NBA. Carmelo Anthony wygrał mecz dla Portland z mistrzami, 30. triumf Lakers

Getty Images / Sean Gardner / Na zdjęciu: Carmelo Anthony
Getty Images / Sean Gardner / Na zdjęciu: Carmelo Anthony

Carmelo Anthony i Damian Lillard poprowadzili pościg Portland Trail Blazers, którzy w czwartej kwarcie odrobili 12 punktów i rzutem na taśmę pokonali Toronto Raptors. Skrzydłowy trafił rzut na wagę zwycięstwa 3,3 sekundy przed końcem meczu.

Ci, którzy kwestionowali jego przydatność i możliwość dalszych występów w lidze, powinni uderzyć się w pierś. Carmelo Anthony po ponad roku przerwy wrócił do NBA, kredyt zaufania dali mu Portland Trail Blazers, a 35-latek spłaca go w najlepszy możliwy sposób. Skrzydłowy właśnie po raz 17. w karierze trafił rzut, który na pięć sekund przed końcem regulaminowego czasu bądź dogrywki wyprowadził jego zespół na prowadzenie.

To był prawdziwy thriller. Toronto Raptors prowadzili z Portland Trail Blazers nawet 85:73, a jeszcze niespełna cztery minuty przed końcem było 95:88. Ale Portland po czterech ostatnich porażkach i serii niepowodzeń w tym sezonie potrzebowali tego zwycięstwa, jak nikt inny. Damian Lillard zaczął trafiać niesamowite rzuty za trzy z ponad dziewięciu metrów i przyłączył się do niego Anthony.

Carmelo w ważnym momencie przymierzył z rogu boiska i Trail Blazers tracili do rywali tylko trzy punkty (94:97). Jeszcze raz świetny był Lillard, który wielkim trafieniem na 38,5 sekundy przed końcem doprowadził do wyrównania (99:99).

ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski: Przyszedłem z uśmiechem na twarzy, nie myśląc, które miejsce zajmę

Rondae Hollis-Jefferson i Kyle Lowry spudłowali, Toronto udało się zebrać w ataku, ale ostatecznie Patrick McCaw popełnił stratę. Goście mieli 20 sekund, a Raptors po przerwie na żądanie zdecydowali się podwoić Damiana Lillarda. Trail Blazers musieli szybko wdrożyć w życie inny plan.

C.J. McColluma dostał piłkę, ale kiedy czas zdążył już wystarczająco upłynąć podał do Anthony'ego, który zaatakował kosz, zatrzymał się w okolicy linii rzutów wolnych i na 3,3 sekundy przed końcem trafił z półdystansu, przesądzający o zwycięstwie Portland 101:99. - To dla nas bardzo ważny sukces, który podniesie nasze morale - komentował szczęśliwy skrzydłowy, cytowany przez ESPN.

Carmelo zdobył w całym meczu 28 punktów i siedem zbiórek, Lillard uzbierał 20 "oczek" oraz dziewięć asyst, a Hassan Whiteside dodał 14 punktów i 16 zbiórek. Portland odnieśli 16. zwycięstwo w sezonie, a dopiero drugie w 14. występie z zespołem z dodatnim bilansem.

Czytaj także: Nikola Jokić z nowym rekordem kariery. Luka Doncić znów fantastyczny!

- Facet z jego umiejętnościami potrafi wykorzystać takie sytuacje. Miał jednego obrońcę, ruszył w kierunku swojego miejsca, w którym czuje się dobrze i jak tylko wyszedł w górę wiedziałem, że trafi - mówił Damian Lillard o Carmelo Anthonym.

Mistrzowie NBA byli osłabieni, zabrakło kontuzjowanych: Pascala Siakam, Marca Gasola, Freda VanVleeta i Normana Powella. Kyle Lowry próbował prowadzić Raptors i do czasu mu się to udawała, ale finisz należał jednak do rywali. Rozgrywający zdobył 24 punkty, chociaż trafił tylko 7 na 23 oddane rzuty z gry, w tym 4 na 16 za trzy. Lowry przestrzelił też rzut zza łuku, który w ostatniej sekundzie mógł dać Toronto triumf. Serge Ibaka dodał 17 "oczek" i 11 zbiórek, ale mimo wszystko nie uchronił obrońców tytułu o 13. porażki w sezonie.

Dennis Schroder popełnił faul, kiedy piłka nie była jeszcze w grze, a więc Nets otrzymali dodatkowy rzut wolny. Spencer Dinwiddie pomylił się z linii. Dinwiddie chwilę później nie trafił też rzutu z gry i tak fani zgromadzeni na Brooklynie dostali dodatkowe pięć minut koszykówki.

Gospodarze nie wykorzystali swoich szans w regulaminowym czasie i zostali za to ukarani. Oklahoma City Thunder zdominowała dogrywkę, wynik tej części meczu brzmiał 10:2, a całe spotkanie padło ich łupem w stosunku 111:103. Dla Nets to tym bardziej bolesna porażka, że już siódma z rzędu.

Shai Gilgeous-Alexander rzucił 22 punkty, Chris Paul zanotował 18 "oczek", a Steven Adams zebrał aż 18 piłek. Brooklyn popełnił w całym meczu 17 strat, a ich lider, Spencer Dinwiddie trafił tylko 6 na 21 oddanych rzutów z pola, chybił wszystkie sześć prób za trzy. Tayshaun Prince zapisał przy swoim nazwisku 21 punktów, a Caris LeVert 20.

Los Angeles Lakers rozbili New York Knicks 117:87 i odnieśli 30. triumf w sezonie, ale urazu nabawił się jeden z ich liderów. Anthony Davis w trzeciej kwarcie przedwcześnie udał się do szatni po bolesnym upadku. Ucierpiały plecy skrzydłowego, lecz aktualnie nie wiadomo jeszcze, na ile ta kontuzja okaże się poważna. Davis zakończył mecz z pięcioma punktami, LeBron James rzucił ich 31.

Czytaj także: Kyle Kuzma zmieni klub w okienku transferowym? Lakers aktywni na rynku

Wyniki:

Cleveland Cavaliers - Detroit Pistons 113:115 (29:27, 38:27, 28:30, 18:31)
(Love 30, Sexton 20, Osman 17 - Rose 24, Drummond 23, Snell 18)

Toronto Raptors - Portland Trail Blazers 99:101 (24:15, 32:31, 22:23, 21:32)
(Lowry 24, Ibaka 17, Boucher 12, Brissett 12 - Anthony 28, Lillard 20, Whiteside 14)

Brooklyn Nets - Oklahoma City Thunder 103:111 po dogrywce (23:27, 25:22, 29:25, 24:27, 2:10)
(Prince 21, LeVert 20, Dinwiddie 14 - Paul 28, Gilgeous-Alexander 22 Schroder 14)

Memphis Grizzlies - Minnesota Timberwolves 119:112 (27:32, 24:24, 31:28, 37:28)
(Brooks 28, Morant 25, Jackson Jr. 21 - Culver 24, Teague 18, Covington 17)

Phoenix Suns - Sacramento Kings 103:114 (29:26, 24:27, 34:25, 16:36)
(Booker 34, Ayton 21, Oubre Jr. 17 - Fox 27, Bjelica 19, Hield 16)

Los Angeles Lakers - New York Knicks 117:87 (26:21, 36:24, 23:25, 32:17)
(Jamesa 31, Kuzma 16, Caldwell-Pope 15 - Barrett 19, Randle 15, Payton 12)

Komentarze (0)