Niegdyś koszykarska potęga, dziś odbudowa i marzenia. Piotr Borowy: Widzę koszykówkę w Zgorzelcu na najwyższym poziomie

Materiały prasowe / PGE Turów Zgorzelec / PGE Turów Zgorzelec
Materiały prasowe / PGE Turów Zgorzelec / PGE Turów Zgorzelec

- Widzę koszykówkę w Zgorzelcu na jak najwyższym poziomie. Będziemy walczyć, aby pokazać, że potrafimy to zrobić. Zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi - mówi Piotr Borowy, prezes klubu PGE Turów Zgorzelec.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Pamela Wrona, WP SportoweFakty: Co zmieniło się w koszykarskim Zgorzelcu od lipca 2018?
Piotr Borowy, prezes PGE Turów Zgorzelec:[/b]

Zacznę od tego, że nigdy nie miałem do czynienia ze sportem zawodowym, wyczynowym. Zawsze, przez x lat siedziałem na trybunach jako kibic. Natomiast, po dużych zawirowaniach, w momencie kiedy ogłoszono upadłość Turowa, dostałem propozycję współpracy. Zapytano mnie, czy pomogę w tym, aby koszykówka w Zgorzelcu jednak nadal istniała. Powiedziano mi jak powinno to mniej więcej funkcjonować, ja przedstawiłem swoją koncepcję i finalnie zgodziłem się współtworzyć ten projekt.

W nowej hali przy Lubańskiej było trochę "pusto". Wówczas, jakie były myśli?

Rzeczywiście, hala w Zgorzelcu jest bardzo ładna i imponująca. I nie zapominajmy, że nazywa się PGE TURÓW ARENA. Chciałbym także zaznaczyć, iż nie stała pusta, ponieważ klub w sezonie 2018/19 zgłosił się do rozgrywek 2. ligi, czyli ledwie kilka miesięcy po upadłości "starego" Turowa. Bardzo staraliśmy się nie dopuścić do sytuacji, w której koszykówka całkowicie zniknie z miasta, choćby na jeden sezon.

Podczas rozmów z firmą PGE słyszeliśmy, że czują się w pewnym sensie zobowiązani do tego, aby nam pomóc. Prowadziliśmy z nimi rozmowy po 2018 roku. Co prawda, w małym stopniu, ale była dyskusja na temat tego, jak ma wyglądać nowy klub i jak oni wyobrażają sobie jego dalszy rozwój.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Marcin Lewandowski nie rozpacza. "Trzeba się dostosować do sytuacji. To dotyczy całego świata"

Mimo że pisk butów nie ucichł całkowicie, pojawiało się uczucie nostalgii?

Było to czuć bardzo. Zgorzelec to po prostu koszykówka. To są kibice. A Zgorzelec to jest Turów. Tak było zawsze. To nie jest duża miejscowość, ale koszykówka męska brylowała tu od pokoleń. W sercach kibiców jest nadal, aczkolwiek być może trochę wytłumiła się przez ostatnie 2 lata. Jednak końcówka sezonu udowodniła, że ludzie nadal są zainteresowani nawet trzecią ligą. Pomimo trudnej sytuacji, wspiera nas spore grono kibiców i również nasze cheerleaderki. Nie wiem czy jakikolwiek 3-ligowy klub może pochwalić się dziewczynami tańczącymi na meczach. Każdy chce dołożyć cegiełkę, aby miasto żyło koszykówką. A na jakim poziomie, nie wiemy. Musimy ciężko pracować.

Jak wyglądała budowa koszykówki od podstaw i reaktywacja klubu?

