Gdyby reprezentacja Kanady jechała na mistrzostwa świata w Chinach w swoim optymalnym składzie, ten pojedynek mógł być prawdziwym testem dla USA przed zbliżającym się turniejem. Amerykanie w żaden sposób nie udowodnili, że byli zdecydowanym faworytem tego spotkania prezentując momentami bardzo słabą i chaotyczną koszykówkę. Z taką formą, powinni oni realnie zacząć martwić się o obronę mistrzowskiego tytułu.
Kanadyjczycy od samego początku meczu grali nieźle w obronie, lecz zatrważająco kiepsko w ataku. Pudłowali rzuty z czystych pozycji, próby wejścia pod kosz kończyły się blokami rywali bądź zbiórkami zawodników USA. W tym elemencie dominował Myles Turner, który do swoich 10 punktów dołożył aż 15 zbiórek. Kanada trafiła ledwie 4 z 20 prób z gry w pierwszej kwarcie, zdobyli łącznie tylko 9 punktów, a pomimo tego, reprezentacja USA prowadziła tylko jedenastoma "oczkami" po dziesięciu minutach gry.
Ogromnym problemem w szeregach zespołu Gregga Popovicha ponownie było konstruowanie akcji pozycyjnych. Momentami wręcz niechlujna gra Amerykanów prowadziła do wielu strat i szans na kontry ich rywali. USA oddała Kanadzie piłkę aż 19 razy na przestrzeni całego spotkania.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Szalony mecz Fiorentiny z Napoli! 7 goli i ogromne kontrowersje! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czytaj także: NBA. Caris LeVert przedłużył kontrakt z Brooklyn Nets
Oba zespoły miały duże problemy z celnością z dystansu. Jedynym graczem, który zamienił na punkty więcej niż jedną "trójkę" był Kyle Wiltjer, autor 21 "oczek" - była to najwyższa zdobycz punktowa całego meczu. Amerykanie spudłowali aż 12 z 14 prób z dystansu, natomiast Kanada 17 z 23.
Z pozytywów, które w USA powinni dostrzec po tym spotkaniu jest na pewno dobra forma Jaylena Browna. Zawodnik Boston Celtics zagrał bardzo dobre zawody w defensywie oraz ofensywie, kończąc mecz z 19 punktami na dobrej skuteczności 8/11 z gry. Cały blok obronny Amerykanów wyglądał dość imponująco, choć oczywiście zdarzyło się i sporo błędów, które na późniejszym etapie rozgrywek o mistrzostwo świata mogą ich słono kosztować. Dziś, Kanada zwyczajnie nie potrafiła wykorzystać możliwości, które zostały im otworzone przez rywali.
W szeregach Kanady odpowiedzialność za zdobywanie punktów w drugiej połowie próbował wziąć na siebie jedyny gracz NBA w składzie, Khem Birch (Orlando Magic), jednak po kilku udanych akcjach i zdobytych punktach (łącznie 13 "oczek" i 6 zbiórek) rywale wzmocnili obronę przeciwko niemu i do końca spotkania nie otrzymał już za wiele swobody. Na turniej w Chinach w Kanadzie ma się pojawić również największa gwiazda zespołu, Cory Joseph.
Czytaj także: MŚ Chiny 2019: Hiszpania faworytem grupy C, reszta powalczy o drugie miejsce
Amerykanie zakończyli okres przygotowawczy z bilansem 3-1. Walkę na mistrzostwach rozpoczną 1 września od pojedynku z Czechami. W grupie E zmierzą się jeszcze z Turcją oraz Japonią. Kanadyjczycy będą mieli natomiast piekielnie trudne zadanie, aby z taką dyspozycją powalczyć o awans do 1/8 finału ze swoimi grupowymi rywalami, którymi będą Litwini, Australijczycy oraz Senegalczycy.
USA - Kanada 84:68 (20:9, 26:22, 18:16, 20:21)
(Brown 19, Mitchell 12, Walker 12 - Wiltjer 21, Birch 13, Pangos 7)