Reprezentacja Polski ma za sobą pierwszy sparing w Chinach, gdzie 31 sierpnia rozegra pierwszy mecz w ramach mistrzostw świata.
Biało-Czerwoni w starciu z Nigeryjczykami wyglądali niemal wzorowo - ale tylko w pierwszej połowie, po której prowadzili 43:27. Grali pewnie w ofensywie. W końcu funkcjonowała też obrona.
Po zmianie stron wszystko się jednak posypało. - Na początku drugiej połowy w nasz zespół wkradła się dekoncentracja, daliśmy się rywalom otworzyć. Wykorzystali to i wrócili do gry. Walka była do samego końca, ale nie udało się - mówi podkoszowy reprezentacji Damian Kulig (za koszkadra.pl).
ZOBACZ WIDEO 2. Bundesliga: Bez goli w meczu na szczycie. Podział punktów w meczu Erzgebirge - VfB [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Zobacz także. Znamy oficjalny terminarz Energa Basket Ligi. Inauguracja 26 września we Wrocławiu
Biało-Czerwoni przegrali 6 z 8 rozegranych dotychczas meczów kontrolnych. - Wyszliśmy na ten mecz skoncentrowani i waleczni. Chcieliśmy wygrać i pokazać się z jak najlepszej strony - to wszystko udawało się nam przez większość spotkania - dodaje Kulig.
Nigeryjczycy drugą połowę rozpoczęli od serii 9:0, co dodało jej wielkiej energii. Polaków rywale z Afryki dopadli w czwartej kwarcie, a wygraną zapewnili sobie rzutem za trzy punkty Davida Nnamdiego równo z końcową syreną dogrywki.
- Nigeria to bardzo atletyczny zespół - komplementuje rywala Kulig. - Rywalizacja z nimi jest przydatna, jeśli spojrzymy na naszą grupę na mistrzostwach. Wybrzeże Kości Słoniowej i Wenezuela również grają bardzo atletycznie. To było dobre przetarcie przed mundialem. Widać, że jesteśmy gotowi.
Kolejny sparing nasza reprezentacja rozegra w niedzielę o godzinie 9:00. Wtedy podopieczni Mike'a Taylora zmierzą się z reprezentacją Iranu.
Zobacz także. EBL. Kolejny hit transferowy. Kamil Łączyński zmienia klub!