Tak jak wspomniałem, w sezonie 2018/19 zgłosiliśmy klub do drugiej ligi. Mimo ogromnych problemów finansowych i organizacyjnych, udało nam się ten sezon rozegrać do końca. Czapki z głów dla zawodników ze Zgorzelca, którzy chcieli tutaj grać. Niestety, nie mieliśmy dużych sukcesów bo wszystkie mecze przegraliśmy. Myślę, że nie byliśmy gotowi na to, aby grać już w pierwszym sezonie - wbrew pozorom - w tak wysokiej i mocnej fizycznie lidze. Nie mieliśmy też pieniędzy, bo jako sponsorów udało nam się pozyskać partnerów z naszego regionu. Jedynie małe lokalne firmy były zainteresowane koszykówką w tamtym momencie i zdecydowały się nam pomóc. Z perspektywy czasu, aż sam się dziwię, że udało nam się przetrwać. Ale się udało (śmiech). To była nasza myśl przewodnia, aby nie robić żadnej, choćby małej dziury budżetowej. Mieliśmy też sytuację, że grupy młodzieżowe się trochę rozsypały, ale finalnie udało nam się je zebrać - to jednak nie było to, o co nam chodziło. Można powiedzieć, że dopiero od tego sezonu, zaczęliśmy pracę od podstaw, aby nowy klub postawić na nogi. Na bieżący sezon udało nam się przekonać PGE i podpisaliśmy umowę, dzięki czemu pomagają nam odbudować koszykówkę w Zgorzelcu, kładąc nacisk na grupy młodzieżowe.

Można mówić o planie składającym się z wielu etapów?

Stworzyliśmy proces dla klubu, tak zwaną piramidę. Na dole są inwestycje, na które już w tym roku udało nam się pozyskać środki, zakupujemy już różne sprzęty, które mają nam służyć przez wiele lat. Ktoś napisał kiedyś w Internecie: "Co ten Borowy tam robi, przecież nie ma doświadczenia w sporcie". Rzeczywiście, nie mam doświadczenia w sporcie od tej strony, ale cały czas się tego uczę. Jestem przedsiębiorcą od 20 lat i rok w rok, mam styczność z koszykówką.

Turów Zgorzelec zamierzam prowadzić właśnie jak przedsiębiorstwo, a na tym się doskonale znam - zanim wydam jakiekolwiek pieniądze, będę mocno analizował zasadność tego wydatku. Równolegle, organizuje imprezę masową - streetball na ulicach naszego miasta. Jest to najdłuższa cykliczna impreza koszykówki ulicznej w Polsce, a w tym roku będziemy mieli jubileusz. W szczytowych momentach, gdzie Turów Zgorzelec zdobywał mistrzostwa Polski, mieliśmy około 700 uczestników czynnie biorących udział w turnieju. W trzeciej lidze, w tym ostatnim sezonie, graliśmy zgorzelecką młodzieżą i osobami, które miały do czynienia z tą dyscypliną. Nie mieliśmy zawodników, którzy mogliby pociągnąć zespół. Osobiście chciałem, aby ta drużyna była budowana w oparciu o młodzież i do tego dążymy.

Następną częścią piramidy są przedszkola. Zaczęliśmy mocną współpracę z przedszkolami, prowadzimy zajęcia z najmłodszymi dziećmi. Dowozimy je do nas na tzw. "pierwszy WF". Mamy trenerów, którzy dedykowani są pod te zajęcia. Ze względu na nasze położenie geograficzne, rozpoczęliśmy także rozmowy z przedszkolami z Gorlitz. Przyjeżdżają do nas i są zainteresowani tym, aby niemieckie dzieci również mogły uczestniczyć w czymś takim.

Kolejnym elementem piramidy jest Akademia koszykówki Turów Zgorzelec, którą stworzyliśmy dopiero w tym roku. Jest dedykowana przedszkolakom i starszym dzieciom, które jeszcze nie "łapią" się do grup młodzieżowych. Myślę, że w tej akademii dzieci wychodząc z przedszkola, spędzą 3 lata. Zajęcia prowadzone są wczesnym popołudniem przez naszych trenerów i to cieszy się naprawdę dużą popularnością. Będziemy bardzo mocno pielęgnować tę akademię.

Wyżej w piramidzie są grupy młodzieżowe, które były zawsze w Zgorzelcu i nie tylko tutaj. Tu chcemy, by trafiały dzieci wstępnie przygotowane w naszej akademii i kontynuowały swoją przygodę z koszykówką - rozwijając się od etapu mini koszykówki.

