NBA. Antetokounmpo sprawił sobie prezent na urodziny. Bucks zdemolowali Clippers

Getty Images / Hannah Foslien / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo
Getty Images / Hannah Foslien / Na zdjęciu: Giannis Antetokounmpo

Milwaukee Bucks nie mieli litości dla Los Angeles Clippers, którzy odwiedzili ich w swoim najlepszym składzie. Liderzy Wschodu prowadzili z nimi nawet 41 punktami, a finalnie zwyciężyli 119:91. Giannis Antetokounmpo świętował nie tylko urodziny.

Giannis Antetokounmpo i Kawhi Leonard spotkali się pierwszy raz od zeszłosezonowych Finałów Wschodu. Wtedy zwyciężył Leonard ze swoimi Toronto Raptors, ale teraz Giannis przekazał wiadomość, że dużo się zmieniło. To miał być hitowy mecz dwóch czołowych zespołów ligi, ale Milwaukee Bucks wręcz roznieśli Los Angeles Clippers.

Gospodarze ze stanu Wisconsin prowadzili w pewnym momencie nawet 41 punktami. Antetokounmpo obchodził 25. urodziny i sprawił sobie wymarzony prezent, bo jego drużyna zwyciężyła 119:91, odniosła 14. sukces z rzędu, a 20. w sezonie. Sam skrzydłowy był świetny, rzucił 27 punktów i miał 11 zbiórek w zaledwie 26 minut.

- Kibice byli dziś naprawdę niesamowici. Sprawili, że czułem się wyjątkowo. Większość ludzi w swoje urodziny idzie na imprezę. Ale ja nie jestem takim typem człowieka. To nie jest coś, co ja zrobię - dziękował fanom Giannis i tłumaczył, jak spędzi resztę wieczoru. 25-latek zanotował 21. double-double w 23. dotychczasowym meczu.

ZOBACZ WIDEO Skoki narciarskie. Rafał Kot zdradza o co chodzi z nowymi butami skoczków. "To nie jest cudowny sposób na wygrywanie"

Goście z Miasta Aniołów nie mieli nic do powiedzenia. Kawhi Leonard rzucił 17 punktów, a Paul George 13. Podkoszowy Ivica Zubac uzbierał 14 "oczek" oraz 12 zbiórek, ale bardzo słaba skuteczność przekreśliła ich szanse na korzystny wynik na trudnym terenie. Clippers trafili tylko 33 na 94 oddanych rzutów z gry, a więc osiągnęli w tym elemencie marne 35-procent.

- Giannis miał urodziny, a my przeszukaliśmy całe miasto w poszukiwaniu prezentu dla niego. Nic ciekawego nie znaleźliśmy, więc podarowaliśmy mu to - komentował żartobliwie trener Clippers, Doc Rivers. - To jedyne co, mogę powiedzieć, bo byliśmy naprawdę okropni - dodawał. Jego drużyna opuszczała parkiet na tarczy po raz siódmy w sezonie.

Ciekawie zapowiadało się również spotkanie Boston Celtics z Denver Nuggets, ale było tak tylko teoretycznie. W praktyce Celtowie obronili TD Garden po raz dziewiąty w dziewiątym występie i zrobili to całkiem przekonywująco, bo już po trzech kwartach było po wszystkim. Jayson Tatum trafił za trzy na zakończenie tamtej odsłony, a jego drużyna prowadziła wówczas 84:64.

Ostatecznie Celtics pokonali Nuggets 108:95, a wspomniany Tatum wywalczył 26 punktów. Jaylen Brown dodał 21 "oczek". Drużyna z Kolorado w całym spotkaniu trafiła zaledwie pięć rzutów zza łuku, a na standardy NBA, to naprawdę mało. - Mam nadzieję, że nie przegramy u siebie żadnego meczu - śmiał się rozgrywający zwycięzców, Kemba Walker.

