Damian Kulig odsłania kulisy powrotu do kadry. "Z trenerem Taylorem wyjaśniliśmy sobie kilka kwestii"

- Zwrócono się do mnie z prośbą o przyjazd na najbliższe zgrupowanie do Wałbrzycha, bo jeden z wysokich zawodników podjął decyzję o tym, że do Chin nie poleci i zrobiła się dziura pod koszem - mówi dla WP SportoweFakty Damian Kulig.

Karol Wasiek
Karol Wasiek
Damian Kulig WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Damian Kulig
Przed tygodniem prezes Radosław Piesiewicz przekazał radosną wiadomość o powrocie Damiana Kuliga do reprezentacji Polski. Po raz ostatni koszykarz w koszulce z orłem na piersi zagrał 26 listopada 2017 roku. W przegranym meczu z Litwą (55:75) zdobył pięć punktów.

Jego powrót do kadry to świetna informacja dla trenera Mike'a Taylora. Nie jest tajemnicą, że Amerykanin ma największy problem z obsadzaniem pozycji podkoszowych.

Wszystko wskazuje na to, że w reprezentacji nie zagra Maciej Lampe. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że koszykarz postawił związkowi zaporowe warunki w kwestii gry na MŚ. W kadrze na turniej nie znajdzie się także Tomasz Gielo.

ZOBACZ WIDEO: Chisora po walce ze Szpilką: Artur to mój człowiek! Przyjaźń musiałem odłożyć na bok

Poniżej przedstawiamy wywiad z Damianem Kuligiem, który opowiada o zmianie decyzji, powodach wcześniejszej rezygnacji, rozmowie z prezesami Piesiewiczem i Wiśniewskim i trenerem Mike'em Taylorem.

Karol Wasiek: Co głównej mierze zadecydowało o pana powrocie do kadry?

Damian Kulig, koszykarz Polskiego Cukru Toruń: Wydawało się, że temat kadry jest już dla mnie zamknięty. Prezes Bachański przyjął moją rezygnację, trener Taylor teoretycznie też, ale w praktyce wciąż powoływał mnie na zgrupowania. Podjęcie decyzji o zakończeniu kariery reprezentacyjnej było dla mnie trudne, ale tak jak już wspominałem we wcześniejszych wywiadach, nie odnalazłem się w systemie amerykańskiego szkoleniowca.

Wiązało się to głównie z tym, że zawodników mogących grać na pozycji numer pięć było więcej niż tych, którzy mogli grać na czwórce. Dostawałem zaledwie kilka minut jako center, a później biegałem na czwórce i nie czułem, żeby to było moje miejsce na parkiecie. Klasyczną czwórką w naszej reprezentacji jest Aaron Cel, który jest świetny w tym, co robi.

Zwrócono się do mnie z prośbą o przyjazd na najbliższe zgrupowanie do Wałbrzycha, bo jeden z wysokich zawodników podjął decyzję o tym, że do Chin nie poleci i zrobiła się dziura pod koszem. To, że przyjadę do Wałbrzycha nie oznacza, że pojadę na turniej.

Będę walczył, tak jak inni zawodnicy, o miejsce w składzie, bo kiedy już gram dla reprezentacji, to robię to na sto procent i wkładam w to serce. Szanuję chłopaków, którzy wywalczyli awans i nie pchałbym się do kadry po tym, co powiedziałem, gdyby nie zaistniała sytuacja.

Jak wyglądały rozmowy z trenerem Taylorem? Czy wszystko sobie wyjaśniliście?

Rozmawiałem z trenerem Taylorem, wyjaśniliśmy sobie kilka kwestii i mam nadzieję, że nasza współpraca będzie się lepiej układała.

Jakie emocje towarzyszą panu przy powrocie do reprezentacji Polski?

Gra dla barw narodowych to zawsze zaszczyt, duma i radość.

Prezes Piesiewicz mocno naciskał na zmianę decyzji? To prawda, że w pana powrót do kadry było zaangażowanych sporo osób? Nawet prezes Wiśniewski z Torunia?

Owszem, prezes Piesiewicz mocno naciskał na mój powrót do kadry, co było podyktowane tym, że zrobiła się dziura pod koszem i chciał, żebym ją wypełnił. Jeśli chodzi o prezesa Wiśniewskiego, to odbyliśmy luźną rozmowę, w której otrzymałem kilka rad i z nich skorzystałem.


Zobacz także: EBL. Stelmet Enea BC Zielona Góra. Igor Jovović w separacji, Markel Starks odchodzi

Czytaj więcej: Żan Tabak nowym trenerem Stelmetu Enea BC


Czy powrót Damiana Kuliga jest dużym wzmocnieniem reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×