EBL. Takiego debiutu Michał Dukowicz nie zapomni. "Jak będzie tak samo, to sezon skończę bez włosów"

Materiały prasowe / Mteriały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: MKS Dąbrowa Górnicza
Materiały prasowe / Mteriały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: MKS Dąbrowa Górnicza

Pomimo prowadzenia różnicą aż 24 punktów, MKS Dąbrowa Górnicza zwycięstwo 105:102 w Gliwicach nad GTK zapewnił sobie dopiero w drugiej dogrywce. - Mam nadzieję, że kolejne nasze mecze nie będą wyglądały tak samo - mówi Michał Dukowicz, trener MKS-u.

Michał Dukowicz okoliczności debiutu w Energa Basket Lidze jako pierwszy trener MKS-u Dąbrowa Górnicza miał niemal bajeczne. Znakomity obiekt, dramaturgia, dwie dogrywki i to najważniejsze - zwycięstwo.

- Mam nadzieję, że kolejne nasze mecze nie będą wyglądały tak samo... bo ten sezon skończę bez włosów - komentuje pojedynek w Gliwicach.

W obozie MKS-u wszyscy jak jeden mąż stwierdzili, że mecz miał być wygrany w normalnym czasie gry. Po pierwszej połowie dąbrowianie prowadzili różnicą aż 24 "oczek". Potem działy się już rzeczy niesamowite.

ZOBACZ WIDEO: Bundesliga. Porażka 1.FC Unionu Berlin. Duży błąd Rafała Gikiewicza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zobacz także. Genialny spektakl w Arenie Gliwice! MKS Dąbrowa Górnicza ograł GTK po dwóch dogrywkach

GTK w czwartej kwarcie było już na prowadzeniu, ale pół minuty przed końcem goście ponownie odskoczyli na 7 punktów. Fatalne straty nie pozwoliły jednak cieszyć się z triumfu po czterech kwartach.

- Cieszę się, że na końcu zawodnicy zaczęli grać mądrzej i w końcówce drugiej dogrywki wybroniliśmy bardzo ważne akcje i to dało zwycięstwo - komentuje Dukowicz. - Długo wydawało się, że mecz mamy pod kontrolą. W przerwie uczulaliśmy, żeby zamknąć mecz w trzeciej kwarcie, a wychodzimy, dostajemy serię punktów i Gliwice złapały rytm. Dodatkowo rywale zaczęli trafiać bardzo trudne rzuty.

W pewnym momencie trenerowi MKS-u wróciły demony przeszłości. Na inaugurację poprzedniego sezonu dąbrowianie prowadzili w Gliwicach niemal przez 40 minut, a po rzucie Mylesa Macka cztery sekundy przed końcem to GTK mogło cieszyć się z sukcesu.

- Pozwoliliśmy się im otworzyć. W samej trzeciej kwarcie straciliśmy 40 punktów (do przerwy MKS prowadził 43:19 przyp. red.), a w przerwie niczego nie zmieniliśmy, ani nie dosypaliśmy żadnych proszków na uspokojenie. Nie mam pojęcia, co się stało... - zakończył trener MKS-u.

Wnioski z defensywy trzeba wyciągnąć szybko, bo w drugiej kolejce do Dąbrowy Górniczej zawita WKS Śląsk Wrocław, który w swoim meczu otwarcia pokazał, że ma potencjał w ataku, zdobywając aż 111 punktów w starciu z HydroTruckiem Radom.

Zobacz także. Mocne otwarcie Trefla. King Szczecin bez szans w Sopocie

Komentarze (0)