NBA. Zrobili to po mistrzowsku. Toronto Raptors odrobili 30 punktów straty i pokonali Dallas Mavericks!

Getty Images / Gregory Shamus / Na zdjęciu: koszykarze Toronto Raptors
Getty Images / Gregory Shamus / Na zdjęciu: koszykarze Toronto Raptors

Co tam się działo?! Toronto Raptors tracili do Dallas Mavericks nawet 30 punktów w trzeciej kwarcie, aby ostatecznie triumfować 110:107.

To był powrót dekady! Dallas Mavericks prowadzili z Toronto Raptors 81:51 na trzy i pół minuty przed końcem kwarty numer trzy. Podopieczni Ricka Carlisle'a pewnym krokiem kroczyli po następny sukces. Ale to, co stało się w czwartej, decydującej odsłonie, zapamiętamy na długo. Kanadyjczycy wrócili do meczu w wielkim stylu.

Kyle Lowry sam rzucił wówczas 20 punktów, tylko o "oczko" mniej, niż cały zespół Dallas Mavericks (21). Mistrzowie NBA odrobili straty i doprowadzili do wyniku 98:97 na niespełna cztery minuty przed końcem, a następnie mieli też 104:99.

Jeszcze ciekawszy jest fakt, że zawodnicy trenera Carlisle'a przy stanie 102:106 odpowiedzieli zdobyciem pięciu punktów z rzędu i po dwóch celnych wolnych Kristapsa Porzingisa prowadzili 107:106! Obrońcy tytułu trzymali nerwy na wodzy. Lowry wypatrzył Chrisa Bouchera, który skutecznym wsadem znów dał zaliczkę "Dinozaurom".

ZOBACZ WIDEO: Christo Stoiczkow o Robercie Lewandowskim. "Jest jednym z dwóch najlepszych napastników na świecie"

Jalen Brunson się pomylił, faulowany Boucher wykorzystał dwa rzuty z linii i tak Toronto Raptors triumfowali na własnym parkiecie 110:107. Kyle Lowry zapisał przy swoim nazwisku w sumie 32 "oczka" i 10 asyst, a czwarta kwarta była arcydziełem w jego wykonaniu. - Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego - zachwycał się trener Nick Nurse.

Aktualni mistrzowie NBA zaliczyli największy powrót w historii klubu, a także pierwszy 30-punktowy comeback od 21 grudnia 2009 roku, kiedy Sacramento Kings pokonali Chicago Bulls. - To był dziwny mecz, naprawdę. Cały czas nie mogę uzmysłowić sobie, co się stało - komentował lider Mavericks, Kristaps Porzingis.

Chris Boucher w 24 minuty wywalczył z ławki rezerwowych 21 punktów, siedem zbiórek i cztery bloki. - Jestem pewny, że obejrzę ten mecz jeszcze raz, po prostu żeby zobaczyć, jak ekscytujące było to spotkanie i jak kibice znacząco nam pomogli swoim dopingiem - mówił w rozmowie z dziennikarzami były zawodnik zaplecza NBA.

Toronto triumfowali po raz 21. w sezonie, Dallas, osłabieni brakiem Luki Doncicia opuszczali parkiet na tarczy po raz dziesiąty. Wspominany Brunson zdobył 21 punktów, a Porzingis miał ich 19 i Łotysz dodał też 12 zbiórek, ale to wszystko na niewiele się zdało.

Indiana Pacers postraszyła Milwaukee Bucks w pierwszych 12 minutach spotkania, bo drużyna z Indianapolis prowadziła 22:21, ale w następnych odsłonach wszystko systematycznie wracało do normy. Giannis Antetokounmpo miał mniej pracowity dzień w ofensywie, za to zebrał aż 19 piłek i rozdał dziewięć kluczowych podań. Grek otarł się o triple-double, bo w 31 minut, które spędził na parkiecie miał też 18 punktów.

Gospodarze ze stanu Wisconsin przesądzili o losach meczu po zmianie stron, sama czwarta partia padła ich łupem w stosunku 34:16, a cały mecz 117:89. Dobrze spisał się Wesley Matthews, autor czterech celnych rzutów zza łuku. U Pacers świetny był Domantas Sabonis, Litwin walczył niczym równy z równym z Giannisem Antetokounmpo. Środkowy Indiany wywalczył 19 "oczek", 18 zbiórek, pięć asyst i dwa bloki. Jednak to Milwaukee odnieśli 27. triumf w sezonie, a 15. u siebie.

Paul George wrócił do Oklahomy, ale bez Kawhiego Leonarda Los Angeles Clippers nie byli w stanie pokonać Thunder. Finisz meczu należał do Dennisa Schrodera, który trafiał niczym natchniony. Goście z Miasta Aniołów prowadzili 104:103, a następnie właśnie Schroder zdobył siedem z dziewięciu punktów "Grzmotu". Ci prowadzili wówczas 112:106 na 44 sekundy przed końcem meczu, a ostatecznie zwyciężyli 118:112.

LeBron James przez problemy zdrowotne nie wsparł Los Angeles Lakers w meczu z Denver Nuggets, a Nikola Jokić i spółka wykorzystali absencję lidera "Jeziorowców". Drużyna z Kolorado triumfowała w Staples Center 128:104. Anthony Davis zdobył dla purpurowo-złotych 32 punkty, Kyle Kuzma miał ich 16, ale poza tym nikt nawet nie dobił do granicy dziesięciu "oczek". To ich trzecia domowa, a szósta porażka w sezonie 2019/2020. Nuggets odnieśli za to sukces numer 20.

Czytaj także: Łukasz Majewski dumny ze swoich zawodników. "Wierzyliśmy przez cały czas"
Czytaj także: James Harden to maszyna do zdobywania punktów. Już 89. razy w karierze przekroczył "40"

Wyniki:

Toronto Raptors - Dallas Mavericks 110:107 (20:17, 22:34, 21:35, 47:21)
(Lowry 32, Boucher 21, Hollis-Jefferson 18 - Brunson 21, Porzingis 19, Powell 17)

Boston Celtics - Charlotte Hornets 119:93 (30:37, 29:19, 25:21, 35:16)
(Tatum 39, Walker 23, Brown 16 - Graham 23, Biyombo 18, Bridges 15)

Milwaukee Bucks - Indiana Pacers 117:89 (21:22, 38:33, 24:18, 34:16)
(Matthews 19, Antetokounmpo 18, Lopez 17, Hill 17 - Sabonis 18, McDermott 15, Turner 11, Holiday 11)

Oklahoma City Thunder - Los Angeles Clippers 118:112 (27:33, 30:30, 29:26, 32:23)
(Gilgeous-Alexander 32, Schroder 28, Adams 20 - Williams 22, George 18, Harrell 18, Shamet 14)

Los Angeles Lakers - Denver Nuggets 104:128 (28:23, 25:32, 25:36, 26:37)
(Davis 32, Kuzma 16 - Millsap 21, Harris 19, Jokic 18)

Komentarze (1)
buryss
23.12.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
bardzo ciekawe spotkanie :)