Kevin Durant w czerwcu zerwał ścięgno Achillesa, po którym profesjonalni sportowcy pauzują od 8 do 12 miesięcy. Koszmarnego urazu skrzydłowy doznał podczas piątego meczu finału NBA z Toronto Raptors. "Wojownicy" byli pod ścianą, gdyż ekipa z Kanady w serii prowadziła już 3:1.
I tutaj zaczynają się schody. Durant doznał poważnej kontuzji w pierwszym meczu po... wyleczeniu urazu uda. Amerykanin pauzował 31 dni i z marszu pojawił się w składzie Golden State Warriors. Wiele osób zarzuca drużynie z Kalifornii, że wynik sportowy był ważniejszy od zdrowia koszykarza. W takim tonie wypowiada się choćby Kyrie Irving.
- Wiele osób ponosi za to odpowiedzialność. Wszyscy wiemy, że Kevin nie był gotowy na powrót - tłumaczy rozgrywający, który wbija szpilkę Golden State Warriors. - Pauzował 31 dni. Wystawili go do gry na wielkiej scenie, by sprzedać produkt, jakim się stał - dodał w trakcie spotkania z dziennikarzami w Nowym Yorku (Media Day).
Kyrie Irving i Kevin Durant w lipcu podpisali 4-letnie kontrakty z Brooklyn Nets. We wrześniu pojawiły się informacje, że MVP finałów 2017 i 2018 może wrócić do gry nawet w marcu. Irving nie chce jednak, aby powrót Duranta był na siłę przyśpieszany.
- Jestem tutaj, aby go chronić. Nie pozwolę, żeby wrócił do gry zbyt wcześnie. Chcę, aby był zdrowy w 101 procentach - kończy.
Zobacz także: Przemysław Frasunkiewicz: Nikogo się nie boimy
Zobacz także: Milicić jak "El Profesor"
ZOBACZ WIDEO MŚ Doha 2019: Adam Kszczot mówił a dziennikarze słuchali. Niezwykłe oświadczenie polskiego mistrza. Pojawiły się łzy