[b]
Jakub Artych, WP SportoweFakty: Jest duża różnica między ekstraklasą a I ligą?[/b]
Aleksander Dziewa, zawodnik Śląska Wrocław: Na pewno różnica jest znacząca, szczególnie dotyczy to fizyczności zawodników. Dużo większe znaczenie w Energa Basket Lidze odgrywa także przygotowanie taktyczne. Dba się o wszystkie szczegóły.
Ma pan opinię zawodnika, który słynie właśnie z dobrej atletyczności. To dzięki temu nie było większych problemów, aby przystosować się do EBL?
Myślę, że tak. Fizyczność jest bardzo ważna w tej lidze. Dzięki niej jest mi dużo łatwiej zagrać jeden na jeden lub powalczyć w defensywie. Gdyby nie ten atut, byłoby zdecydowanie trudniej zaadaptować się w ekstraklasie.
Wychodzi także doświadczenie z meczów reprezentacji Polski B? Początek rozgrywek ma pan bardzo dobry.
Zgrupowanie reprezentacji i treningi z zawodnikami z ekstraklasy wiele mi pomogły. To doświadczenie teraz procentuje. A jeśli chodzi o początek sezonu, to cieszę się, ale dwa dobre mecze jeszcze o niczym nie świadczą. Podchodzę do wszystkich liczb bardzo spokojnie.
ZOBACZ WIDEO: El. ME 2020. Łotwa - Polska. Kamil Glik: Jestem "zagrzany". Każdy grał pod siebie. Powiedziałem to w szatni
Wszystko dla Śląska układa się bardzo dobrze, jednak jeszcze kilka miesięcy temu nie było tak kolorowo. Drużyna w finale I ligi przegrała z Astorią Bydgoszcz i zaprzepaściła szansę na sportowy awans. Co pan wtedy czuł?
Na pewno byłem zawiedziony końcowym wynikiem. Zdobyłem nagrodę MVP, a zwieńczeniem dobrego sezonu miał być sportowy awans. Nie rozpaczałem nad tym, że ekstraklasa mi uciekła, tylko bardziej dlatego, że przegraliśmy bardzo ważne mecze.
Zanim pojawił się temat dzikiej karty dla Śląska Wrocław, rozważał pan pozostanie w I lidze?
Jestem związany długim kontraktem ze Śląskiem Wrocław, dlatego nie miałem opcji zmieniać klub. Wiedziałem jednak, że pozostanie jeszcze sezon w pierwszej lidze nie wyjdzie mi na dobre. Dwa lata występowałem na zapleczu EBL i przejście na szczebel wyżej było już dla mnie konieczne.
Nadal łączy pan grę w koszykówkę ze studiami. Dużo trudniej jest to pogodzić w ekstraklasie?
Na pewno tak, ale z drugiej strony jestem na ostatnim roku studiów. Jest on trochę lżejszy niż te poprzednie, mam mniej zajęć projektowych, które są bardzo czasochłonne. Dobrze się wszystko synchronizowało i mam więcej czasu na treningi. Nie mam prawa na nic narzekać.
---> EBL. Tane Spasev tłumaczy lepszą grę Legii
W pierwszym meczu z Hydrotruckiem Radom pokazaliście bardzo dobrą koszykówkę (111:95). W drugiej kolejce z MKS-em Dąbrowa Górnicza nie było już tak dobrze (94:98). Czego zabrakło, aby odnieść zwycięstwo?
Myślę, że zaważyły błędy. Po raz kolejny straciliśmy w tym sezonie prawie 100 punktów. Atak funkcjonuje bardzo dobrze. Najpierw 111 "oczek", a potem ponad 90. Mamy dużo talentu w ofensywie, ale kluczowe będzie popracowanie nad obroną. Na dłuższą metę sam atak w Energa Basket Lidze nie wystarczy do zwycięstw.
Śląsk ma w składzie wielu doświadczonych Polaków: Kamil Łączyński czy Michał Gabiński. Dają panu dużo wskazówek odnośnie gry i poruszania się na boisku?
Tak, bardzo dużo mi pomagają. Mogę liczyć na wiele wskazówek w trakcie treningów, odpraw czy podczas samych meczów. Jestem bardzo wdzięczny, bo wiem, że dzięki temu staje się lepszym graczem.
Ma pan indywidualny cel na ten sezon?
Myślę, że nie. Chcę grać jak najwięcej, do każdego spotkania przystąpić tak samo. Zobaczymy co mi przyniesie przyszłość.
Pytam dlatego, gdyż po dwóch dobrych meczach już łączy się pana z szerokim składem reprezentacji Polski. Robią na panu wrażenie te wszystkie pochwały?
Wiadomo, że natura człowieka jest taka, że pochwały dobrze na niego działają.
Jakbym powiedział, że nie przywiązuję do nich wagi, to bym skłamał. Dają one pozytywny impuls, ale staram się twardo stąpać po ziemi. To, że wyszły mi dwa mecze to nie oznacza, że tak będzie zawsze. Chcę skupić się na kolejnych spotkaniach i nie chce zachłysnąć się początkiem rozgrywek.
Zobacz także: NBA może stracić kilka miliardów dolarów