To miał być pojedynek, którego wielu oczekiwało dopiero w wielkim finale MŚ w koszykówce. Serbowie i Amerykanie przegrali jednak dość niespodziewanie swoje mecze ćwierćfinałowe i jedyne, co im pozostało to walka o 5. miejsce.
Już na samym początku spotkania obronę USA zaczął dziurawić Bogdan Bogdanović, który potrzebował zaledwie trzech minut do tego, aby trzykrotnie trafić z dystansu i wyprowadzić swój zespół na prowadzenie 11:2. Greggowi Popovichowi wystarczyło sześć minut bardzo słabej gry swojego zespołu szczególnie w ofensywie, aby wymienić czterech z pięciu zawodników, którzy rozpoczęli ten mecz. Serbowie z kolei dokładali kolejne rzuty z dystansu, rywale faulowali ich przy tych próbach i na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty Amerykanie przegrywali 26:5. Serbowie trafili w pierwszych 10 minutach aż 8 razy za trzy punkty, za to USA miała bardzo słabą skuteczność z gry (3/16, 19 proc.)
Serbia dość kiepsko rozpoczęła drugą kwartę, pozwalając swoim rywalom na serię 11:2, jednak przewaga wciąż wynosiła wówczas aż 16 punktów. Amerykanie mieli duży problem, aby złapać rytm w tym meczu i prezentowali niezłe akcje przeplatane z bardzo niedokładnymi. Serbowie przez 6 minut drugiej kwarty zdobyli jednak ledwie 4 punkty, a celna "trójka" Khrisa Middletona równo z syreną zniwelowała stratę USA do 12 "oczek". Chwilę później efektownie do Mylesa Turnera podał Kemba Walker i było już tylko 36:26. Końcówkę połowy lepiej zamknęli również Amerykanie, którzy zdołali odrobić zdecydowaną większość strat do Serbii i na przerwę schodzili przegrywając tylko 44:40.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Carlitos pożegnał się z Legią. "Nie wszystkich da się zmusić do zmiany zachowań"
Czytaj także: Mistrzostwa świata w koszykówce. Wszystkie bilety do Tokio rozdane. Siedem drużyn z pewnym awansem na IO 2020
Początek trzeciej kwarty był niezwykle wyrównany i żadna z drużyn nie była w stanie wypracować znaczącej przewagi. W połowie ćwiartki przypomniał o sobie Bogdan Bogdanović, którego kolejne dwie celne "trójki" wyprowadziły Serbię na prowadzenie 61:51. Przewaga szybko jednak stopniała, a miało to miejsce głównie za sprawą Kemby Walkera, który dwukrotnie trafił z gry i popisał się ładną asystą do Donovana Mitchella (61:59). Końcówka kwarty to znów gra punkt za punkt, a ostatnią część spotkania drużyny zaczynały z nieznacznym prowadzeniem Serbii 71:68. Bogdanovićjuż w tym momencie miał na swoim koncie 23 punkty i aż 7 celnych rzutów z dystansu.
Serbowie kontynuowali w czwartej kwarcie grę pod kosz do Bobana Marjanovica, która przynosiła im w drugiej połowie sporo korzyści (75:68). Center Dallas Mavericks popisał się również efektowną asystą kilka chwil później, a podanie na punkty z dystansu zamienił Vladimir Lucic i Amerykanie znów mieli dwucyfrową stratę do odrabiania. Stany Zjednoczone pierwsze punkty w kwarcie zdobyły dopiero po czterech minutach gry, kiedy na linii rzutów wolnych pojawił się Harrison Barnes. Serbowie utrzymywali swoją przewagę, ale dwie "trójki" Barnesa oraz Walkera w samej końcówce doprowadziły do stanu 91:87 i w ostatniej minucie mieliśmy ogromne emocje! Serbowie zachowali jednak zimną krew w rozgrywaniu piłki pod naciskiem USA oraz na linii rzutów wolnych i ostatecznie wygrali to spotkanie.
Czytaj także: MŚ w koszykówce. Polska - Czechy. Patrik Auda - Czech, który mówi po polsku
Zdecydowanie najlepszym graczem na parkiecie był Bogdan Bogdanović, który zakończył mecz z dorobkiem 28 punktów, siedmiokrotnie trafiając z dystansu. Serbowie zagrają zatem o 5. miejsce na MŚ z wygranym meczu Polska-Czechy, natomiast przegrany z pojedynku naszej reprezentacji zmierzy się z Amerykanami w rywalizacji o 7. lokatę.
Serbia - USA 94:89 (32:7, 12:33, 27:28, 23:21)
(Bogdanovic 28, Lucic 15, Micic 10 - Barnes 22, Walker 18, Middleton 16)