EBL. Tweety Carter: Pokazaliśmy, że możemy ograć Anwil

Materiały prasowe / Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Tweety Carter
Materiały prasowe / Materiały prasowe / Dorota Murska / Na zdjęciu: Tweety Carter

Rewelacja rozgrywek Start Lublin chce pójść za ciosem i sprawić sensację w Pucharze Polski. Na początek Anwil Włocławek. - W pierwszej rundzie pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie ich ograć. Wierzę, że powtórzymy ten scenariusz - mówi Tweety Carter.

Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Czy przystępując do ostatniego meczu z Arką Gdynia w waszych głowach było to, co stało się w pierwszej rundzie? Wtedy to gdynianie wygrali w Lublinie aż 95:66.

Tweety Carter, zawodnik Startu Lublin: Oczywiście. Takich porażek się nie zapomina. W szatni była duża motywacja przed tym meczem. Chcieliśmy wziąć rewanż na Arce. Wiedzieliśmy, że czeka nas trudne zadanie, ale to nas dodatkowo mobilizowało. Nie zaczęliśmy najlepiej spotkania, ale z każdą kolejną minutą rozkręcaliśmy się i prezentowaliśmy coraz lepiej. W końcówce kontrolowaliśmy wydarzenia na parkiecie i uważam, że zasłużenie wygraliśmy.

Od samego początku toczył pan zażartą walkę z Krzysztofem Szubargą. Najpierw on trafił trójkę, później pan odpowiadał. Był trash-talking?

Był, ale delikatny. Nikt nikogo nie obrażał. To były teksty w stylu: "ej, rzuciłem trójkę, czekam na odpowiedź". I tak się wzajemnie nakręcaliśmy. Podoba mi się taka forma rywalizacji. Koszykówka ma bawić i cieszyć kibiców. Obaj byliśmy nieźle dysponowani i daliśmy fanom trochę show. Tak ten biznes powinien wyglądać.

Pamiętam pan Jerela Blassingame'a?

Pewnie. Czemu o niego pytasz?

ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"

Bo on był mistrzem trash-talkingu.

To prawda. On był straszna gadułą. Chodził po parkiecie i cały czas coś mówił. Taki miał fajny styl. Ale należy pamiętać, że był też świetnym koszykarzem. Grał na wysokim poziomie.

Wróćmy do Startu Lublin. Co sprawia, że po 20 kolejkach macie bilans 15:5 i zajmujecie wysokie 4. miejsce w tabeli? Jesteście największą rewelacją rozgrywek.

Nasz największy atut? Zespół. Bez dwóch zdań. Tworzymy świetną grupę ludzi, która chce ze sobą grać i spędzać czas. Najważniejszy jest fakt, że nikt z nas nie gra pod statystyki i nie oddaje 20 rzutów na mecz tylko po to, żeby coś komuś udowodnić. Tego w Starcie nie ma i nie będzie. Jeśli ktoś jest w formie i faktycznie jest świetnie dysponowany, to wtedy kreujemy akcje pod niego. W danym meczu szukamy najlepszych opcji. Ufamy sobie.

Jaki wkład w sukcesy ma trener David Dedek? Jak go pan ocenia?

Trener wykonuje świetną pracę. Motywuje nas każdego dnia, dobrze przygotowuje do meczów. Potrafi zarazić nas dobrą, pozytywną energią. Powtarza nam: "koncentrujcie się na każdym następnym spotkaniu, nie myślcie o tym, co będzie za 2-3 miesiące". Myślę, że to dobra recepta na sukces.

Czyli nie patrzycie w tabelę?

W ogóle. Co nam to da? Zachłysnąć się jednym, czy dwoma zwycięstwami jest bardzo łatwo, ale zwykle nic za tym nie idzie. Trzeba twardo stąpać po ziemi. Poza tym do końca sezonu zasadniczego pozostało 10 spotkań i wszystko jest możliwe. Na razie myślimy o Pucharze Polski.

Anwil Włocławek w ćwierćfinale. Chyba najtrudniejszy rywal z możliwych?

Zdecydowanie, ale przecież to nie oznacza, że wyjdziemy na parkiet i się położymy przed rywalami. Zwłaszcza, że w pierwszej rundzie pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie ich ograć. Wygraliśmy wtedy bardzo wysoko, zagraliśmy świetnie spotkanie. Jak będzie teraz? Tego nie wiem, ale wierzę, że jesteśmy w stanie powtórzyć nasz wyczyn sprzed dwóch miesięcy.

Start Lublin - Anwil Włocławek / 13 lutego, 20:30, transmisja: Polsat Sport

Czytaj także:
Paweł Leończyk: Nie jedziemy zwiedzać Warszawę. Chcemy postawić się Stelmetowi

Rolands Freimanis: Nigdzie się nie wybieram

Źródło artykułu: