Uwielbiany przez kibiców w Memphis, Zach Randolph zawiesza buty na kołku. 38-latek, który spędził w NBA 17 sezonów i reprezentował barwy pięciu klubów, zdobywał średnio w karierze 16,6 punktu, 9,1 zbiórki oraz 1,8 asysty. Amerykanin za pośrednictwem mediów społecznościowych oficjalnie ogłosił, że kończy karierę.
Ostatnio Z-Bo widziany był na koszykarskim parkiecie w 2018 roku. Grał wówczas dla Sacramento Kings swój pierwszy i jedyny sezon. Jeszcze wcześniej, bo w 2017 roku został zatrzymany za posiadanie marihuany, ale wyszedł na wolność po wpłaceniu 20 tysięcy dolarów kaucji.
- Oddałem tej grze wszystko, co miałem, a dostałem z powrotem znacznie więcej - napisał w swoim komunikacie, ogłaszając zakończenie kariery Zach Randolph. - Specjalne podziękowania dla Memphis Grizzlies i miasta, które na zawsze będę nazywał swoim domem - dodawał skrzydłowy.
ZOBACZ WIDEO: Sergiu Hanca kupił dom biednej rodzinie. Zobacz jak mieszkają
Z-Bo występował w lidze od 2001 roku, kiedy w drafcie z 19. numerem wybrali go Portland Trail Blazers. Ale to w Memphis Grizzlies rozwinął skrzydła, został zawodnikiem formatu All-Start i dwukrotnie wystąpił w Meczu Gwiazd. Silny skrzydłowy występował dla drużyny ze stanu Tennessee w latach 2009-2017. Jest drugim najlepiej zbierającym zawodnikiem w historii klubu (5 612) i trzecim najlepszym strzelcem (9 261).
Randolph oprócz Trail Blazers, Grizzlies i King, grał również dla New York Knicks i Los Angeles Clippers. Były koszykarz w swoim wpisie podziękował też rodzinie, władzom NBA oraz wszystkim drużynom, trenerom, zawodnikom i pracownikom klubów, z którymi współpracował.
Grizzlies z Randolphem w składzie awansowali do play offów siedem razy z rzędu, co cały czas stanowi ich rekord. Klub z Memphis już w zeszłym sezonie zapowiedział, że zastrzeże jego koszulkę z numerem 50.
One love. pic.twitter.com/aZmUTbD2eS
— Zach Randolph (@MacBo50) December 28, 2019
Czytaj także: Ale mecz w Stambule! Fenerbahce znów na kolanach. Przegrał też Mateusz Ponitka
Czytaj także: Luka Doncić popchnięty, wpadł w kibiców. Zawrzało pomiędzy nim i Chrissem z Warriors