Uhonorowaniem tej piramidy ma być na razie trzecia liga. Wyobrażam sobie już pewne rzeczy. Mamy chęć, aby grupę U-16, która w tym roku w swojej kategorii wiekowej grała bardzo dobrze, zarówno w lidzie polskiej jak i w rozgrywkach europejskich CEYBL, wypuścić na szersze wody rozgrywek 3. ligi. Jako Turów Zgorzelec mieliśmy być organizatorem turnieju finałowego CEYBL i bić się o złoto. Niestety, sytuacja jaka dzieje się teraz na całym świecie pokrzyżowała nasze plany. Być może we wrześniu nam się to uda. Są tam zespoły z Polski, Niemiec, Słowacji, Czech, Austrii i one spotykają się w różnych cyklach w danych miastach i tam toczą rozgrywki. A na końcu jest właśnie finał.

Dzieje się dużo, piramida to zamysł nowego klubu, nowej odpowiedzialności społecznej, bardzo szeroko rozumianej już od najmłodszych lat, gdzie dzieci mogą znaleźć u nas możliwości aktywności fizycznej. Chcemy, aby zostało to u nas na stałe i mocno nad tym pracujemy. Myślę, że rok, dwa, gdy wszystko się unormuje, my też będziemy nieustannie dążyć do rozwinięcia piramidy żeby po prostu dzieci czuły się u nas dobrze.

Odbudowa koszykówki przez pryzmat klubu, który ogłosił upadłość z pewnością nie jest łatwa. W pana ocenie, to była sytuacja, której można było uniknąć?

Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. W tamtych czasach siedziałem na trybunach, emocjonowałem się tym, że Zgorzelec był na topie, zdobył upragnione mistrzostwo i to było niesamowite. Nie byłem w tych strukturach. Mieszkam tu od 23 lat. Koszykówka zawsze tu była, a ja jestem człowiekiem, który ją bardzo lubi. Ona towarzyszy mi od szkoły średniej i dlatego też jestem tu gdzie jestem. Ludzie pukają się w czoło, mówiąc, co ja tam robię? To jest moja pasja i chcę pomóc tyle, ile będę mógł. Jeśli pojawi się ktoś z lepszym pomysłem niż ten, który w tej chwili mamy, chętnie to oddam i będę kibicował, aby ten rozwój poszedł w dobrym kierunku, a koszykówka w tym mieście została.

Co okazało się najtrudniejsze?

Zaufanie społeczne udało nam się odbudować, klub jest inaczej postrzegany niż po tych sytuacjach, które wcześniej miały miejsce ze "starym" klubem. Jesteśmy nowym podmiotem i zależy nam na zaufaniu lokalnej społeczności. Gdy ludzie zobaczą jak pracujemy, że można nam zaufać, sponsor zauważy, że realizujemy wszystko dobrze dla okolicy, zarówno finansowo jak i społecznie, to jestem dobrej myśli. Ale zobaczymy jaki będzie kolejny krok.

Reasumując, poza długofalowym procesem, w jakim miejscu jest dziś Turów Zgorzelec?

Jak wcześniej wspomniałem, chcemy inwestować w rozwój młodzieży i zbudować solidny fundament. Mam syna, który gra w koszykówkę i jest w szkole za granicą. Wychował się w Zgorzelcu, nauczył się jej w swoim mieście. Myślę, że jest to dobre rozwiązanie dla wielu młodych ludzi. W swoim miejscu zamieszkania można uczyć się koszykówki i z nią dorastać, ułożyć się wychowawczo. Oczywiście, w tym też duża rola trenerów. Następnie przez lata można z tego korzystać. Koszykówka potrafi budować osobowość, ułożyć, przystosować do życia w społeczności. Przygotować do pracy i dorosłości - klub jest takim "drugim" domem dzieci, które zaczynając swoją przygodę z koszykówką w wieku 5-7 lat, a zostają w nim na kolejne 10.

Na ten sezon podpisaliśmy umowę z PGE. Ułożyliśmy projekt, który byłby odpowiedzią na oczekiwania ich oraz miasta. Co więcej, umowa, którą mamy, jest ważna do końca czerwca. Mamy duży rygor finansowy. PGE sprawdza, czy dobrze zarządzamy pieniędzmi, czy wywiązujemy się z umowy. Jej warunki nie są łatwe do realizacji, ale podjęliśmy rękawice, bo chcemy mieć partnera, z którym będziemy dobrze funkcjonować i w zamian sprawimy, że PGE jako sponsor będzie po prostu zadowolony.

Wybiegając myślami w przyszłość, czy jest w zamyśle 1. liga, a może i powrót na koszykarską mapę PLK?

