi i ci, którzy spełnią moje warunki. Nie ma znaczenia, czy będą oni pochodzić z Polski, Australii, Chin czy Stanów Zjednoczonych. W tym momencie mamy kilku zawodników na kontraktach. To dobrzy gracze. Teraz musimy dobrać kolejnych, którzy razem stworzą prawdziwą drużynę.

Czy nadal defensywa jest u pana numerem jeden?

Oczywiście. Nic się w tej kwestii nie zmieniło. Stawiam na defensywę i mocne przygotowanie fizyczne. Teraz gra jest mocno fizyczna i trzeba się do tego dostosować.

Zobacz także: Energa Basket Liga. Nadal sporo Polaków do wzięcia - oto największe nazwiska

Dlaczego przez dwa lata nie pracował pan w zawodzie? Nie szukał pan pracy?

Na początku nie. Później zacząłem szukać, ale... nie znalazłem niczego ciekawego i interesującego. Chciałem być w klubie, w którym czułbym się komfortowo. Nie chciałem niczego robić na siłę. Ostatnio pracowałem w hiszpańskiej telewizji. Komentowałem mecze. Nieźle czułem się w tej roli, ale w pewnym momencie poczułem chęć powrotu na ławkę trenerską. Lubię rywalizować.

Uda się panu połączyć pracę klubową z reprezentacyjną? Od niedawna jest pan selekcjonerem kadry Słowacji.

Uważam, że nie będę miał żadnego problemu z prowadzeniem jednocześnie reprezentacji Słowacji. Przecież nie jestem jedynym trenerem w Europie, który jest w takiej sytuacji.

Mariusz Niedbalski będzie pana asystentem?

Bardzo chciałbym, żeby tak się właśnie stało. Jesteśmy w trakcie negocjacji. Analizujemy, w jaki sposób mógłby pomóc naszej organizacji. Nie ukrywam, że Mariusz jest moim przyjacielem, pracowaliśmy wspólnie w Treflu Sopot i mamy świetne wspomnienia z tamtego okresu. Wierzę, że teraz znów będziemy razem pracować.

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: