EBL. Adam Łapeta: King wie, jaki ma cel. Liczę na udany sezon

Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: Adam Łapeta
Newspix / Tomasz Zasiński / Na zdjęciu: Adam Łapeta

- Nie muszę nic udowadniać. Jestem w dobrej formie. Liczę na udany sezon w Kingu Szczecin. Jestem zadowolony z warunków kontraktu. Miałem też inne propozycje, także z klubów zagranicznych - mówi nam Adam Łapeta, nowy środkowy Kinga Szczecin.

[b]

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Trener Budzinauskas musiał trochę za panem "pochodzić". Do Szczecina mógł pan trafić już rok temu...[/b]

Adam Łapeta, koszykarz Kinga Szczecin: Trener Budzinauskas zrobił naprawdę sporo, żebym trafił do zespołu ze Szczecina. W zeszłym roku przyjechał nawet specjalnie do Sopotu na negocjacje. Dużo rozmawialiśmy, ale postanowiłem wybrać ofertę z Gdyni.

Czy z perspektywy czasu żałuje pan swojej decyzji?

Ja wychodzę z takiego założenia, że każda przygoda czegoś nas uczy, jest kolejnym cennym doświadczeniem. Ten poprzedni sezon był ciekawą i wartościową lekcją, z której wyciągnąłem wiele wniosków. Teraz trzeba zacząć coś nowego. Zobaczymy, jak to w Szczecinie będzie wyglądało.

To jaki to był sezon dla Adama Łapety?

Nie było lekko. Ja nigdy nie ukrywałem tego, że lubię grać z prawdziwym rozgrywającym, który mija pierwszą linię obrony i lubi obsłużyć podaniem wysokich zawodników. Taką miałem sytuację w Ostrowie Wielkopolskim. Tam był Aaron Johnson, ale ze skrzydła też umiał podać Mateusz Kostrzewski. Do tego Michał Chyliński i Marc Carter. Wszyscy lubili dzielić się piłką. Arka była nastawiona na inną grę. Indywidualną, bardziej nastawioną na rzuty dystansowe. I ta taktyka też przynosiła efekt, bo mieliśmy pierwsze miejsce po rundzie zasadniczej.

ZOBACZ WIDEO: Altruista Robert Lewandowski. Jest w doskonałej formie! "To był piękny gest"

Zobacz także: EBL. Phil Greene: Będzie o nas głośno w sezonie. Florence? Nie myślę o nim

Były z tego powodu nieporozumienia z trenerem?

Nie, bo ja zawsze szanuję trenera. On ma prawo budować drużynę po swojemu, ustalać taktykę i robić to, co uważa za stosowne. Takie są pryncypia pierwszego trenera. Każdy zawodnik musi się do tego dopasować. Bez względu na to, czy wcześniej graliśmy w jednej drużynie czy jesteśmy kolegami. To nie ma żadnego znaczenia. Na ile mogłem, to starałem się wkomponować w taktykę trenera.

Trener Budzinauskas w momencie podpisania z panem kontraktu powiedział: "On potrafi dużo więcej w ataku, niż pokazał w minionym sezonie. Mam nadzieję, że w naszym zespole wykorzysta swój potencjał po obu stronach parkietu." Jak pan to przyjął?

W Arce nie grałem w ataku, tak jak to robiłem w BM Slam Stali. Wynikało to z faktu, że taktyka drużyny była nieco inna. Rozmawiałem z trenerem Budzinauskasem i myślę, że to wszystko może fajnie zafunkcjonować, ale - jak wiadomo - o wszystkim zadecyduje parkiet.

Będzie pan współpracował z klasycznym rozgrywającym: Dustinem Ware'em.

I to też był powód, dla którego wybrałem King Szczecin.

Jakie jeszcze inne elementy wziął pan pod uwagę?

Trener, rozgrywający, stabilny klub, który złożył konkretną ofertę. Ze strony Kinga Szczecin wyglądało to bardzo profesjonalnie. Spodobało mi się to, że King wie, jaki ma cel i do tego dąży za wszelką cenę. Przy wyborze pracodawcy zadecydowały też względy finansowe i to, że klub ma dobrą markę na rynku.

Czuje pan, że musi się odbudować po takim sezonie?

Nie. W ogóle tego nie odczuwam. Czuję, że wszystko jest w porządku. Jestem w dobrej formie. Czuję, że wszystko dobrze zafunkcjonuje w trakcie rozgrywek.

Czy odczuł pan na własnej skórze zmianę przepisu o dwóch Polakach?

Na razie nie. Jestem zadowolony z kontraktu, który podpisałem w Szczecinie. Miałem też inne propozycje, także z zagranicy, ale ostatecznie zdecydowałem się podpisać umowę w Kingu. Poza tym uważam, że nie da się grać tylko samymi obcokrajowcami przez 40 minut. Wartościowi Polacy też będą potrzebni.

Zobacz także: Chase Simon: Anwil był najlepszą opcją. Pod względem sportowym i finansowym

Źródło artykułu: