Puchar Polski koszykarzy. Piękne słowa Igora Milicicia. Specjalna dedykacja trenera Anwilu Włocławek
- Cieszę się bardzo, że udało się wygrać Puchar Polski, mimo że dużo osób wątpi w tych zawodników, nasz system i organizację. Dedykuję ten sukces rodzinom, które są z boku i cierpią przez to, że mamy pracę do wykonania - mówi Igor Milicić.
Po ostatnim gwizdku trener Igor Milicić eksplodował z radości. Wskoczył na bandę i cieszył się wraz z kibicami i przedstawicielami klubu z Włocławka.
- Słowa nie są w stanie opisać szczęścia, jakie obecnie przeżywamy. Po 13 latach Puchar Polski znów wraca do Włocławka. Cieszę się bardzo, że udało się wygrać ten puchar, mimo że dużo osób wątpi w tych zawodników, nasz system i organizację - mówił Milicić na konferencji prasowej, na którą przyprowadził cały zespół.
ZOBACZ WIDEO Michał Pol wspomina spotkania z Kobem Bryantem. "Szanował Polaków, uwielbiał AC Milan"- To trofeum dedykuję moim zawodnikom, bo poświęcają swoje ego, siły i zdrowie, żeby ta organizacja i kibice mogli się cieszyć z takich właśnie sukcesów. Dedykuję ten sukces również rodzinom, które są z boku i cierpią przez to, że mamy pracę do wykonania. Dedykuję go także ich dzieciom, bo często jesteśmy od nich bardzo daleko, a to nie jest fajne - przyznał.
- Idziemy dalej - po chwili dodał.
Anwil zdobył drugie trofeum w tegorocznym sezonie. We wrześniu włocławianie wygrali Superpuchar Polski, pokonując w Kaliszu BM Slam Stal. Milicić przyznał, że triumf w Pucharze Polski może mieć ogromne znaczenie w kontekście... kolejnego celu w tym sezonie: obrony tytułu mistrzowskiego.
- Na pewno to zwycięstwo nas rozluźni w najbliższych dniach. Zespół dostał pięć dni wolnego i ten odpoczynek jest równie ważny jak puchar. Uważam, że drużyna jest dobrze skompletowana, z każdym dniem zawodnicy docierają się i rozumieją coraz lepiej. Pokazaliśmy, iż możemy pokonywać najlepszych, mimo że borykamy się z kontuzjami i chorobami - skomentował.
Czytaj także:
Igor Milicić: Anwil chce iść w stronę stabilizacji. Będzie łatwiej o wyniki (wywiad)
Michał Kolenda: Nie jestem w cieniu brata. Marzę o grze za granicą (wywiad)