Minnesota Timberwolves prowadziła 121:119 z Oklahomą City Thunder na 1,1 sekundy przed końcem spotkania. Karl-Anthony Towns miał dwa rzuty wolne - chybił pierwszy, a w międzyczasie sędziowie ukarali drużynę z Minneapolis za opóźnianie gry i po drugiej strony z linii trafił Danilo Gallinari. Dla Thunder miało być to marne pocieszenie. A okazało się zbawieniem.

Towns mógł spudłować także drugi rzut, bo rywale nie mieli już przerwy na żądanie. Ale skrzydłowy trafił i Steven Adams wybijał piłkę spod własnego kosza. Gracz OKC posłał mocne podanie przez całe boisko, które szczęśliwe trafiło w ręce Dennisa Schrodera. Trafił on z dwutaktu i ku euforii kibiców gospodarze doprowadzili do dogrywki! Było 122:122.

Dodatkowe pięć minut ułożyły się zdecydowanie pod dyktando Thunder, a wynik 17:5 mówi wszystko. Timberwolves wciąż myśleli, jak w niewiele ponad sekundę można dokonać czegoś takiego. "Grzmot" to wykorzystał, Chris Paul rzucił rekordowe w tym sezonie 30 punktów, a 29 miał ich Shai Gilgeous-Alexander.

Czytaj także: Houston Rockets zdobyli Toronto, taktyka mistrzów nie zadziałała

Wyniki:

Charlotte Hornets - Brooklyn Nets 104:111 (32:29, 25:26, 27:31, 20:25)
(Graham 29, Rozier 24, Zeller 17 - Harris 22, Prince 16, Jordan 16, Allen 14)

Cleveland Cavaliers - Orlando Magic 87:93 (25:24, 22:29, 23:16, 17:25)
(Sexton 19, Osman 14, Porter Jr. 12 - Ross 21, Fournier 18, Gordon 14)

Detroit Pistons - Indiana Pacers 108:101 (32:19, 23:25, 16:31, 37:26)
(Drummond 25, Griffin 25, Kennard 15, Rose 14 - Warren 26, Brogdon 21, Sabonis 18)

Boston Celtics - Denver Nuggets 108:95 (33:26, 20:19, 32:19, 23:31)
(Tatum 26, Brown 21, Walker 19 - Jokic 30, Murray 10)

Miami Heat - Washington Wizards 112:103 (27:28, 34:37, 25:20, 26:18)
(Butler 28, Adebayo 24, Herro 22 - Beal 23, Wagner 19, Bertnas 19, Smith 15)

Chicago Bulls - Golden State Warriors 98:100 (28:23, 23:27, 32:27, 15:23)
(LaVine 22, Markkanen 20, White 14 - Robinson 20, Burks 14, Paschall 13)

Oklahoma City Thunder - Minnesota Timberwolves 139:127 po dogrywce (30:27, 23:31, 41:39, 28:25, 17:5)
(Paul 30, Gilgeous-Alexander 29, Schroder 25 - Teague 32, Towns 30, Covington 15)

Milwaukee Bucks - Los Angeles Clippers 119:91 (30:15, 22:28, 35:19, 32:29)
(Antetokounmpo 27, Middleton 27, Connaughton 13 - Leonard 17, Zubac 14, George 13)

San Antonio Spurs - Sacramento Kings 105:104 po dogrywce (21:17, 31:25, 17:30, 31:28, 5:4)
(Aldridge 19, DeRozan 15, Murray 14 - Hield 23, Barnes 21, Farrell 17)

Portland Trail Blazers - Los Angeles Lakers 113:136 (34:39, 28:38, 31:33, 20:26)
(Lillard 29, Whiteside 17, Anthony 15, Simons 15, McCollum 15 - Davis 39, James 31, Kuzma 15)

Czytaj także: Carmelo Anthony wciąż to ma. Portland Trail Blazers są mu wdzięczni

Źródło artykułu: