WKS Śląsk Wrocław przegrywał przez zdecydowaną większość pojedynku w Dąbrowie Górniczej. W trzeciej kwarcie na chwilę wyszedł na prowadzenie (69:65 - przyp. red.), ale na finiszu to MKS przechylił szalę na swoją korzyść.
- Rozegrali kolejne bardzo dobre spotkanie. Ponownie grali bardzo skutecznie, a to zapewniło im zwycięstwo i dwa punkty w ligowej tabeli - mówi o meczu trener Andrzej Adamek.
Zobacz także. EBL. MKS dba o emocje dla swoich kibiców, dąbrowianie z drugą wygraną w sezonie
- Nie do zatrzymania byli przede wszystkim Bryce Douvier i Robert Johnson - wskazał głównych bohaterów MKS-u. Obaj uzbierali po 20 punktów. Pierwszy wykorzystał 7 z 13 rzutów z gry, drugi 7 z 10. - Wyśmienity procent skuteczności graczy z Dąbrowy pozbawił nas zwycięstwa - dodał Adamek.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Iga Baumgart-Witan: To też jest kosmos. Podwójny!
Pomimo tego wszystkiego Śląsk w końcówce zmniejszył straty do dwóch "oczek" i miał nawet akcję na remis - fatalną stratę popełnił jednak Torin Dorn podając piłkę wprost w ręce Tavariusa Shine'a.
Szansa uciekła, ale sztab szkoleniowy Śląska był w miarę usatysfakcjonowany tym, co zobaczył na parkiecie. - Oprócz kilku założeń defensywnych, których nie zrealizowaliśmy, byliśmy równorzędnym rywalem. Staraliśmy się atakować pomalowane i w zasadzie to założenie w pewnym sensie odniosło skutek - zakończył trener Śląska.
Dzięki takiej taktyce swoje możliwości mógł pokazać Aleksander Dziewa, który dostał aż 17 akcji i zakończył spotkanie z dorobkiem 18 punktów i 7 zbiórek poprawiając swoje rekordowe osiągnięcia na parkietach Energa Basket Ligi.
Zobacz także. Josh Bostic. Gwiazda Energa Basket Ligi. Wybrał Arkę Gdynia, choć na stole miał znacznie lepsze oferty