Po 52-letniej przerwie reprezentacja Polski ponownie występuje wśród najlepszych drużyn świata. Pierwszym rywalem Biało-Czerwonych na mundialu była Wenezuela, która tylko w pierwszej kwarcie mocno postraszyła Polaków. Od drugiej odsłony podopieczni Mike'a Taylora przejęli kontrolę nad spotkaniem (wynik 80:69). Jacek Łączyński uważa, że reprezentacja zagrała na 5.
--> Czytaj relację z meczu
- Każdy zwycięski mecz na takiej imprezie to sukces, szczególnie pierwszy, który wprowadza więcej spokoju w przygotowaniach do kolejnych. Styl to sprawa drugorzędna, błędy zawsze będą, lepiej skupić się na pozytywach, a tych było sporo - tłumaczy ekspert.
Gwiazdą reprezentacji był Michał Sokołowski, który zagrał jeden z lepszych meczów w historii występów z orzełkiem na piersi. Koszykarza Anwilu Włocławek dzielnie wspierali Adam Hrycaniuk czy Mateusz Ponitka. - Michał już w sparingach pokazywał dobrą dyspozycję, teraz ją potwierdził i to po obu stronach boiska. Adam zagrał jak na "Bestię" przystało, do tego był skuteczny. Dodatkowa nagroda, pierwszy zdobył punkty w meczu – dodaje Łączyński.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Bayern Monachium docenił Lewandowskiego. "Piłkarze po trzydziestce nie otrzymują długoletnich umów"
Najsłabszy w zespole był z kolei Damian Kulig, który przez cały mecz nie mógł się wstrzelić, nawet z czystych pozycji.
- Damian "żyje" z rzutów pół i dystansu, w sobotę nic nie chciało wpaść. Tak się zdarza, teraz może być tylko lepiej - dodaje nasz rozmówca.
W poniedziałek rywalem Biało-Czerwonych będzie reprezentacja Chin, która jest gospodarzem mundialu. Poprzeczka zostanie zawieszona zdecydowanie wyżej niż w starciu z Wenezuelą, a hala wypełni się do ostatniego miejsca.
- Pomimo, że Chiny za nami w rankingu, to jednak będzie to bardzo trudne spotkanie. Gospodarzom pomagają ściany, a nasi zawodnicy nie są przyzwyczajeni do grania przy 20 tysiącach ludzi. Musimy zagrać swoją zdyscyplinowaną, mądrą koszykówkę, gdy do tego wpadną rzuty z dystansu, może być super - kończy Łączyński.
Zobacz także: Polska - Wenezuela. Łukasz Koszarek: Jest duża ulga