Jestem zwolennikiem tego, że dopóki nie mam podpisu pod jakąkolwiek umową lub decyzją, to nawet o tym nie rozmawiam bo szkoda rozbudzać emocji. Jestem realistą. Robimy to, co możemy i na ten moment realizujemy piramidę. Skończy się umowa z PGE, ocenią nas i zobaczymy w jakim kierunku pójdą rozmowy odnośnie ewentualnej dalszej współpracy. Każdy z nas sobie tego życzy i każdy w Zgorzelcu chciałby, aby koszykówka miała większy, wyższy i fajniejszy wymiar. Na pewno będziemy o to walczyć. Mamy wsparcie z miasta i dużej liczby osób, które nam pomagają. To bardzo cieszy.

Sytuacja epidemiologiczna może spowodować pewnego rodzaju zaburzenia?

Trzecią ligę dograliśmy praktycznie do końca, został nam ostatni mecz wyjazdowy. Jeśli chodzi o sytuację, która nas dziś dopadła, proces idzie dalej. Wiemy co chcemy zrobić w klubie. Naturalnie, treningi są wstrzymane i sportowo wszystko stanęło w miejscu. Jednak mając umowę ze sponsorem jakim jest PGE i chcąc być odpowiedzialnym społecznie, wiemy, że klub powinien pokazywać zawodnikom i kibicom jak powinni się zachować i co robić w tej trudnej sytuacji - bo przecież klub jest w opinii mieszkańców Zgorzelca i okolic wielkim i opiniotwórczym podmiotem.

Dlatego stworzyliśmy treningi online dla akademii koszykówki dla dzieci. Prowadzi je trener, który spotyka się z dziećmi na wideokonferencji i powtarzają ćwiczenia, utrzymując cały czas aktywność i pokazując różnego rodzaju ćwiczenia, które mogą być robione w domu. Przygotowali specjalny cykl, aby kibice mogli nas śledzić. Patrzymy na wyświetlenia i zainteresowanie jest bardzo duże. Będą też szachy, będą konkursy, będą nagrody. Mamy chłopców ze starszych roczników, którzy wyszli z inicjatywą, że zaczną gotować online - pokazują, jak można zrobić coś w kuchni. Są to fajne rzeczy - widać, że im też zależy, aby klub istniał i chcą coś dla niego robić. Staramy się, nawet w tym trudnym czasie być aktywnymi, jednocześnie przypominając o sobie. Epidemia nie obliguje do tego, aby siedzieć w założonymi rękoma. Chcemy zachęcić do aktywności dzieci, które siedzą zamknięte w domach.

Na razie mamy kwiecień 2020. Zamyka pan oczy i co widzi?

Pokusy są zawsze wielkie, tak jak i marzenia. Każdy je ma. Chciałbym najbardziej, aby klub był ustabilizowany, miał mocne podstawy, dobrze przeprowadzoną piramidę przez kolejne lata. Widzę koszykówkę w Zgorzelcu na jak najwyższym poziomie. Będziemy walczyć, aby pokazać, że potrafimy to zrobić. Zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi. Nie chciałbym deklarować czegokolwiek. Chcę robić krok po kroku od podstaw, realizować kolejne etapy. A jakie one będą, czas pokaże. Mamy zamiar iść mocno do przodu.

PGE Turów Zgorzelec to klub, który w swoich najlepszych latach dostarczał radości zgorzeleckim kibicom i wyróżniał się na koszykarskiej mapie PLK. PGE Turów w 2014 roku zdobył mistrzostwo Polski, ponadto sześć razy wywalczył srebrny medal. Były także osiągnięcia na arenie międzynarodowej: Final Eight Pucharu ULEB - 2008, TOP 16 Pucharu Europy - 2015 roku. W wyniku zadłużenia sięgającego prawie 5 mln zł, klub w 2018 roku ogłosił upadłość. Jego reaktywacja nastąpiła po kilku miesiącach - już jako nowy podmiot.

Zobacz także: 
Koszykówka w dobie koronawirusa. Jerzy Koszuta: Niedługo możemy mieć naprawdę duży problem

Koszykówka. Filip Małgorzaciak: Nie było meczu, żebym sobie czegoś nie zarzucił

Źródło artykułu: